46. Wyprawa na Mt. Evernight

Następnego ranka wszyscy obudzili się bardzo wcześnie, jeszcze przed wschodem słońca. Rox jako pierwszy zwlekł się z łóżka i, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić, wszedł po drabinie do górnej części domu i usiadł na plaży. Zarówno ona, jak i wszystkie pomosty rybackie były puste. Michał westchnął cicho, zanurzając dłoń w morzu i przemył sobie twarz wodą. Od dawna nie przestawały go męczyć dziwne myśli. Na przykład: Dlaczego znalazł się tu? Nie był jednym z Braci Przeznaczenia, wręcz przeciwnie, podczas pełni mógł być dla nich zagrożeniem... Rox zawsze wierzył, że nie ma przypadków. To znaczyłoby, że jego znajomość z Luną nie jest przypadkowa... Pomyślał o tej niezwykłej dziewczynie. Nie wiedział o niej za wiele, była równie tajemnicza jak Larisa czy Ishyx, czy jakakolwiek inna dziewczyna żyjąca w Cyberprzestrzeni... Nie znał jej dokładnej przeszłości, ale czuł, że może jej zaufać. W sumie, nie chciał jej mówić wprost tego, co czuje... Dopiero teraz zrozumiał, co może czuć Doknes. Również nie chciał zdradzać Larisie prawdy... Ale gołym okiem było widać, co tak naprawdę on do niej czuje. Przypomniał sobie zdanie, które powiedział do niego Hubert podczas ich pierwszego dnia w Minecrafcie: "Z prawdziwym facetem nie rozmawia się o uczuciach". Było w tym trochę racji..
- Hej, stary - usłyszał za sobą szept. Odwrócił głowę i zobaczył siedzącego za nim Doknesa. - Co ty tu robisz?
- Sam nie wiem... Myślałem o tym wszystkim, co się tu dzieje. Mogę cię o coś spytać?
- No pewnie!
- Lubisz Larisę? Znaczy, że wiesz, czy...
- Z prawdziwym facetem nie rozma... - zaczął Hubert, jednak po chwili urwał. Już to kiedyś powiedział, ale nie mógł bez przerwy uciekać przed tym tematem. Nabrał powietrza w płuca, rozejrzał się, po czym pokiwał potakująco głową. Rox uśmiechnął się. - A ty lubisz Lunę?
Michał również powoli pokiwał głową, zupełnie jakby obawiając się, że ktoś podsłucha ich rozmowę. Doknes usiadł obok kumpla, po czym położył się na piasku.
- Skoro już zaczęliśmy temat... - powiedział, zamykając oczy - Czasem wydaje mi się, że ona woli Dealera. W sumie, nie dziwię się jej...
- Żartujesz? Ona cię uwielbia! Pasujecie do siebie...
- Ty do Luny też.
- Myślisz?
- Niektórzy mówią, że nie, ale ja wiem swoje. Po prostu powiedz jej, co czujesz...
- Hej, chłopaki! - usłyszeli za sobą krzyk Dealera. Stał on pod domkiem razem z Luną. Ta pomachała przyjaciołom. Hubert zauważył kątem oka, że Roxu nieco się zarumienił. Doknes uśmiechnął się, po czym wstał. - Chodźcie! Musimy się śpieszyć!
- Mamy jakiś plan? - zapytał Michał, kiedy oboje podeszli do domu.
- Można tak powiedzieć - odparła spokojnie Luna. - Ten las jest tak średnio bezpieczny, więc najlepiej będzie, żebyśmy przeszli przez niego jak najszybciej. Może ja wezmę Roxa i Dealera, a ty Doknes polecisz swoim Akuri? OK.
- Tylko że... - zaczął Hubert. Dziewczyna chwyciła jedną ręką Michała, drugą Karola, po czym z oszałamiającą prędkością popędziła przez las. -...Ja już nie mam swojego Akuri! Super, i będę musiał iść z buta.
Doknes westchnął ciężko i pobiegł przez las. Był pewien, że nie dogoni Luny, więc nawet nie próbował. Zamiast tego zaczął rozglądać się dookoła. Drzewa wydawały się być bardzo stare, z ich koron zwieszały się pnącza, falujące na wietrze. Chłopak spojrzał pomiędzy liśćmi w stronę Mounta Evernight. Czynny wulkan, który mógł wybuchnąć właściwie w każdej chwili... I to tam zamknięty był MWK. A może już nie żył? Może Entity, w obawie przed Braćmi Przeznaczenia, uśmiercił go z myślą, że bez jednego z nich przepowiednia się nie wypełni... Doknes szybko odrzucił taką myśl. Nie, to niemożliwe, żeby Marcin zginął...
W tym momencie tuż obok niego smyknął jakiś rozmyty, szybki kształt, którym okazała się być Luna. Zatrzymała się przed Hubertem.
- A ty co? - zapytała. - Myślałam, że masz Akuri smoka...
- Znaczy mam, ale nie mam... Długo by tłumaczyć. Poza tym, skąd wiesz?
- Słyszałam kiedyś o Akurich Braci Przeznaczenia. Mistrz Lodu miał mieć smoka, Piorunów - orła, a Ognia...
Dziewczyna urwała, po czym szepnęła coś chłopakowi na ucho. Ten zrobił zaskoczoną minę i spojrzał na przyjaciółkę. Ta pokiwała głową.
- Chodź - powiedziała, chwytając Doknesa za rękę. - Reszta już na nas czeka!

Musiałam to zrobić xD ale spokojnie, Akuri Dealerka powinno pojawić się już w kolejnym rozdziale... Więc obstawiajcie :D tu macie parę podpowiedzi:
Nie lata
Potężne, majestatyczne zwierze
Nie lubi wody
Mam jeszcze parę, ale było by już za łatwo xD tak przy okazji, chciałabym poruszyć temat shipu Larisa x Doknes... Wiecie, dlaczego jest on tak świetny? Bo jest tak absurdalny i nierealny, że aż jest śmieszny xDDDD przecież nawet Doknes x Dealer jest możliwy, ale ten... Zawsze się śmieję z tego shipu, z jego nierealności :DDD w każdym razie, to tyle. Dzięki za wszystko, narka i cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top