Rozdział 10 Chandra
Trochę depresyjnie w tym tygodniu. Mam jednak nadzieję, że rozdział spodoba Wam się pomimo tego. :)
Harry był zmęczony. Był zmęczony ciągłym udawaniem przed Draco, że nic się nie zmieniło. Był zmęczony ciągłym gderaniem Hermiony, że powinien już dawno mu powiedzieć. I był zmęczony Ronem, który nadal nie widział problemu. Deszczowa jesień nie poprawiała jego nastroju. Tylko chwile spędzone z Draco były radosne. Nie chciał z nich rezygnować. Ale świadomość, że ta radość jest poniekąd wymuszona, bo Harry w jakiś sposób okłamuje Draco, powodowała jeszcze gorsze samopoczucie, kiedy znowu zostawał sam. Nie potrafił dłużej trzymać tego w tajemnicy.
W ostatnim tygodniu września, a dokładniej w piątek, czekał na Draco w swoim salonie. Ręce drżały mu ze zdenerwowania. Postanowił, że dzisiaj powie Draco wszystko i pozwoli mu zdecydować, jak ma dalej wyglądać ich znajomość. Łatwiej było powiedzieć, niż zrobić. Oddech miał przyspieszony i było mu gorąco. Bał się tego, co powie Draco.
Kiedy wybiła dwudziesta i płomienie w kominku się zazieleniły, Harry aż podskoczył z przestrachu. Chwilę później w salonie pojawił się Draco. Uśmiechnął się do Harryʼego i podszedł, żeby się z nim przywitać. To był ich mały rytuał. Kiedy umawiali się na seks, Draco witał go bardzo namiętnym pocałunkiem. Harry westchnął z przyjemności, ale przypomniał sobie, co miał zrobić. Odsunął się od Draco na bezpieczną odległość i popatrzył na niego poważnie.
— Musimy porozmawiać — powiedział niepewnie.
Draco zmarszczył brwi.
— Boli cię głowa i nie masz ochoty na seks? — zażartował z nieco złośliwym uśmiechem.
Harryʼemu drgnął kącik ust, ale nie odpowiedział. Pokręcił tylko przecząco głową. Wskazał mu miejsce na kanapie i po chwili sam także na niej usiadł. Popatrzył na Draco, próbując ocenić, w jaki sposób zareaguje na jego wyznanie, ale w głowie miał same czarne scenariusze. Westchnął głęboko i potarł twarz dłońmi.
— Harry... zaczynasz mnie niepokoić — powiedział Draco, kiedy brunet przez dłuższy czas się nie odzywał.
— Po prostu jest coś, co muszę ci powiedzieć, ale... — Harry zawiesił głos i spuścił głowę.
— Nie musisz mi nic mówić, jeśli nie chcesz. — Próbował uspokoić go Draco. — Nie chcę, żebyś źle się przez to czuł.
Harry znowu pokręcił głową.
— Chcę ci powiedzieć. I muszę to zrobić — stwierdził cicho Harry. — Chodzi o to, że... musimy... musimy zakończyć nasz układ, bo... — Policzki Harryʼego paliły, a usta miał suche. Serce waliło mu jak młotem. Nie potrafił tego wypowiedzieć. Wiedział, czuł pod skórą, że to będzie oznaczało koniec.
— Zakochałeś się — dokończył cicho Draco, patrząc w swoje dłonie.
Harry ze świstem wciągnął powietrze.
— Ty... wiedziałeś — bardziej stwierdził, niż zapytał Harry. — Od kiedy?
— Od jakiegoś czasu — odpowiedział spokojnie Draco. Spojrzał na Harryʼego, ale nie był w stanie skierować wzroku w jego oczy.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wiesz?
— Bo nie byłem pewien, czy chcesz, żebym wiedział.
Więc Draco wiedział. I nadal z nim sypiał. Czy to znaczyło, że akceptował jego uczucia? Czy może Draco także... Harry nie był w stanie dokończyć tej myśli. Czy to możliwe, aby od szczęścia dzieliło go tylko kilka słów?
— Draco, nasz układ... — zaczął Harry, ale blondyn mu przerwał.
— W porządku, Harry. Rozumiem i nie mam pretensji. Takie mieliśmy zasady. To oczywiste, że nie możemy dłużej ze sobą sypiać.
Harry opadł na kanapę, jakby opuściły go wszystkie siły. Jak mógł się łudzić, że Draco będzie chciał się z nim związać? Był głupcem i to była jego wina, że tak się teraz czuł. Przecież Draco w żadnym momencie nie sugerował mu, że chciałby czegoś więcej. Miał rację, zasady były jasne. Harry się w nim zakochał, więc to oznaczało koniec. Ale Harry nie potrafił nic poradzić na to, że chciało mu się płakać.
— Wiesz, ja... — zaczął, ale ciężko przychodziło mu wypowiadanie kolejnych słów. — Między Ginny i mną wiele się popsuło, kiedy przestaliśmy się spotykać. Ona ciągle chciała wrócić do tego, co było wcześniej i... Naprawdę miałem tego dosyć. Nie chciałbym... — zawiesił na chwilę głos. Nie chciał być dla Draco taki, jaka Ginny była dla niego, zanim zaczęła spotykać się z Blaiseʼem. Była wtedy koszmarem. Harry nie zniósłby, gdyby Draco wykrzyczał mu w twarz, że nie może już na niego patrzeć, tak jak on zrobił to Ginny. Potem tego żałował, ale w złości nie panował nad sobą. — Nie chciałbym, żeby między nami też tak to wyglądało i obiecuję...
— W porządku, Harry — przerwał mu Draco. Głos miał wyjątkowo smutny. — Naprawdę wszytko rozumiem.
Przez chwilę między nimi zapadła cisza. Każdy z nich zatopiony był w swoich myślach i z każdego z nich bił przytłaczający smutek. Harry nie tak wyobrażał sobie tę rozmowę. Żaden scenariusz nie zakładał, że potoczy się ona właśnie w ten sposób.
— Będzie lepiej, jeśli już pójdę — powiedział cicho Draco. Wstał z kanapy i podszedł do kominka. Zanim do niego wszedł, zatrzymał się przed nim i odwrócił lekko, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć. Rozmyślił się jednak i szybko opuścił dom Harryʼego.
Gryfon został sam i po raz pierwszy, odkąd skończył jedenaście lat, poczuł się tak samotny jak wtedy, gdy mieszkał u Dursleyów w komórce pod schodami, a jedynymi jego towarzyszami były małe pająki. Miał nadzieję już nigdy tego nie poczuć, a teraz to uczucie rozdzierało go od wewnątrz i ciągnęło w otchłań rozpaczy. Zwinął się na kanapie i czekał, aż świat rozpadnie się na małe kawałeczki. Ale świat się nie rozpadł. Nic się nie wydarzyło. Nikt nawet nie wiedział, że życie bruneta przybrało nieoczekiwany kierunek. Harry wiedział, że nadejdzie kiedyś taki moment, w którym wybierze jedną z opcji: zdecyduje się być z kimś tylko po to, aby nie być sam lub pozostanie samotny na zawsze. Nie spodziewał się jednak, że spotka kogoś, z kim tak wiele go łączy i w kim całkowicie się zakocha tylko po to, aby skończyć ze złamanym sercem.
Może jednak powinien przyjąć ofertę Olivera? Może nie powinien od razu go skreślać? Gdyby chociaż raz posłuchał rozumu, nie serca, nie tkwiłby teraz zapłakany na kanapie. Ale Harry wiedział, że nawet gdyby nie był zakochany w Draco, to i tak nie byłby w stanie związać się z Oliverem. To nie była tylko kwestia rozumu. Nic do niego nie czuł, Oliver w żaden sposób go nie pociągał. To i tak by się nie udało. Ale z Draco mogłoby. Gdyby tylko blondyn też czuł cokolwiek.
— I tak po prostu wyszedł? — zapytała Hermiona, kiedy kilka dni później ona i Ron wpadli pocieszyć Harryʼego. Harry pokiwał głową, nie ruszając się z kanapy. Leżał tak od godziny. — To dziwne — stwierdziła dziewczyna. — On naprawdę wykazywał w stosunku do ciebie wiele troski. Nawet... Cóż, obiecałam mu, że ci nie powiem, ale... On konsultował się ze mną w sprawie twoich... snów — powiedziała łagodnie.
Harry poderwał się do siadu. Miał nadzieję, że się przesłyszał. Nie bez powodu nie mówił nikomu o tych snach. W pewien sposób się ich wstydził. Minęło już tyle czasu, a on nadal nie potrafił poradzić sobie z wydarzeniami sprzed lat. Najgorsza jednak była nadopiekuńczość jego przyjaciół. W szkole zawsze, jeśli działo się z nim coś dziwnego, Ron i Hermiona nie odstępowali go na krok. W pewnym momencie przestał im więc mówić o niektórych rzeczach. I miał nadzieję utrzymać ten stan jak najdłużej.
—Harry, czemu nam nie powiedziałeś, że...
— Bo nie ma o czym — przerwał jej Harry. — Każdy ma czasem zły sen — stwierdził zimnym tonem. Hermiona westchnęła.
— W porządku — powiedziała smutno. — A jeśli chodzi o Draco... Jestem pewna, że mu na tobie zależało. To było widać w każdym jego spojrzeniu. Właściwie... Na początku myślałam, że to on się w tobie zakochał, ale... Cóż, cały czas nie wykraczał poza ramy przyjaźni, więc... Sama nie wiem. Może on teraz też się w kimś zakochał? W kimś innym? — rozważała Gryfonka.
— Nie wydaje mi się — wtrącił się Ron. — Blaise mówi, że od kilku dni jest strasznie przybity, ale nie chce powiedzieć dlaczego. Może po prostu brakuje mu seksu? A przecież gdyby się w kimś zakochał i był z tą osobą, to nie brakowałoby mu seksu, nie?
— Masz koszmarnie prosty umysł, Ron. — Hermiona popatrzyła na niego zirytowana.
— O co ci chodzi? — oburzył się rudzielec. — Mówię, co wiem.
Hermiona pokiwała głową ze zrezygnowaniem. W jej narzeczonym były takie rzeczy, których nie dało się zmienić. Ale Merlin jej świadkiem, że nawet gdyby ją żywcem przypalali, to nie przyznałaby się, że lubi je w Ronie.
— Może powinieneś z nim porozmawiać? Jeszcze raz? — zaproponowała.
— Chciałbym tylko... Chciałbym tylko, żebyśmy nadal się przyjaźnili — wyznał Harry.
Rozumiał, dlaczego Draco chciał trzymać się zasad. To mu dawało bezpieczeństwo. Ale jak teraz będzie wyglądać ich przyjaźń? Czy będą w stanie ze sobą rozmawiać?
Cóż, nie byli, o czym Harry dobitnie przekonał się kilka razy, kiedy zdarzyło mu się wpaść na Draco w windzie w Ministerstwie Magii. Byli w stanie wymienić jedynie słowa powitania, bardzo sztywnego powitania. Draco nie mógł mu nawet spojrzeć w oczy. Harry żałował, że wyjawił mu prawdę. Mógł po prostu zakończyć układ bez podania powodu. Wtedy być może zostałaby mu chociaż przyjaźń blondyna. Trudno było patrzeć na ukochaną osobę ze świadomością, że ona nie jest w stanie obdarzyć nas nawet przyjaźnią.
To wszystko było jednak dziwne. Draco był dziwny. Przecież się przyjaźnili i Harry miał wrażenie, że w ostatnim czasie byli sobie naprawdę bliscy. Czy wyznanie Harryʼego mogło aż tak popsuć ich relację? Harry nie liczył na kontynuowanie ich układu, to nie było możliwe. Ale przecież darzyli się szczerą przyjaźnią. Chyba że Draco tylko udawał? Nie, to niemożliwe, przecież tak bardzo się przejął, kiedy dowiedział się o koszmarach Harryʼego. Coś w tym wszystkim było zdecydowanie nie tak i Harry zamierzał dowiedzieć się co. Okazja nadarzyła się szybciej, niż się spodziewał.
W połowie października Harry został zaproszony na rodzinny obiad u Wesleyów. Charlie akurat wrócił na kilka dni z Rumunii i była to dobra okazja, aby się spotkać. Molly jak zwykle przeszła samą siebie, przygotowując tak wiele pyszności, jakby wyprawiała małe wesele. Harry przez chwilę oderwał się od ponurych myśli, słuchając nowych opowieści o smokach. Naprawdę podziwiał Charliego, trzeba było odwagi, sprytu i wiele umiejętności, aby zajmować się smokami.
Kiedy Molly podała deser, oczy Harryʼego się zaświeciły. Uwielbiał tartę z melasą. Był już pełen po obiedzie, ale kiedy Molly zaproponowała mu jeszcze jeden kawałek, nie potrafił odmówić. Kiedy pomagał potem sprzątać ze stołu, żałował tej dokładki. Czuł nieprzyjemny ucisk w pasie – jego spodnie jakby nagle zrobiły się za ciasne. Po posiłku Harry miał nadzieję na dyskretne wypytanie Blaiseʼa, czy Draco być może coś mu mówił na ich temat. Czarnoskóry chłopak miał jednak swój plan i nie zakładał on zbyt wiele dyskrecji.
— Dobra, Harry, co się stało między tobą i Draco? — zapytał Zabini, kiedy wszyscy porozsadzali się już po kątach, chcąc odpocząć po obfitym obiedzie.
— Ee... — wydukał zaskoczony Harry. Nie spodziewał się tak bezpośredniego pytania.
— Wiem, że już ze sobą nie sypiacie i Draco chodzi jak struty. Podobno w kimś się zakochałeś?
— Nie powiedział ci w kim? — zapytał zaskoczony.
— Nie... — odpowiedział ostrożnie chłopak. — Ale stawiam na Wooda.
— Co?! — wykrzyknął. — Dlaczego Wood? — zapytał, próbując odnaleźć w głowie choć jedną sytuację, która mogłaby zasugerować mu, że czuje cokolwiek do Wooda. A może starszy Gryfon rozpowiada, że są razem? W końcu chciał się z Harrym związać.
— Ee... No wiesz, jest gejem — odpowiedział zbity z tropu Blaise.
— Skąd wiesz, że Wood jest gejem? — zapytał podejrzliwie Harry.
— Och, widziałem, jak kiedyś obciągał Flintowi po meczu. Jeszcze w szkole. — Wzruszył ramionami.
Harry skrzywił się z obrzydzeniem.
— To Flint też jest gejem? — Harry był coraz bardziej zdumiony. Do tej pory sądził, że ciężko jest spotkać geja w czarodziejskim świecie.
—Nie — zaprzeczył Blaise. — Ale nigdy nie odmawiał dobrego obciąganka — powiedział cicho, powstrzymując śmiech. — No dobrze, ale w takim razie kto jest panem twego serca? — dopytywał.
— No cóż... — Harry zarumienił się. Rozmawianie o tym z Ronem i Hermioną to jedno, ale Blaise jest przyjacielem Draco. To nie była komfortowa sytuacja. — Draco — powiedział w końcu.
— Draco? — powtórzył głucho Blaise zszkowoany.
— Tak — potwierdził Harry. — Dziwne, że ci nie powiedział.
Harry próbował wypytać Blaiseʼa o dziwne zachowanie Draco, ale ten nie powiedział mu nic konkretnego. Stwierdził tylko, że blondyn potrzebuje czasem chwili, aby oswoić się z nową sytuacją i zapewnił, że Draco nie chce zrywać z nim przyjaźni. Harry był gotów dać mu tyle czasu, ile Draco potrzebuje, jeśli tylko jeszcze kiedyś porozmawiają normalnie. Hermiona nie była aż tak cierpliwa. Na ich nieszczęście udało jej się usłyszeć, o czym rozmawiają i szybko dołączyła się do dyskusji.
— Blaise, ty coś wiesz. Widzę to — stwierdziła Hermiona.
— Okay — powiedział tylko chłopak z ironicznym uśmiechem.
— Słuchaj, jeśli Malfoy nie chce już się przyjaźnić z Harrym, to niech po prostu mu powie. Teraz zachowuje się jak wredny chochlik.
— Możesz sama mu to powiedzieć — zauważył Zabini. — Podobno ostatnio współpracujecie.
Harry popatrzył zdziwiony na Hermionę, a ta lekko się zarumieniła.
— Jak to współpracujecie? — zapytał Harry.
Hermiona westchnęła ciężko i opadła na kanapę między Harrym a Blaiseʼem.
— Kingsley poprosił nas o współpracę przy projekcie wymiany międzynarodowej dla uczniów szkół magicznych. Ja zajmuję się obszarem edukacji, a Malfoy działa w sprawach administracyjnych i logistycznych — przekazała. — Jest przy tym sporo pracy. Trzeba ustalić zakres nauczania uczniów z wymiany, ale także dopracować kwestie transportu, zakwaterowania, płatności. U nas nauczanie jest darmowe, ale we Francji na przykład rodzice płacą czesne. Nie jest to dużo, ale jeśli uczniowie z Francji przyjadą do nas, a nasi do Francji, to trzeba ustalić kto i ile zapłaci.
— Więc pracujesz z nim, a zatem spotykacie się prawie codziennie i nawet nie raczyłaś mi powiedzieć?
— Harry, my pracujemy. To nie są spotkania na herbatkę — żachnęła się Hermiona. — Poza tym co daje ci ta wiedza? Mogę ci doradzić, co robić, ale nie będę się mieszać w wasze sprawy.
Harry popatrzył smutno w swoje dłonie. Hermiona miała rację, a on sam nie wiedział teraz, czemu aż tak się zdenerwował. Czy to przez zazdrość, że ona może spędzać czas z Draco, podczas gdy Harry jedyne, na co może liczyć, to wymiana uprzejmości w windzie?
— Więc co powinienem zrobić? — zapytał ze zrezygnowaniem.
— Powinieneś z nim szczerze porozmawiać. Może umówić się na jakieś spotkanie. Draco... nie jest zły. Na pewno cię wysłucha.
Harry chciał porozmawiać z Draco. Chciał nawet napisać list do blondyna z prośbą o spotkanie, już nawet zaczął, ale ostatecznie podarł pergamin i wyrzucił go do kosza. Draco jeszcze by pomyślał, że chce go zaprosić na randkę. Cóż, chciałby go zaprosić na randkę, oczywiście, ale nie łudził się, że to kiedykolwiek się wydarzy. Przez kilka następnych dni próbował złapać Draco w windzie w Ministerstwie, ale blondyn jakby się tego spodziewał i albo w ogóle Harry go nie widział albo, jeśli już dojrzał go w tłumie, mógł podziwiać jedynie jego szybko oddalające się plecy.
Jesień coraz bardziej dawała o sobie znać niższą temperaturą i deszczowymi ciemnymi dniami, kiedy Harry doszedł do wniosku, że będzie musiał zaakceptować fakt, że Draco nie chce mieć z nim nic wspólnego. Nie przypuszczał jednak, że myśl ta może sprawiać taki ból, fizyczny ból. Czuł go w całym ciele. Nie był pewien, czy to normalne, zaczynał podejrzewać nawet, że ma depresję. Z drugiej strony nigdy wcześniej nie był zakochany, nie tak naprawdę. Być może tak właśnie czują się ludzie, którzy kochają bez wzajemności? Jeśli tak właśnie miał się czuć przez cały czas, to nie chciał tej miłości. Nie chciał codziennie zastanawiać się, czy uda mu się zobaczyć Draco. Nie chciał kłaść się do łóżka z przejmującym uczuciem samotności. Nie chciał czuć tępego bólu w piersi, mijając na ulicy szczęśliwe pary i zazdroszcząc im. Nie chciał niczego, co było spowodowane miłością do Draco i nie chciał tej miłości.
Chciał czuć spokój. Nic więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top