Rozdział 9 Randka W Ciemno

Kochani, tym rozdziałem przerywamy sielankę. Ale nie martwcie się, nie planuję nikogo uśmiercać. :D
Mam nadzieję, że ten rok rozpoczął się dla Was pozytywnie.:)
        
       
                 
          
Harry rzadko się dziwił temu, co robi Draco. Draco bowiem często robił dziwne rzeczy. Raz na przykład podczas spaceru w parku postanowił stawać tylko na tych płytach chodnikowych, które nie były pęknięte. Jeśli dwie takie płyty były w zbyt dużej odległości od siebie i nie dało się zrobić kroku, Draco po kryjomu rzucał Reparo na każdą pękniętą płytę pomiędzy nimi, aby móc swobodnie przejść. Harry prosił wtedy Merlina, aby żaden mugol nie zwrócił na nich uwagi. Innym razem po naprawdę dobrym i wyczerpującym seksie obudził Harryʼego o drugiej trzydzieści w nocy, aby razem wyszli na dach zobaczyć Perseidy. Harry przyznał w duchu, że było na co popatrzeć, ale i tak usnął w ciągu pół godziny. Całe szczęście wzięli ze sobą ciepły koc i transmutowali kamień w wygodny dwuosobowy leżak. Niemniej Harry nie potrafił nie dziwić się temu, co Draco robił teraz. To było nadzwyczaj dziwne.

Od pamiętnej nocy, kiedy Harry miał koszmar, Draco sypiał u niego przynajmniej co drugi dzień. Na początku Potter nie doszukiwał się żadnego podstępu i cieszył się nawet z ilości seksu, jaka mu ostatnio przypadła w udziale, ale musiał przestać się oszukiwać. Dochodziło nawet do sytuacji, w których Draco przychodził do niego późno w nocy po spotkaniu z przyjaciółmi. To nie było normalne, aby blondyn tak modyfikował swoje plany, by ostatecznie i tak wylądować u Harryʼego.

Intensywność ich spotkań sprawiła jednak, że Harry zaczął zwracać uwagę na rzeczy, których wcześniej nie dostrzegał. Zauważył więc, że Draco śmiesznie marszczy nos, kiedy czyta rano „Proroka Codziennego”, chociaż on uważa, że nie marszczy się w absolutnie żadnym miejscu. Widział także, jak starannie dba o włosy i jak pięknie one pachną zaraz po umyciu. Chociaż Harry zdecydowanie bardziej wolał zatopić nos w jego włosach pod koniec dnia, kiedy mógł wyczuć naturalny zapach Draco, nie drogiego szamponu. Lubił też patrzeć, jak jego dłonie przesuwają się po ciele, kiedy od czasu do czasu brali razem prysznic. Podczas jednego z takich pryszniców zauważył, że Draco ma naprawdę piękne ciało. Miał zdecydowanie sportową sylwetkę, dobrze umięśnioną, ale bez zbędnej przesady. Nadal był szczupły, chociaż Harry nigdy nie widział, aby uprawiał jakiś sport. Ale Harry nie zawracał sobie tym głowy, wolał z zachwytem patrzeć, jak szyja Draco prowokująco wyciąga się, kiedy ten odchylał głowę, żeby spłukać szampon. Podziwiał, jak jego plecy napinają się i rozluźniają, kiedy intensywnie namydlał ciało.

Uwielbiał też momenty, w których Draco odsłaniał się przed nim, a było to nieuniknione, skoro przebywali ze sobą teraz naprawdę często. Harry wiedział, że Draco troszczy się o przyjaciół i martwi, jeśli dzieje się u nich coś złego. Bardzo przeżywał niechęć do wyznania sobie uczuć przez Pansy i Teo i ciągle rozważał, co mógłby zrobić, aby popchnąć ich ku sobie. Dowiedział się również, że Draco niepokoi się o samotną matkę, jednak nie mógł powstrzymać parsknięcia, kiedy blondyn powiedział mu, że podejrzewa Narcyzę o romans z Ksenofiliusem Lovegoodem. Jednak to, co Harryʼego uderzyło, to widoczne zmęczenie na twarzy Draco pogłębiające się po każdej wizycie na Grimmauld Place.

— Draco — zaczął Harry, kiedy na początku września blondyn wpadł do niego wieczorem na kolejny seks bez zobowiązań, tak jak cztery poprzednie dni z rzędu. — Musimy porozmawiać — powiedział poważnie, wskazując mu miejsce na kanapie.

Draco spojrzał na niego podejrzliwie, zastanawiając się, o co może chodzić. Niemniej usiadł na kanapie i czekał na to, co Harry ma mu do powiedzenia.

— Zakładam, że wydawało ci się, że jesteś bardzo sprytny, a ja nie domyślę się, co robisz — stwierdził Harry łagodnie. — Ale nie możesz tego dłużej ciągnąć.

— O co ci chodzi, Harry? — zapytał Draco, jakby rzeczywiście nie miał pojęcia, o co chodzi.

Harry westchnął głęboko.

— Sypiasz tu prawie codziennie od moich urodzin.

— Nie sądziłem, że to może być problem... — zaczął Draco, ale Harry nie pozwolił mu skończyć.

— Nie o to chodzi i dobrze o tym wiesz. Draco, kiedy tak naprawdę był ostatni raz, gdy przespałeś tutaj całą noc? Mam wrażenie, że tylko leżysz obok mnie i czekasz na wypadek, gdybym miał kolejny koszmar.

— Nieprawda — zaprzeczył Draco, a Harry popatrzył na niego z politowaniem.

— Jak na Ślizgona jesteś dosyć słabym kłamcą. — Harry uśmiechnął się do niego pobłażliwie, ale nie zamierzał odpuścić. — Dlaczego to robisz? — zapytał cicho.

— To chyba oczywiste — odpowiedział lekko zawstydzony, że Harry go przejrzał i przyłapał na kłamstwie. — Jesteśmy przyjaciółmi. Przyjaciele pomagają sobie w potrzebie.

Harry znowu ciężko westchnął.

— Nie możesz zarywać nocy tylko po to, żeby pilnować, czy nie mam koszmaru. Draco, zaczynasz przypominać zombie.

— Że co? — zapytał, unosząc brwi do góry. Nie miał pojęcia, o czym mówi Gryfon.

— Po prostu... Bardzo źle wyglądasz — wyjaśnił Harry. — Musisz zacząć sypiać. A jeśli jakimś cudem znowu będę miał przy tobie koszmar, to z pewnością się obudzisz i wtedy mi pomożesz — zadecydował Harry. — Chodź, idziemy spać. — pociągnął go w stronę sypialni.

— Miałem nadzieję na trochę czułości przed snem — rzucił zmysłowo Draco.

— Nie ma problemu, chętnie cię przytulę — odpowiedział automatycznie Harry.

— Miałem na myśli seks, Potter.

— Wiem. — Harry odwrócił się i uśmiechnął do niego figlarnie.

Kiedy dotarli do sypialni, brunet pozwolił Draco się rozebrać i zaciągnąć do łóżka na trochę czułości przed snem. I wtedy Harry zobaczył kolejne rzeczy, których nie dostrzegał wcześniej. Ujrzał, jak żyłka na szyi Draco pulsuje prowokująco, kiedy ten wbijał się w niego mocno. Poczuł zapach Draco, jego potu i ciężką woń piżma i aż zakręciło mu się w głowie z przyjemności. Zobaczył jego srebrne oczy, tak głębokie i lśniące z pożądania. Dłonie Draco jeszcze nigdy nie wywoływały w jego ciele tak mocnych dreszczy, jak tej nocy. Harry nie mógł oprzeć się wrażeniu, że coś się zmieniło.

Kiedy obaj już doszli i leżeli obok siebie, dysząc i wtulając się w swoje nagie ciała, Draco pocałował Harryʼego. Pieszczota była delikatna, nienastawiona na wywołanie podniecenia, a jednocześnie tak intensywna, że Harryʼemu zaparło dech w piersi. I już wiedział, co się zmieniło.

Zamarł na chwilę i nieznacznie odsunął się od Draco. Patrzył na niego wielkimi oczami, jakby czegoś się wystraszył.

— Harry? — zapytał niepewnie Draco. — Czy coś się stało?

Harry drżąco nabrał powietrza, zanim odpowiedział. Jego spojrzenie wyrażało teraz zagubienie. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić. Miał ochotę schować się pod kołdrą i nie wychodzić przez najbliższy tydzień.

— N-nie. Tak. To znaczy nie... dałem Kingsleyowi sprawozdania za ostatni miesiąc — wydukał, prosząc Merlina, aby Draco nie zorientował się, że jest to kłamstwo.

— To dasz mu jutro —  stwierdził po prostu Draco. — Chyba jesteś tak samo zmęczony jak ja — powiedział powoli z łagodnym uśmiechem. Spoglądał jednak na Harryʼego, jakby chciał go prześwietlić i sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.

— Tak, chodźmy w końcu spać. — Potarł twarz dłonią, a potem położył się tyłem do Draco i nakrył kołdrą.

Chwilę później poczuł, jak Ślizgon układa się za nim, a następnie opłata go ramieniem i ciasno przytula. To wcale nie polepszyło jego stanu. Serce Pottera zaczęło walić jak szalone i trudno mu było utrzymać równomierny oddech. Czuł ciarki na ciele w miejscach, w których ich ciała się stykały. Wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić, ale to pomogło tylko odrobinę. Opanował się dopiero, kiedy Draco zasnął, a jego ramię się rozluźniło i przestało go tak kurczowo trzymać. Niemniej ta noc miała być dla niego wyjątkowo długa.

Następnego dnia po pracy siedział w kawiarni niedaleko wejścia do Ministerstwa Magii i z niecierpliwością czekał na Hermionę. Odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, jak wchodzi do środka, a potem przeklął w myślach, gdy zaraz za nią wszedł Ron. Uwielbiał Rona, był jego najlepszym przyjacielem, ale w przypadku tej konkretnej sprawy wolał go nie angażować. Teraz jednak nie miał wyboru.

Gdy dwójka Gryfonów w końcu zajęła miejsca i zamówiła po kawie i ciastku, zaczęło się to, czego obawiał się najbardziej.

— Dobra, Harry, mów, co cię trapi — powiedział Ron. Hermiona spojrzała na niego groźnie. Jej narzeczony czasem w ogóle nie miał wyczucia.

— Dlaczego zakładasz, że coś mnie trapi? — oburzył się Harry.

— Daj spokój, kumplu. Chciałeś spotkać się z Hermioną, tylko z Hermioną, i nic mi o tym nie powiedziałeś. A teraz siedzisz tutaj i wyglądasz, jakbyś zaraz miał iść na ścięcie. Nie trzeba być bystrym, naprawdę...

— Ronald — warknęła dziewczyna. Westchnęła głęboko, a potem popatrzyła z troską na Harryʼego. — Harry, czy coś się stało? — zapytała łagodnie.

— Ja... Um... Chciałem ci powiedzieć... — Westchnął. — Chciałem ci tylko powiedzieć, że miałaś rację.

— Och! — zdziwiła się dziewczyna. — To nie jest nowość. A w jakiej sprawie tym razem? — dopytała z uśmiechem.

Harry popatrzył na nią, jakby bardzo nie chciał odpowiadać na pytanie. Ale nie po to ją błagał, aby znalazła dzisiaj dla niego chwilę, żeby nic jej nie powiedzieć.

— W sprawie układu między mną i Draco.

— Mm... Okay — zaczęła dziewczyna, uważnie przyglądając się brunetowi. — Harry, co tak naprawdę chcesz nam powiedzieć?

Harry czuł, że jego policzki robią się czerwone z zażenowania. Nachylił się nad stolikiem, aby zbliżyć się do dwójki przyjaciół.

— Chyba się zakochałem —powiedział szeptem, a potem wrócił na swoje miejsce. Zaraz jednak znów się nachylił, jakby o czymś zapomniał. — W Draco — dodał i czekał na reakcję.

— Nie rozumiem, w czym problem — wypalił Ron. — I tak ze sobą sypiacie, więc teraz możecie to robić oficjalnie. W sensie jako para — stwierdził, jakby to było oczywiste. — Właściwie możecie od razu razem zamieszkać, skoro Malfoy i tak prawie codziennie śpi u ciebie. — Ron wzruszył ramionami, a Hermiona pacnęła się w czoło.

— Ron, jesteś czasem kretynem. — Granger popatrzyła na niego wilkiem.

Harry zmarszczył brwi na całą sytuację. Cóż, to wszystko nie było takie proste. On zakochał się w Draco, ale to nie znaczy, że Draco także coś do niego czuje.

— Musisz mu powiedzieć — zaczęła Hermiona. — I musisz zakończyć ten idiotyczny układ.

— Ale...

— Nie, Harry — przerwała mu. — Nie ma żadnego „ale”. Musisz to zrobić jak najszybciej. Tylko pomyśl, on w każdej chwili może sobie kogoś znaleźć. Co wtedy zrobisz? Poza tym to nieuczciwe wobec niego. To miał być układ bez zobowiązań, ale ty będziesz teraz chciał zobowiązań.

— Nie chcę go stracić — powiedział cicho brunet. — Wiem, że to nie jest związek, ale przynajmniej mogę być blisko.

— Spójrz na to inaczej. Jeśli mu powiesz, jest szansa na to, że... że może on też coś do ciebie czuje — powiedziała, jakby sama w to nie wierzyła, chociaż w jej oczach pojawił się błysk.

Harry popatrzył na nią smutno. W tej sytuacji nie było dobrego rozwiązania i każde z nich to wiedziało. Harry i tak pozostanie samotny i nieszczęśliwy.

Wieczorem, leżąc w łóżku, rozmyślał o tym, na ile możliwe jest, że Draco będzie chciał nadal z nim sypiać, jeśli dowie się, że Harry się w nim zakochał. A może Harry nie powinien mu mówić? Może gdyby mu powiedział tylko, że coś do kogoś czuje, ale nie wyjawiał całej prawdy, to Draco poczułby się zazdrosny i uświadomił sobie, że też coś czuje do Harryʼego, wyznałby mu miłość i byliby razem szczęśliwi do końca życia... Nie, to był kretyński pomysł, stwierdził po chwili. Jeśli Draco by coś do niego czuł, to pewnie by mu powiedział...

Ta noc nie była najprzyjemniejsza. Harry nie miał koszmarów, ale też nie za dobrze spał. Budził się w nocy przerażony myślą, że będzie musiał porozmawiać z Draco prędzej czy później. Rano pojawił się w biurze półżywy. Aileen przyniosła mu kawę i popatrzyła na niego z troską, ale nic nie powiedziała. Położyła na jego biurku list i zostawiła go samego.

Harry westchnął z ulgą. Za to ją uwielbiał. Nie była natrętna, nie wypytywała i naprawdę dobrze wykonywała swoje obowiązki. Upił łyk kawy i sięgnął po list. Treść nieco go zaskoczyła, ale w sumie mógł się tego spodziewać.

Harry,

Chciałbym zaprosić Cię na wspólny wypad na piwo. Rozmawialiśmy o tym na Twoich urodzinach. Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie czas w piątek po pracy. Będę czekał  o 18.00 w mugolskiej restauracji przy alei Northumberland 8.

Do zobaczenia!
Oliver

Harry potarł twarz dłońmi. Chętnie spotka się z Oliverem, ale chciałby mieć szansę, żeby odmówić lub chociaż podać termin, który mu pasuje. Chłopak w zasadzie postawił go przed faktem dokonanym, nie pytając nawet, czy na pewno będzie mógł się pojawić. W piątek Draco zawsze do niego wpadał i często zostawał na cały weekend. A Harry chciał z nim spędzić jak najwięcej czasu, zanim powie mu, co do niego czuje. Bał się, że potem już nie będzie miał szansy, aby się nim nacieszyć. Zasady ich układu były jasne. Jakiekolwiek uczucia oznaczają koniec. Harry nie miał nawet pewności, że Draco nadal będzie chciał się z nim przyjaźnić.

Z drugiej strony Malfoy w ostatnim czasie poświęcał mu naprawdę dużo czasu i był wobec niego niezwykle troskliwy. Harryʼemu się to podobało. Miał przyjaciół, na których mógł liczyć, ale dorastanie z Dursleyami sprawiło, że był złakniony takiej relacji. Draco dawał mu wszystko, czego potrzebował, ale nie chciał się łudzić, że stoi za tym coś więcej, niż zwykła przyjaźń.

W piątek po pracy udał się pod wskazany przez Wooda adres. Całe szczęście Draco umówił się z matką, że zabierze ją do mugolskiego teatru, ale obiecał, że przyjdzie do Harryʼego około dwudziestej pierwszej. Gryfon miał więc wolny wieczór i mógł spokojnie wyjść na piwo.

Nie kłopotał się wracaniem do domu przed spotkaniem. To był męski wypad, więc nie musiał się stroić. Niemniej kiedy zobaczył restaurację, w której mieli spotkać się z Woodem, żałował, że nie założył świeżej koszuli. To nie był zwykły Pub, to była naprawdę elegancka restauracja. Harry dziękował Merlinowi, że do pracy i tak zawsze zakłada koszulę.

Weszedł do środka i od razu zlokalizował Olivera. Siedział przy stoliku obok okna wychodzącego na ulicę. Harry zdecydowanie wolałby stolik, który nie stoi aż tak na widoku. Wzruszył jednak ramionami, stwierdzając, że nie warto się tym przejmować i ruszył na miejsce.

— Harry! — krzyknął entuzjastycznie Wood. — Cieszę się, że jesteś — powiedział z ogromnym uśmiechem, obejmując go na powitanie.

Harry oddał uścisk mniej entuzjastycznie, niemniej miło mu się zrobiło, że ktoś tak cieszy się na jego widok.

— Oliver — przywitał się Harry. — Mam nadzieję, że nie czekasz długo.

Usiedli po przeciwnych stronach stolika. Chwilę później podszedł do nich kelner z kartą dań. Szybko zdecydowali się na dwa steki z dodatkami. Oliver zaproponował, aby zamiast piwa zamówili butelkę wina pasującego do dania.

Cóż, to spotkanie nie przebiegało tak, jak Harry się tego spodziewał. Wood od początku był dziwny. Mieli wyjść na piwo jak dwaj starzy znajomi, a siedzieli w modnej restauracji i jedli drogie steki, popijając je wytrawnym, bardzo drogim i bardzo niedobrym winem. Oliver ciągle zadawał mu dziwne pytania, typu jaki jest jego ulubiony kolor, gdzie widzi siebie za pięć lat i jakie jest jego najskrytsze marzenie. To ostatnie to zdecydowanie nie było coś, czym chciałby się z nim dzielić. Mógłby się tym podzielić z Draco, gdyby ten tylko był tym zainteresowany. Ale najgorsze dopiero było przed nim.

Kiedy skończyli jeść i kelner zabrał od nich talerze, Harry miał nadzieję, że to będzie koniec ich dziwnego spotkania. Wood miał jednak inne plany. Najpierw zaproponował, aby wzięli jeden deser i zjedli go razem. Harry uprzejmie odmówił, mówiąc, że już nic w siebie nie wciśnie. Wood jednak się nie zraził i wyciągnął ciężką artylerię.

— Bardzo się cieszę, że udało nam się spotkać, Harry — powiedział radośnie. — Może moglibyśmy się spotykać regularnie? — zaproponował, wyciągając dłoń i przykrywając nią dłoń Harryʼego. Harry żałował, że nie schował wcześniej rąk pod stół.

— Ee... W jakim sensie regularnie? — zapytał Harry, czując pod skórą, że to się źle skończy.

— No wiesz... Ciężko jest spotkać geja w naszym świecie. To jak przeznaczenie. Nie uważasz?

— Nie — powiedział sucho Harry. Merlinie, nawet przez chwilę nie pomyślał, że Wood może być gejem.

Wood zmarszczył brwi, jakby nie rozumiejąc reakcji Pottera.

— Harry, jesteśmy obaj tej samej orientacji — zaczął Wood, jakby wyjaśniał coś małemu dziecku. Cały czas uśmiechał się przy tym. — Jesteśmy niemal w tym samym wieku, mamy te same zainteresowania. Powinniśmy przynajmniej spróbować.

Harry wyszarpnął dłoń z jego uścisku, czując się wyjątkowo źle.

— Nie można być z kimś tylko dlatego, że też jest gejem — powiedział twardo Harry. Już przeprowadzał podobną rozmowę. Miał ochotę uciec.

— Oczywiście, że nie — potwierdził z zakłopotanym uśmiechem Wood. Wyglądał, jakby zupełnie nie zakładał, że Harry może odmówić. — Ale przecież nas łączą też inne rzeczy.

— Nie wiem, co sobie wyobrażałeś, Oliver, ale jest ktoś inny, do kogo coś czuję... — zaczął Harry, ale nie dane mu było skończyć.

— Daj spokój, Harry. Oczywiście, że nikogo nie ma, inaczej byłoby o tym głośno w gazetach — stwierdził chłopak, a Harry zrobił niezadowoloną minę. Wood się zmienił, przyznał w duchu młodszy Gryfon, ale nie była to zmiana na lepsze. — Dlaczego nie chcesz dać nam szansy?

— Zapewniam cię, że jest ktoś — powiedział tylko Harry, myśląc o Draco. Nie wyobrażał sobie, jak można być tak natrętnym.

— Ale nie jesteś z nim w związku? — zapytał Wood. Minę miał, jakby właśnie wygrał na loterii. Harry nie odpowiedział. — Więc wolisz być sam, zamiast spróbować ze mną? — zapytał po chwili.

— Zdecydowanie wolę nie próbować niczego z tobą.

Harry wstał od stolika z miną wyrażającą duże poirytowanie. Nie udało mu się uciec. Wood znowu złapał go za rękę.

— Harry... Będziesz tego żałował.

— Już żałuję. Że w ogóle tu przyszedłem.

Znowu wyszarpnął rękę i szybkim krokiem opuścił restaurację. Westchnął głęboko, chcąc się uspokoić. Poszedł w dół ulicy, szukając jakiegoś ustronnego miejsca, w którym mógłby się teleportować i poczuł ogromną ulgę, kiedy w końcu znalazł się w domu.

Nie miał pojęcia, dlaczego Oliver sądził, że Harry będzie chciał iść z nim na randkę. I nie był w stanie sobie wytłumaczyć, dlaczego uważał, że powinni się spotykać. To była chora sytuacja. Merlinie, jak dobrze, że Draco taki nie był.

Ale Draco też nie będzie chciał się spotykać z Harrym. I co Harry wtedy zrobi? Będzie się wobec niego zachowywał jak Oliver? Merlinie uchowaj. Nie, jeśli Draco nie będzie go chciał, Harry to uszanuje. Będzie cierpiał, oczywiście, ale z drugiej strony to nie będzie nic nowego w jego życiu. Zniósł wystarczająco dużo cierpienia, aby poradzić sobie również z tym.

Harry napuścił wody do wanny i wziął odprężającą kąpiel, postanawiając, że powie Draco o swoich uczuciach, ale jeszcze nie dzisiaj. Ten dzień był już wystarczająco paskudny, nie chciał ryzykować. Zmył z siebie zmęczenie i stres, a kiedy wytarł się do sucha, narzucił na siebie koszulkę i spodnie dresowe. Przeszło mu przez myśl, że może powinien trochę lepiej się ubrać, Draco przychodził do niego zawsze dobrze ubrany. Potem jednak stwierdził, że to mogłoby wzbudzić podejrzenia. Harry zawsze ubierał się bardzo swobodnie w domu i Ślizgon o tym wiedział. Machnął więc ręką i położył się na kanapie, oczekując blondyna.

Draco jednak nie przychodził. Zbliżała się już dwudziesta druga i Harry zaczynał się martwić. Kwadrans po dziesiątej nie wytrzymał i napisał krótką wiadomość z pytaniem, czy wszytko jest w porządku, a potem wysłał ją przez Fiuu. Chwilę później otrzymał odpowiedź.

Tak

Na kartce widniało tylko to jedno słowo. Harry się zdziwił. Czy Draco mógł zapomnieć, że się umówili?

Czekam na Ciebie :)

Wysłał kolejną wiadomość. Zaledwie kilka minut później Draco wyszedł z jego kominka. Harry odetchnął z ulgą.

— Już się bałem, że coś się stało — wypalił Harry z lekkim uśmiechem. Draco popatrzył na niego dziwnie.

— Jesteś sam? — zapytał, rozglądając się, jakby się spodziewał, że Harry ma gości.

— No tak. Przecież byliśmy umówieni.

— No tak.

Draco często robił dziwne rzeczy i Harry rzadko się temu dziwił. Ale dzisiaj był kolejny raz, kiedy zachowanie Draco go zadziwiło. Tym razem nie miał jednak pojęcia, co mogło być powodem takiego zachowania. Draco nigdy się nie spóźniał, jeśli byli umówieni. I nigdy nie zawracał sobie głowy tym, czy u Harryʼego ktoś jest w czasie ich spotkania. Zazwyczaj od razu przechodzili do sypialni, zostawiając rozmowę na później. Harry stwierdził jednak, że nie będzie naciskał. Jeśli Draco będzie chciał, to sam mu powie. Teraz wolał się zająć czymś znacznie przyjemniejszym. I może to sprawi, że Draco przestanie się dziwnie zachowywać. Lub chociaż przywróci jego dziwność do normy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top