Rozdział 7
Touka
Ścierałam stolik, gdy ten poparzony bachor zbiegł na dół. Próbowałam ją zatrzymać. Niestety no starania poszły w dupę. Kurwa jak ona może tak szybko zapierdalać. Na pewno do 40 kilometrów na godzinę dobiła. Wychyliłam się i zobaczyłam punkt, którym była owa dziewczyna. Wróciłam do kawiarni klnąc pod nosem. Usiadłam na krześle. Westchnęłam i zakryłam moją twarz dłońmi. Boże czy ta dziewczyna nigdy nie może być normalna?
W sumie nie jest normalna. Nie każdy ghoul jest jednooki. Z zamyślenia wyrwał mnie wrzask Kanekiego. Niechętnie wstałam i ruszyłam do jego pokoju. Uchyliłam drzwi od pomieszczenia. Chłopak patrzył na mnie jakbym była inna. Jestem inna.-Czy możesz wyjść?- spytał się cały zarumieniony. Dopiero zauważyłam ze nie ma koszulki.-Po co skoro i tak murze z tobą pogadać- powiedziałam wchodząc i zamykając drzwi.
-Dobrze tylko . . . nie mam bluzki- powiedział jeszcze bardziej się czerwieniąc
-Myślisz ze nie byłam nigdy na basenie? Tam się nie pływa w bluzce, prawda?- prychnęłam troszkę chamsko pod koniec wypowiedzi.
-Ale- tak, kocham przerywać ludziom w ciągu zdania.
-Nie "ale" tylko ubieraj się i zapierdalaj na dół.
Ten tylko przytaknął, a ja zostawiłam go samego. Niech ma swoja upragniona prywatność. Czekałam na parterze i nuciłam piosenkę. Zszedł na dół. Na jednym oku miał opaskę. Na chuj mu to?
-Dobra, teraz pytanie numer jeden. Wiesz co masz robić?- Na moje słowa pokręcił głową przecząco.-No spoko. Najpierw zajmiemy się naczyniami. Następnie zmieciemy i umyjemy podłogę.
Zmywaliśmy sobie naczynia, gdy drzwi od wejścia kawiarni otworzyły się. Stała w nich moja przyjaciółka. Rozmawiałam z nią nie przerywając czynności. Nasza rozmowa opierała się o szkole i innych uczniów. Dziewczyna miała normalne życie. Nie była ghoulem. Wiedziała jak smakuje ciasto. Była ... szczęśliwa, a ja cieszyłam się jej szczęściem.
*30 minut później*
-Do zobaczenia Touka!-krzyknęła znikając za progiem uliczki.
Wróciłam do Anteiku i zabrałam się z Kanekim za mycie podłóg. Może nie było to szczytnym i trudnym zajęciem, ale na pewno męczącym. Przez pierwsze dziesięć minut przestawialiśmy krzesła i stoliki. Najpierw zabraliśmy się za sale gdzie goście spożywali swoje posiłki. Zajęło to niemałą chwile, ale zapewne jutro panele będą błyszczeć. Z kuchnią poszło szybciej i łatwiej niż z poprzednim pomieszczeniem. Umyliśmy jeszcze schody i korytarze. Ostatkami sił wylałam brudna wodę i umyłam mopy, a Kaneki poustawiał stoliki. Odłożyłam przedmioty na miejsce i popędziłam do mojego mieszkanka. Opadłam na łózko przemęczona całym dniem. Oddalam się w objęcia morfeusza bardzo prędko.
---
395 słów. Oczywiście oprócz tej notki na koniec. Mam wielką nadzieje, ze ten mój raczek nieboraczek w jakiś sposób podoba wam się.
Komentujcie, gwiadkujcie ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top