demony i problemy żołądkowe


No i nie wyszło.

Siedzieliśmy tu już od dobrej godziny nadal nie mając pojęcia co robić, a polska niedawno próbował zjeść bombę atomową. Finlandia próbował w międzyczasie użyć jakiegoś sprzętu do wspinaczki, który gdzieś się walał, ale nic to nie dało ze względu na brak ścian, podobnie jak wylanie przeze mnie na ''podłogę'' leków na przeczyszczenie. Zrezygnowani siedzieliśmy sobie na stercie pierogów nie mając żadnego pojęcia co ze sobą zrobić. Próbowaliśmy jeszcze podjąć jakieś próby dyskusji krzycząc w przestrzeń. To też niewiele dało, poza tym, że polska się wkurzył. Zdążyłam ich trochę polubić, ale jakoś żadnemu z nas specjalnie nie chciało się rozmawiać. Próbowałam nawet zasugerować stworzenie tu nowej społeczności, ale żaden z chłopaków nie chciał o tym słyszeć.

Ale potem zaczęły się dziać jeszcze bardziej chore rzeczy..

Z ''góry'' spadł budynek. A za nim drugi i trzeci. Nie byliśmy pewni, czy bardziej powinniśmy panikować czy czekać na śmierć. Wreszcie nie wytrzymałam.

-MOŻE JESZCZE CAŁĄ PLANĘTĘ POŁKNIESZ, CO CWIANIAKU?- krzyknęłam w przestrzeń już trochę sfrustrowana. 

-Dobry pomysł...- odezwał się głos gdzieś z głębi ciemności. 

I to zrobił. A potem wszystko wypluł, łącznie z nami.

Bardzo chciałabym móc opisać jak to się stało, ale nie umiem... To po prostu się stało i tyle. O ile już dawno przestałam jakkolwiek kwestionować logikę tego świata, to to była zdecydowanie przesada...

Potem jeszcze przez długi czas siedziałam na ziemi nadal nie będąc pewna co się przed chwilą stało. Otrząsnęłam się z szoku dopiero po tym jak podszedł do mnie Kanada i... Polska.

-Hej..?- rozejrzałam się dookoła niepewnie.

Starałam się zachować spokój, jednocześnie próbując przeprocesować to czego właśnie byłam świadkiem. Kanada podał mi rękę i pomógł wstać, a ja nadal nie do końca ogarnęłam coś właśnie stało. Reszta z tego co się zorientowałam zdążyła już sobie pójść. Kanada próbował mi wytłumaczyć co się właśnie wydarzyło, ale ja i tak niewiele z tego nie rozumiałam.

Zamiast próbować i się zastanawiać, popatrzyłam na Polskę i po prostu się spytałam, " jak on to do cholery zrobił".

-Nie wiem..

-Jak to nie wiesz? Coś cię opętało czy co? To nie jest rzecz, którą robi jakakolwiek normalna istota na tej ziemi... Co jest z tobą nie tak?

-Nie wiem.

Z dalszej części konwersacji zrezygnowałam, zamiast tego odwróciłam się do kanady i znowu podjęłam próbę pojęcia tego wszystkiego. Okazało się, że nikt tak naprawdę nie wiedział dlaczego polska to robi i że z tym zjadaniem to nie był pojedynczy przypadek. Dowiedziałam się, że Ukraina była zjadana już całą masę razy, podobnie jak kilka innych osób, łącznie z pierogami.

-Czy to jest normalne?

Polska podszedł do nas i nam przerwał, spojrzałam na niego i aż się wzdrygnęłam. Z jego oczu lała się się jakaś dziwna, czarnoczerwona maź. I on miał jeszcze czelność pytać czy to normalne...

-Nie...- wymamrotałam- To nie jest normalne..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top