⛓️23⛓️

Chłopak delikatnie przyłożył dłoń do czerwonego i nieco zapuchniętego policzka. Popatrzył na mnie złowieszczym wzrokiem.

Hanma czego chcesz szmato?

Zapytał a fala złości przeszła przez moje ciało. Wzięłam zamach i uderzyłam go jeszcze mocniej w drugi policzek, siła była taka, że chłopak omal by nie spadł z sofy.

Hanma za co?

Drugi policzek nabrał barwy czerwonej i zapuchł bardziej niż poprzedni. Szczerze to chłopak zasługuje na jeszcze przynajmniej dwa takie policzki.

Ja pierwszy za [Y/N], drugi za obrażanie mnie...

Gdy wypowiedziałam imię [H/C] włosej oczy chlopaka momentalnie zabłysły a czerwone już policzki przybrały ciemniejszy odcień czerwonego. Gdy zauważył, że widzę jego reakcje odwrócił głowę w bok.

Hanma czego stąd chcesz?

Zapytał i siadł dalej na sofie. Muszę sprawę załatwić szybko, zanim [Y/N] odleci.

Ja zrywasz z nią o takie błachostki?

Oparł łokcie na kolanach i zapatrzył się w jakiś punk na podłodze. Przez dłuższą chwilę myślał o czymś.

Hanma nawet nie wiesz jak bardzo mi na niej zależało... Nigdy nikt nie okazał mi tyle czułości... A ona? Po prostu mnie okłamała

Podeszłam do niego bliżej i złapałam go za podbrudek palcem wskazującym i unioslam jego głowę do góry. Spojrzałam mu posto w oczy.

Ja głupi chuju, ona też cie kocha. Ma podrobiony dowód aby mogła sama wracać do Japonii. Nie interesowało cie to nigdy jakim cudem 15-sto latka sama tu przyleciała? Mało tego, sama mam podrobiony dowód, według niego mam 25 lat, ze mną też zerwiesz kontakt?

Zapytałam iroicznie. Zrobiłam chwilę przerwy aby Shuji przemyślał moje słowa. Po chwili wróciłam do kontynuacji.

Ja w sumie to ty też zjebałeś, mogłeś jej powiedzieć, że znasz tatuażystę i wtedy nie musiałaby podawać fałszywych danych... A jeżeli z nią zerwałeś bo myślałeś, że jest starsza to nie jesteś jej wart...

Puściłam podbrudek chłopaka i udałam się w stronę wyjścia. Idąc jednak korytarzem zauważyłam coś błyszczącego w pokoju Hanmy. Weszłam tam i podeszłam do biurka. Na biurku leżą dwa wisiorki Yin-Yang. Wzięłam je do ręki i wróciłam do pokoju w którym znajduje się Hanma. Siadłam obok niego i wzięłam jego jedną dłoń. W jej środku położyłam naszyjniki. Brunet zaczął im się uważnie przyglądać a po chwili mocno je ścisnął w dłoni. Położyłam dłoń na ramieniu chlopaka czekając aż w końcu coś powie.

Hanma gdzie ona jest?

Zapytał cicho. Wyciągnęłam telefon z kieszonki od spodni i popatrzyłam na jasny ekran.

Ja na lotnisku jeszcze, za jakieś 50 minut jej samolot odlatuje...

Powiedziałam a chłopak szybko wstał. Szybkim ruchem założył grubą bluzę a następnie buty i wybiegł z domu. Ja również chce zobaczyć co się tam stanie. Zadzwoniłam szybko po taksówkę i wyszłam z mieszkania.

~Hanma pov. ~

Schowałem naszyjniki w kieszonkę od spodni, mam nadzieję, że nie wypadną. Wybiegłem z bloku i szybko wsiadłem na motocykl. Szybkim ruchem odpaliłem go i wyruszyłem w drogę do lotniska. Nie mogę jej stracić przez moje zachowanie. Fakt. Zjebałem. I to wszystko moja wina, bo mogliśmy teraz leżeć w siebie wtuleni i się wygłupiać. Przysięgam, że nigdy więcej nie dopuszczę do podobnych sytuacji.

Przyspieszyłem tak abym zdążył tam dotrzeć przed jej odlotem. Jeżeli nie zdążę, to polecę do niej i ją chociaż przeproszę bo ona na to zasługuje. Lucy ma rację, nie jestem jej wart... Jadąc zamyśliłem się tak, że prawie w kogoś wjechałem.

Ktoś JAK JEŹDZISZ CYMBALE!

Kierowca zaczął się drzeć. Wyjebane mam w przepisy drogowe. Po prostu muszę tam dotrzeć jak najszybciej i nic mnie już nie powstrzyma.

Kiedy już w końcu dojechałem, podjechałem na motocyklu jak najbliżej budynku. Zaparkowałem i zgasiłem maszynę. Szybko zszedłem z motocyklu i wbiegłem do budynku. 

Zagubiony między ludźmi zacząłem szukać [Y/N]. Błagałem w myślach wszystkie możliwe bóstwa aby ona jednak jeszcze znajdowała się na lotnisku. Jeżeli ją stracę na zawsze moje życie nie będzie mieć sensu. Bez niej nic nie ma sensu. Przepychając się między tłumem ludzi zacząłem szukać tej ślicznej buźki, tego uśmiechu, który sprawiał szybsze bicie mojego serca. 

Ale już po dwudziestu minutach szukania zacząłem tracić nadzieję. Nigdzie jej nie mogę znaleźć co może oznaczać, że ją straciłem. Załamany siadłem na niebieskim krześle między jakimiś ludźmi czekającymi na lot. W tym samym momencie głos z głośników rozniósł się po lotnisku.

Lot Japonia-Anglia startuje za 10 minut, wejście nr 8

Na te słowa wstałem jak oparzony i podbiegłem w tamtą stronę. Czyli jest jeszcze nadzieja! Biegnąc szukałem jej wzrokiem. Dobiegłem do wejścia jednak tam też jej nie ma...

~[Y/N] pov.~

Po usłyszeniu głosu oznajmującego, że mój lot zaraz wystartuje wstałam z krzesełka i wzięłam ze sobą swoje walizki. Udałam się w stronę wejścia przepychając się między ludźmi. Gdy w końcu przebrnęłam przez tłum i dotarłam do wejścia zauważyłam znaną mi postać. Spojrzałam nieco do góry, moje oczy i jego cudowne, złote oczy spotkały się. Myślałam, że go już nie spotkam... Posłałam mu smutny uśmiech a on podbiegł do mnie. Wyciągnął swoją drżącą dłoń w moim kierunku i złapał mnie za rękę, ściskając ją lekko. Spuściłam wzrok patrząc na nasze złączone dłonie. Nie dam rady na niego patrzeć po tym, co zrobił mi wczoraj. Cierpiałam przez niego i to bardzo. Chłopak nachylił się i położył swoją głowę na moim ramieniu.

Hanma przepraszam...

Szepnął. Poczułam wilgoć na ramieniu. 

Hanma jeżeli chcesz wrócić to nie będę cię zatrzymywać. Jednak... Gdybyś tylko dała mi ostatnią szansę nie zmarnowałbym jej...

Shuji zaczął się zsuwać na dół. Klęknął przede mną na kolanach i wtulił głowę w mój brzuch. Przechodzący ludzie obok nas dziwnie się patrzyli. Zawstydzona położyłam rękę na włosach Hanmy. Nachyliłam się do niego. Nie wiem czy dobrze robię, co najwyżej później będę tego żałować.

Ja jeżeli teraz coś spierdolisz to nigdy więcej się nie zobaczymy...

Chłopak uradowany wstał z kolan i z wielkim uśmiechem zamknął mnie w swoim niedźwiedzim uścisku. Zaczęłam go odpychać od siebie nie mogąc złapać oddechu.

Ja ifioto... Dusif mne!

Chłopak puścił mnie z objęć a ja zaczęłam oddychać łapczywie powietrzem. Po chwili złapałam rękę Shujiego i oparłam się o niego.

Hanma chodźmy do domu...

Odeszliśmy od drzwi prowadzących do samolotu, które w tym momencie się zamknęły. Matka znów mnie zabije, teraz nie mam żadnej wymówki. Z resztą, nie obchodzi mnie ona. Cieszy mnie fakt, że zostaje tu w Japonii.

Przy wyjściu z lotniska przypomniało mi się, że czegoś brakuje.

Ja zostawiłam walizki w lotnkisku

Powiedziałam do bruneta. On odwrócił się do mnie.

Hanma nie martw się, ktoś już je wziął.

Szerzej otworzyłam oczy, nie rozumiem o czym on do mnie mówi. Popatrzył na moją minę z uśmiechem i ruchem głowy pokazał mi coś za mną. Ja odwróciłam się i zobaczyłam Lucy która daje taksówkarzowi moje walizki. Zdzwiłam się jeszcze bardziej.

Ja gdzie ona bierze moje walizki?

Odwróciłam się w stronę Hanmy a ten wsiadł na motocykl.

Hanma do domu, na motocyklu się nie zmieszczą niestety.

Zaśmiałam się i wsiadłam na motocykl za Shujim. Chłopak opalił motocykl i gdy już miał ruszać coś mu się przypomniało.

Hanma a i jeszcze jedno...

Zaczął grzebać w kieszonce od spodni a po chwili wyciągnął z niej dwa naszyjniki Yin-Yang. Uśmiechem wzięłam czarną połówkę i zapiełam mu ją na szyi. Schyliłam się do chlopaka i ten też zapiął mi naszyjnik. Wyprostowałam się i wtuliłam w jego plecy.

Hanma a no tak, trzymaj się mocno

Powiedział i wystartował strasznie szybko. Zaczął się śmiać gdy czuł jak ściskam go z całej siły ze strachu. Brunet jest w swoim żywiole, co bardzo mnie cieszy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top