28. Przeszłości, przybywamy!
Od środka statek wyglądał jeszcze bardziej efektownie niż z zewnątrz. Na ścianach i suficie było mnóstwo guzików i dźwigni o różnych wielkościach i barwach. Na samym początku, w kokpicie, były 4 wolne miejsca, z czego przy dwóch na przodzie widniały dwie kierownice w kształcie mocno spłaszczonych owali. Przednia szyba była zabarwiona na ciemnopurpurowo.
- Obsługa tego cudeńka jest prostsza, niż się wydaje - stwierdziła Ishyx. - Szybko ogarniecie, co i jak. To do jakich czasów musimy się przenieść, Lari?
- Tak mniej więcej do czasu, kiedy wy - dziewczyna spojrzała na Doknesa i Dealera - pojawiliście się tu. Mam pewien pomysł...
- To co mamy robić? - zapytał Hubert. Przejechał wzrokiem po wszystkich przyciskach. Było ich tak wiele, że zdawały mu się mnożyć w oczach.
- Ishyx, ogarniesz przester czasowy? Na jakieś trzy i pół miesiąca temu...
- Jasne - Mistrzyni Walki ruszyła w stronę kokpitu, przyciskając jakieś guziki na suficie.
- Dealer... Ty chyba wiesz, co robić - stwierdziła Larisa. - Włączyłbyś system anty-paradoksalny?
- O ile pamiętam, co i jak, to nie ma problemu - Karol podszedł do małego ekranu na ścianie obok wejścia i zaczął coś w nim grzebać.
- A ja? Co mam robić? - zapytał Doknes. Larisa wskazała mu dwie, połączone ze sobą dźwignie na suficie i powiedziała:
- Kiedy dam ci znak, będziesz musiał pociągnąć za tamtą wajchę. Ale pamiętaj, nie za szybko!
- Spoko - Hubert podszedł do przełącznika i chwycił go dłonią. Zaczął obserwować przyjaciół, krzątających się po Teslusiu. Nawet Dealer orientował się w tych wszystkich przyciskach, dźwigniach i ekranach... Zupełnie, jakby to nie był jego pierwszy raz na tym statku.
Doknes wyciągnął rękę i omyłkowo przycisnął jeden z guzików. Ten przez chwilkę zabłyszczał, jednak chłopak nawet nie zdążył zobaczyć, który to był. Hubert rozejrzał się nerwowo, jednak nic się nie wydarzyło.
Zobaczył, że Larisa i Ishyx usiadły na miejscu pilotów, a Dealer nadzorował mały ekran. W tym momencie usłyszał głos Mistrzyni Walki, mówiący:
- Doknes, lepiej się czegoś chwyć!
- Jasne - chłopak oparł się ręką o jedną ze ścian, uważając, żeby przez przypadek czegoś nie zepsuć.
Widok przed purpurową szybą na przodzie zaczął się zmieniać, kiedy statek zaczął powoli jechać przez długi, ciemny korytarz w skale. Z każdą chwilą nabierał coraz większej prędkości. Od tyłu dało się usłyszeć cichy szum silników.
- Hubert, ciągnij! Tylko powoli!
Doknes bardzo powoli zaczął przesuwać dźwignię. Ta szła gładko niczym przez wodę. W tym momencie cały widok zaczął się rozjaśniać się, a kiedy osiągnął biel, całym statkiem szarpnęło, zupełnie jakby coś nagle zatrzymało go w miejscu. Hubert przewrócił się na ziemię, a w tym momencie wajcha zaczęła cofać się do pozycji wyjściowej. Chłopak szybko podniósł się z ziemi i znowu zaczął ciągnąć przełącznik.
Obraz za szybą kokpitu zaczął mienić się rozmaitymi barwami - od jasnego żółtego i czerwonego, przez rozmaite odcienie niebieskiego, zielonego, fioletowego, do brązu i czerni. Po chwili całym Teslusiem znowu zatrzęsło, dźwignia wyrwała się Doknesowi z ręki i znowu wróciła do początku. W tym momencie cały obraz wrócił do normalności, a za szybą pokazał się obraz fioletowego nieba i zachodzącego słońca.
- No, idealnie - stwierdziła Larisa. Chwyciła za kierownicę i zakręciła w powietrzu. - Chodź, Doknes. Nieźle ci poszło, jak na pierwszy raz.
- Dzięki... I co, cofnęliśmy się w czasie?
- Tak - potwierdziła. - Pamiętaj jednak, i mówię to wam wszystkim... Podróże w czasie są bardzo niebezpieczne. Jeżeli nasze, że tak powiem, przeszłe wersje nas zauważą, może się to źle zakończyć. Co prawda, system anty-paradoksalny może nas uratować, ale w tym wypadku lepiej dmuchać na zimne.
- No więc, panowie... I Lariso - stwierdziła Ishyx - Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Witamy w przeszłości!
Statek wylądował na wzgórzu, które Doknes doskonale pamiętał - wznosiło się ono tuż obok Sirinoir i było pierwszym miejscem, w którym chłopak się pojawił. Tesluś osiadł na kamiennym pomieszczeniu, w którym dawniej przyjaciele byli zamknięci. Kiedy tylko wszyscy wyszli z pojazdu, ten zaczął błyszczeć, po czym zmniejszył się do rozmiaru dłoni. Larisa podniosła miniaturowy statek z ziemi i wszyscy zeszli z pomieszczenia.
- Więc, co robimy? - zapytał Dealer.
- Może zobaczymy najpierw, co będzie się działo? - zaproponował Doknes. - Możemy ukryć się w tych krzakach, co tu rosną.
- Dobry pomysł - Ishyx uśmiechnęła się. - No, chodźcie. Zobaczymy, jak to będzie.
Jak wam podoba się motyw, że Dealer, Doknes, Larisa i Ishyx podróżują w czasie? A tak btw, ten praz poprzedni rozdział zapoczątkował pewien wątek, do którego można dopisać pewną teorię. Taki mały smaczek dla was ^^ a, i sorki, że ostatnio nie było rozdziałów, ale nadal mam dużo na głowie - w tym projekt, o którym pisałam w ostatniej części ^^ za to ile gwiazdek, tyle ciekawostek w następnej części *^* no, to dzięki i pa!
PS Mam fajny pomysł na nowe ff, pisane równolegle z tym, więc możecie wyczekiwać czegoś naprawdę fajnego :D
PPS Pozdrawiam Ogryzeczka wiesz, czemu xD i zdrowiej mi, mordo! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top