Rozdział 3
Marlena
Hide wparował z apteczką w ręce i miską. Nie mogę go zaatakować. Czemu? Nie wiem, chyba dlatego, bo słodko by wyglądał umierając w łańcuchach, a nie tak. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Hide usiadł na przeciwko mnie.
-Gdzie najszybciej się goi?- Spytał Hide.
-R-ra ... Ramie.- Powiedziałam jąkając się przez ból.
Hide odsłonił ramie zdejmując kurtkę i bluzkę. Traktuje to jako zaproszenie. W chwili, gdy go ugryzłam polał się szkarłat. Powiedzmy ze był smaczny no, ale nie jak sam zapach jego najlepszego przyjaciela. Wiec w zamian za przysługę opatrzę go. Próbując nie uszkodzić go jeszcze bardziej odsunęłam się. Hide delikatnie położył rękę na moim policzku. Po czym moja grzywka została wzięta za ucho. Chłopak delikatnie podskoczył widząc nie oko Ghoula a człowieka.
-T-ty nie jesteś ghoulem, prawda? -Cicho wymamrotał.
-Jestem w połowie ghoulem w połowie człowiekiem.
Nie patrząc na Niego dłużej wstałam i otworzyłam apteczkę. Wyjęłam potrzebne mi rzeczy i zabrałam miskę. Usiadłam za Hide. Położyłam miskę pod zranioną prze zemnie ręką. Delikatnie odkaziłam ranę. I założyłam bandaż. Wstałam z miską napełnioną krwią i ruszyłam do toalety wylać zawartość. Następnie wyczułam ruch chłopaka na dól. Uznałam, że zmierza do kuchni wiec wyjęłam specjalny telefon. Nie myliłam się. Jest w kuchni oraz ... dzwoni do kogoś. Tylko zakabluj, a wyrwę ci flaki. Zadzwonił do ... Kanekiego.
-Hej Kaneki co nudzisz się? - ... - Jutro do ciebie przyjadę, ok? - ... - Z nią dobrze.- ... - Ok, narka. - rozłączył się. Dziękuję za głos w kamerkach.
Kaneki
Leżałem już 10 minut odkąd lekarze mnie ogarnęli. Nagle zadzwonił Hide. Ucieszyłem się.
-Hej Kaneki co nudzisz się?
-Trochę no, ale nic na to nie poradzę.
-Jutro do ciebie przyjadę, ok?
-Ok, co z Marlena?
-Z nią dobrze.
-Ok, narka.
Rozłączył się.
----------------------------------------------------------
A taki krótszy. Ale jest.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top