Rozdział 1
Idę przed siebie chodnikiem i staram się unikać fanek, ale i tak spotkałem już trzy. Starałem się być pogodny, lecz nie wiem, czy mi się udało. Trudno. Ale jak mama posłała do sklepu po mąkę ziemniaczaną i Vegemite to trzeba iść. Pavlova sama się nie zrobi.
Wchodzę do sklepu i kupuję potrzebne rzeczy, a przy okazji zabieram jeszcze paczkę gum do żucia. Staję w kolejce, która okazuje się dość długa. Wyciągam telefon z tylnej kieszeni spodni. Okazuje się, że Calum wysłał mi wiadomość. Przyjdziesz? Tak o 5 po południu? Odpisuję: Ok.
***
Podaję mamie reklamówkę i pytam, czy mam jeszcze w czymś pomóc, a ta odpowiada, że jak chcę to mogę spróbować zrobić z nią deser.
- Bardzo chętnie! - mówię i podchodzę do szuflady, skąd wyjmuję fartuch i zakładam go na siebie. Patrzę w dół i widzę napis "On gra w 5SOS, a nie w kuchni". - A skąd ty masz takie coś?
Kobieta zaczyna się śmiać i mówi, że jej koleżanka zrobiła go specjalnie dla mnie.
- Podziękuj i powiedz, że bardzo punk - rockowy.
Mama śmieje się i podaje mi miskę oraz jajka.
- Białka dajesz do miski, a potem musisz je ubić - mówi.
- A żółtka?
- Weź jakąś szklankę czy coś...
Robię, to co kazała mama, a kiedy uznaję, że białka już się ubiły pokazuję jej to. Mówi, że bardzo dobrze.
- Teraz musisz dosypać jeszcze trochę cukru - instruuje mnie.
Podchodzę do szafki stojącej obok lodówki i wyjmuję potrzebny składnik. Otwieram paczkę, jest jeszcze w połowie pełna, powinno wystarczyć. Dołączam do mamy stojącej obok miski i zaczynam wsypywać cukier. Połowa połowy... trochę mniej... Cukier się skończył.
- Tyle starczy? - pytam.
- Mikey... Miało być trochę... - mama przykłada rękę do czoła, a ja wzdycham i zastanawiam się jak to uratować.
***
- Daryl! - Woła mama.
Mężczyzna wychodzi z gabinetu i wyciera ręce o spodnie.
- Coś się stało? - pyta.
- Mamy deser! - krzyczę z uśmiechem.
- Ty robiłeś? - Pyta zaniepokojony.
- Z mamą!
- I ty twierdzisz, że on ma dwadzieścia jeden lat? I jest naszym dzieckiem? - odzywa się tata do mamy.
- Już sama nie wiem... - kobieta śmieje się i przytula mnie. - Ciasto masz w salonie, zaraz przyniosę talerzyki.
Idę za mamą do kuchni i biorę widelczyki do deseru, a ona zabiera resztę potrzebnych rzeczy. Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się do salonu. Kroję ciasto, a następnie nakładam każdemu po kawałku.
- Może być trochę słodkie - odzywam się.
- Trochę? - Odzywa się tata.
- Synuś, ty lepiej idź graj z tymi swoimi chłopakami, a gotować będę ja - śmieje się kobieta.
- To bardzo dobry pomysł, ale fartuszek zatrzymam - też się śmieję i zaczynam jeść. - To wcale nie jest takie złe.
Wszyscy zaczynamy się śmiać.
***
- Idę do Caluma! - krzyczę, ubierając buty.
- Nie masz go jeszcze dość? - pyta tata, który akurat wyszedł z łazienki.
- A ty nie masz jeszcze dość mamy? - Zostawiam go z tym pytaniem i wychodzę z domu.
Cal mieszka kilka ulic dalej, w centrum Sydney, więc dostanie się tam chwilę trwa przez te cholerne światła na przejściach dla pieszych, które zawsze zmieniają się na czerwone, kiedy docieram na miejsce. Chociaż i tak jest szybciej niż samochodem.
Stałem na chyba czterech przejściach, ale w końcu docieram do domu przyjaciela. Pukam w drzwi, bo chłopak nie ma dzwonka. Po chwili drzwi się otwierają i staje w nich mama Caluma.
- Dzień dobry - witam się.
- Cześć, Michael - wpuszcza mnie do środka. - Calum mówił, że przyjdziesz, ale jak byłam tam przed chwilą to spał...
- Nie szkodzi, będzie fajna zabawa. - Zacieram ręce i zaczynam ściągać buty, a następnie idę do pokoju przyjaciela.
- Calum... - mruczę. - Cal... - przeciągam głoskę "a".
Chłopak jęczy i odwraca się na drugi bok. Wchodzę na jego łóżko i kładę się na nim.
- Kochanie, pora wstawać - dalej mruczę.
Chłopak otwiera oczy i patrzy wprost w moje.
- Kurwa mać, Mike... - śmieje się.
- Czyżbyś miał nadzieję, że to Nia?
Calum udaje naburmuszonego i podnosi się z łóżka.
- Co się stało, że wołasz mnie do siebie już dzień po naszej rozłące? - pytam.
- Jestem w ciąży.
***
Hej, haj, helo, elo!
Kolejny rozdział jest! Mam nadzieję, że się podoba :D Spokojnie, Calum nie ma macicy :D
Pati
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top