Impreza
Następnego dnia pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam był deszcz. A konkretnie burza za oknem.
No ale nic, zrobiłam sobie jakieś śniadanie, zawinęłam się w kocyk i usiadłam z Laptopem na kanapie. Moja firma miała się świetnie i tak naprawdę miałam niewiele do roboty w tym temacie. Za to dostałam jeszcze jedno zgłoszenie od mojego stałego klienta, zapowiadało się dosyć obiecująco, tylko będę mogła załatwić je dopiero za kilka dni.
Ja to ogólnie mam w cholerę dobrze w życiu. Unikam wszelkich konfliktów, mam ogromny dom i masę pieniędzy, a przez brak normalnego funkcjonowania policji mogę spokojnie prowadzić moją działalność bez martwienia się o prokuraturę i papierkową robotę.
Nudziło mi się strasznie, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało, ponieważ nuda jest bardzo potrzebna i pomaga rozwijać racjonalne myślenie, które i tak u mnie jest strasznie rozwinięte, ale nie zaszkodzi czasami go poprawić.
Byłoby dosłownie perfekcyjnie i idealnie gdybym nie dostała wiadomości internetowej od jakiegoś użytkownika z co najmniej podejrzaną nazwą.
Po krótkiej rozmowie udało mi się zorientować, że osobą z którą rozmawiałam był Czechy. Ja już nawet nie zamierzałam się dowiadywać jakim cudem on mnie znalazł, ale dowiedziałam się tyle, że razem z Ukrainą organizują imprezę. Ta dwójka jest strasznie blisko siebie i zastanawiałam się czy to możliwe, żeby coś było między nimi. Z tego co się zorientowałam od jakiegoś czasu Ukraina u niego mieszkała- chyba chata jej się spaliła czy coś takiego, nie zamierzałam wchodzić w szczegóły.
Odpisałam, że przyjdę. Bo niby co miałam napisać? Nie mam co robić, a jedzenie za darmo zawsze się opłaca, tylko nie rozumiałam jak można tyle razy się spotykać z ludźmi. Chciałam się dowiedzieć jeszcze kto będzie na imprezie, ale zrezygnowałam, bo po co? Tak naprawdę nie mam przyjaciół, wrogów tym bardziej i ludzie albo czują do mnie litość (nie mam pojęcia czemu) albo zazdrość nic więcej.
To smutnie kiedy uświadomisz sobie, że wszyscy mają jakieś problemy egzystencjalne, rodzinne, choroby i tak dalej, a twoim jedynym problemem jest to że ci się nudzi od czasu do czasu.
Nie wiem czy to się zalicza do problemów rodzinnych ale raczej nie, ja po prostu nie mam rodziny. Nie wiem kim oni byli, ani czemu ich już przy mnie nie ma. Nie mam historii, po prostu mam się dobrze i sobie istnieję nikomu nie przeszkadzając i nie pomagając.
I taka postawa zawsze była dla mnie najlepsza.
...
Ubrałam się w jakąś sukienkę nie do końca elegancką, po prostu ładną i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam pod dom Czesia. Na miejscu było już sporo osób, ale gdybym je wymieniała, to niestety musiałabym skłamać bo połowy z nich nie znałam. Przywitałam się z gospodarzem i usiadłam w rogu kanapy w salonie.
Wszyscy jedli rozmawiali, ja se wzięłam ze stołu jakąś zupkę i też zaczęłam jeść, oglądając to co się dzieje dookoła. Było nawet całkiem przyjemnie, do czasu kiedy zauważyłam rosnącą kłótnię.
Czechy właśnie wrócił z balkonu i razem z Finlandią pili jakiś alkohol podczas kiedy IR i Ukraina próbowali ich powstrzymać. Nawet śmiesznie to wyglądało, na tyle że uznałam, że tam podejdę.
-Przecież wiecie, że to źle na was działa!- usłyszałam głos IR.
Zaśmiałam się cicho, ale zobaczyłam mordkę Finlandii i przestało mnie to bawić, Faktycznie, wyglądał niezbyt dobrze.... Nie byłam pewna co do Czecha, bo on miał pół twarzy ukryta pod zdecydowanie za dużą czapką, ale dało się łatwo zgadnąć, że zapewne wygląda podobnie.
-Zgadzam się, powinniście przestać- odezwałam się wstając z miejsca żeby zwrócić na siebie uwagę.
Kilka osób spojrzało w moją stronę, a Ukraina szybko pokiwała głowa.
-Słyszycie? Słuchajcie się.. uh.. Koleżanki- powiedziała w tym samym momencie dyskretnie odbierając Czechom butelkę.
Obaj popatrzyli na mnie zamglonym wzrokiem, a Finlandia zaczął się śmiać.
-Co mu jest..?- Spytał IR niepewnie.
-Nie wiem, ale-
Nie dane było mi dokończyć tego zdania, ponieważ w tym momencie Finlandia zatoczył się i upadł na podłogę, odruchowo uklęknęliśmy obok niego. Odwróciłam jego głowę- Był nieprzytomny
. Ułożyłam go w bezpiecznej pozycji i sprawdziłam oddech. Wszystko było mniej więcej okej, ciężko było określić, czy zemdlał, czy po prostu poszedł spać. Spojrzałam na IR, który z jakiegoś powodu wyglądał na okropnie zestresowanego.
-Spokojnie, po prostu się chwilę zdrzemnie- uspokoiłam go.
Próbowałam jakoś dodać mu otuchy, kiedy nagle zdałam sobie sprawę, że Czecha nie ma w pobliżu. Ukraina chyba też to zauważyła, bo zaczęła się rozglądać po pokoju.
-Tam- wskazała drzwi na balkon.
Czesio stał na palcach i wychylał się za barierkę starając się chyba coś zobaczyć.
-EJ, BO TU JEST AKI ŚMIESZNY AUTOBUS!
Wrzasną na cały dom i zaczął się niebezpiecznie chwiać.
Ukraina podbiegła do niego, ale było za późno. Spadł z balkonu.
Zbiegliśmy po schodach na dół zobaczyć czy nic mu się nie stało.
Oczywiście, że coś mu się stało...
Stałam trochę z boku i nie wiedziałam co tam się dokładnie wydarzyło, ale jedyne co zobaczyłam to to, że po prostu wstał i wrócił do środka?
Tak po prostu.
Nie wiem jakim cudem, ani jak ani czy normalni człowiek by to przeżył, ale on przeżył.
W tamtym momencie chyba wszyscy zorientowali się wtedy, że to już koniec imprezy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top