Rozdział 3 Układ
Kochani, dziękuję za gwiazdki i komentarze pod poprzednimi rozdziałami. Zapraszam na kolejny. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. :)
Leżeli obok siebie rozluźnieni i zadowoleni. Stykali się lekko ramionami i próbowali uspokoić oddechy.
Na ustach Harryʼego błąkał się mały uśmieszek, kiedy dotarło do niego, że był to najlepszy seks w jego życiu. Fakt, że pieprzył się akurat z Malfoyem, przestał mieć znaczenie. Nie żałował, że pozwolił mu się zaciągnąć do łóżka. Właściwie nadal był jeszcze pijany, więc jego stan euforyczny był nieco przesadzony, ale póki co cieszył się ze swoich odczuć.
— Nie sądziłem, że jesteś taki w łóżku — powiedział w końcu Harry.
— Taki? — powtórzył Draco. — Czyli jaki?
— Taki... Hojny. Myślałem, że raczej bierzesz, niż dajesz – wyznał Harry.
— Cóż, właściwie najczęściej tak bywa. Tylko nieliczni zasługują na moją hojność — powiedział zupełnie poważnie.
— Więc czym ja sobie zasłużyłem? — zapytał Harry.
Draco popatrzył na niego dziwnie, jakby chciał się upewnić, że nie pyta w żarcie.
— Potter, kusiłeś mnie i prowokowałeś, odkąd się dowiedziałeś, że jestem gejem.
Harry popatrzył na niego ze zdziwieniem.
— Nie prowokowałem cię.
— Potter, błagam, myślisz, że nie zauważyłem tych spodni podkreślających tyłek, tych opiętych koszulek, na których odbijały ci się sutki i koszul rozpiętych bardziej niż wypada? Próbowałeś być dla mnie jak cholerny miód dla pszczoły.
— Ee... Wiesz, właściwie pszczoły nie lecą do miodu, tylko go produkują...
— I jakie to ma znaczenie?
— Dobra, nieważne, ale nie próbowałem cię uwieść, nawet by mi to do głowy nie przyszło. Poza tym zawsze się tak ubieram, odkąd skończyliśmy Hogwart — zauważył Harry.
— Gówno prawda.
Harry zaczął się śmiać. Malfoy popatrzył na niego wkurzony i uniósł brew w niemym pytaniu.
— Jesteśmy po zajebistym seksie i kłócimy się o to, jak do tego doszło.
Draco prychnął po chwili rozbawiony. Ostatecznie Potter miał trochę racji. Było mu dobrze, po co to psuć.
— Ale wiesz — ciągnął dalej Potter — gdybym wiedział, jaką dostanę nagrodę, kusiłbym cię najlepiej, jak potrafię — wyznał z prowokującym uśmiechem.
Draco spojrzał na niego, na jego twarz i szczęśliwe oczy. Musiał przyznać, że lubił go w takim wydaniu. Przyciągnął go do długiego wolnego pocałunku. A kiedy w końcu się nasycił, odsunął się nieco, życzył Harryʼemu dobrej nocy i umościł się do spania. Harry prychnął rozbawiony i również poszedł spać.
Ranek przywitał ich koszmarnym bólem głowy, nudnościami i ramieniem Malfoya owiniętym wokół klatki piersiowej Harryʼego. Cóż, tak się czasem zdarza, kiedy śpi się z kimś, pomyślał Harry. Ludzie we śnie się do siebie przytulają. Blondyn zaraz po obudzeniu szybko przestał przytulać Harryʼego i złapał się za głowę.
— Powiedz, że masz eliksir na kaca — wycharczał Draco.
Harry skinął głową na potwierdzenie i zaraz tego pożałował, odczuwając silne zawroty. Z wielkim trudem podniósł się z łóżka, z jeszcze większym poczłapał do łazienki. Zakodował sobie, aby następnym razem eliksir zostawić na szafce nocnej. Wyjął z szafki dwie fiolki i jedną wypił od razu. Poczekał minutę, aż eliksir zacznie działać i z wielką ulgą wrócił do Malfoya, który przyjął swoją porcję z wdzięcznością.
Kiedy obaj czuli się już względnie dobrze, stoczyli małą bitwę o pierwszeństwo zajęcia łazienki. W końcu Harry przekonał Malfoya, że jeśli pierwszy weźmie prysznic, to przygotuje im śniadanie.
Nie zajął łazienki na długo. Szybko się wykąpał, pozbył ohydnego smaku z ust i wyszedł owinięty ręcznikiem wokół pasa. Pojedyncze krople wody skapywały z włosów na jego ciało, tworząc przyjemne dla oka wzory. Wszedł do pokoju, gdzie Malfoy w najlepsze wylegiwał się na jego łóżku i podszedł do szafy w poszukiwaniu czegoś wygodnego.
— Zamierzasz wstać? — zapytał Harry.
— Owszem — usłyszał w odpowiedzi.
— Jeszcze dzisiaj? — zażartował po dłuższej chwili, kiedy Draco nie ruszył się nawet o milimetr. — Czy może zapuścisz tu korzenie?
— Podziwiam widoki — powiedział Draco, bezwstydnie patrząc się na półnagie ciało Harryʼego.
Potter nie byłby Gryfonem, gdyby nie zrobił tego, co zaraz zrobi. Spojrzał przez ramię na Draco z wyzwaniem w oczach, po czym zrzucił ręcznik i zaczął zakładać bokserki.
— Wolniej — rzucił blondyn, ale Harry tylko prychnął i szybko zakrył nagie pośladki, a chwilę później sięgnął po dresowe spodnie. — Psujesz całą zabawę — mruknął Draco i w końcu poszedł do łazienki.
Harry postanowił postawić na klasykę i przyrządził na śniadanie jajecznicę. Kończył właśnie przygotowywać tosty jako dodatek, kiedy w kuchni pojawił się Draco.
— Kawy?
— Tak, najlepiej cały dzbanek — odpowiedział Ślizgon.
Chwilę później postawił przed nim duży kubek czarnego parującego napoju. Taki sam przygotował dla siebie. Usiadł naprzeciwko blondyna i spojrzał na niego przelotnie. A potem jeszcze raz, by upewnić się, że dobrze widzi.
— Wziąłeś moje ubrania? — zapytał ze zdziwieniem i lekką pretensją Harry.
— Moje nadają się tylko do prania i chociaż wiem, że oddałbyś wszystko, by jeszcze choć przez chwilę móc podziwiać moje piękne ciało, to nie zamierzam siedzieć tu z gołym tyłkiem — powiedział Draco.
— Niech ci się dobrze nosi — rzucił tylko Harry.
Śniadanie zjedli w ciszy, która żadnemu z nich nie przeszkadzała. Harry zerkał raz po raz na Ślizgona, zastanawiając się, jakim cudem wygląda tak dobrze w jego ciuchach i dochodząc do wniosku, że muszą nosić ten sam rozmiar. Zasmucił się jednak tym, że chłopak wybrał jedną z jego ulubionych koszulek — szarawą, oczywiście z dekoltem w lekki serek. No trudno, kupi sobie drugą.
Po śniadaniu dopili kawę. Harry zaproponował Draco kawałek placka z owocami, który upiekła Molly, jednak ten odmówił i poprosił, aby pokazał mu, gdzie ma kominek. Harry zgodnie z jego prośbą zaprowadził go do salonu i podał mu pojemnik z proszkiem Fiuu.
— Cóż, Potter, musimy to kiedyś powtórzyć — powiedział na odchodne.
Harry tylko uniósł brew do góry, powstrzymując parsknięcie. Malfoy pożegnał się krótkim do zobaczenia i chwilę później zniknął w płomieniach.
Harry westchnął i zmęczony rzucił się na kanapę. Nie sądził, że wczorajsze wyjście zakończy się w ten sposób. Odkąd rozstał się z Davidem doskwierał mu brak seksu, ale nie miał odwagi pójść do klubu i znaleźć sobie kogoś na jedną noc. Nie był w stanie wyobrazić sobie spędzenia nocy z kimś zupełnie obcym. A znajomi... Cóż, jedynym znajomym gejem był właśnie Malfoy. Niby Harry słyszał jeszcze w szkole plotki, że Goyle też jest gejem, ale Merlinie, wolał żyć w celibacie, niż się z nim pieprzyć.
Noc z Malfoyem była w porządku, a Harry nie musiał się martwić, że to coś znaczy. Gdyby spędził noc z dziewczyną, ta następnego dnia oczekiwałaby deklaracji, których Harry nie chciałby składać. Bycie gejem miało swoje plusy – faceci byli prości i od seksu oczekiwali jedynie seksu.
Harry przekręcił się na bok i postanowił zdrzemnąć. Następnego dnia w pracy miało być ciężko, Kingsley zapowiedział im to już w piątek. We wtorek miało odbyć się posiedzenie całego Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów mające na celu usprawnienie pracy i poprawienie wydajności. Przez ostatnie kilka lat cały Departament był skupiony na chwytaniu pozostających na wolności Śmierciożerców. Powstało przez to wiele zaległości, szczególnie w działach i urzędach niepowiązanych bezpośrednio z uganianiem się za czarnoksiężnikami. Harry wiedział więc, że jako szef Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów będzie miał jutro pełne ręce roboty. Musiał się porządnie przygotować do spotkania i zaproponować konkretne rozwiązania. Tym bardziej że po Ministerstwie nadal, pomimo jego starań i kwalifikacji, chodziły plotki, jakoby dostał tę posadę, bo jest Harrym Potterem.
A Harry naprawdę miał kwalifikacje i umiejętności do zarządzania tym działem, co nie raz już potwierdził. Zanim został mianowany przez Kingsleya na szefa Urzędu, odbył szkolenie aurorskie, był nawet na kilku misjach, które zakończyły się powodzeniem. Po roku jednak uznał, że nie chce przez całe życie walczyć, robił to przez połowę swojego dotychczasowego życia i wolałby poświęcić się czemuś, co nie wymaga latania z różdżką za złymi czarodziejami. McGonagall zaproponowała mu wtedy posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, ale Kingsley nie był chętny, aby z niego zrezygnować i przedstawił mu możliwe opcje, w tym przeniesienie do Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów. Hogwart przyciągał go do siebie, nadal uważał, że był to jego pierwszy prawdziwy dom i chciałby tam wrócić. Miał jednak również poczucie, że powinien pójść dalej, rozwijać się, a to mogła mu zapewnić posada w Ministerstwie.
Harry objął zatem stanowisko zastępcy szefa Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów, a niecały rok później został awansowany na szefa, kiedy ten poprzedni odszedł na zasłużoną emeryturę. Pracownicy Harryʼego lubili go, a jemu dobrze się z nimi współpracowało, do pracy Urzędu nie było zastrzeżeń. Niemniej w Ministerstwie huczało od plotek. Harry nauczył się już, że nie warto przejmować się pustym gadaniem innych. Wykonywał swoją pracę i był z niej zadowolony.
Tak jak jednak przewidywał, poniedziałek przyniósł im ogrom pracy. Harry przeglądał raporty pracowników dotyczące ich indywidualnej pracy. Zależało mu na informacjach dotyczących tego, z czym sobie nie radzili. Jak się okazało, największy problem był z klasyfikacją wykroczeń i sposobem ich sankcjonowania.
Harry zamierzał przygotować propozycję wprowadzenia zmian w celu ujednolicenia systemu. A ponieważ Kingsley dzisiaj rano poinformował go, że będzie chciał z nim omówić jego projekt po południu, chcąc upewnić się, że Harry będzie dobrze przygotowany do jutrzejszego spotkania, musiał się spieszyć.
Spisywał swoje pomysły, zawierając również informacje, w jaki sposób można wprowadzić dane rozwiązania i z czym będą się one wiązały, kiedy koło południa usłyszał odgłosy zamieszania przed swoim gabinetem. Prosił Aileen – swoją podstarzałą asystentkę – aby zapewniła mu dzisiaj spokój, więc lekko zirytowany poszedł zobaczyć, co się stało.
Otworzył drzwi i zobaczył kobietę w wojowniczej pozycji zagradzającą drogę do jego gabinetu. Przed nią stał wkurzony Malfoy.
— Potter — zawołał, kiedy tylko go zobaczył — ona nie chce mnie do ciebie wpuścić. — Draco wycelował oskarżycielsko palec w kobietę.
Harry zaśmiał się lekko, opierając o futrynę.
— I bardzo dobrze robi — zażartował, a Draco mało nie wyszedł z siebie. — W porządku Aileen, może wejść — powiedział do kobiety i wycofał się z powrotem do swojego gabinetu. Za nim wszedł Draco.
— Nieźle ją wyszkolileś — rzucił blondyn, kiedy drzwi się za nimi zamknęły.
— Jest po prostu bardzo dobrą asystentką — odpowiedział Harry. — Co cię do mnie sprowadza? — zapytał, kiedy obaj zajęli miejsca po przeciwnych stronach biurka bruneta.
— Jadłeś już dzisiaj obiad? — zapytał Draco.
— Jeszcze nie — odpowiedział wolno Harry zdziwiony pytaniem.
— Więc zabieram cię do restauracji. — Draco wstał gotowy do wyjścia, nie czekając nawet na odpowiedź.
— Nie ma szans — powiedział spokojnie Harry. Draco spojrzał na niego pytająco. — O czternastej mam spotkanie z Kingsleyem, muszę się przygotować.
— Daj spokój, Minister traktuje cię jak własnego syna. Jak przyjdziesz nieprzygotowany, to tylko poklepie cię po pleckach i pogrozi palcem.
Harry zaśmiał się lekko.
— To zbyt ważne. Mogę z tobą wyjść po spotkaniu.
Draco westchnął cierpiętniczo.
— Dobra, wyślij mi wiadomość, jak będziesz wolny. Spotkamy się przy windach w Atrium.
Harry się zgodził i pożegnał Malfoya. Był zdziwiony tym, że Draco chce z nim spędzić swoją przerwę obiadową, ale nie zamierzał protestować. Harry zwykle jadał sam w biurze, czasem wychodził gdzieś z Ronem, ale rudzielec rzadko miał czas na dłuższą przerwę – w Biurze Aurorów system pracy był nieco inny.
Odkładając przemyślenia o Malfoyu na później, skupił się ponownie na pracy. Do spotkania z Kingsleyem zostało mu niewiele czasu, a miał jeszcze sporo do zrobienia.
Kilka minut przed czternastą udał się do Biura Ministra. Przywitał się z sekretarką i upewnił, że Kingsley jest wolny i może już do niego wejść.
Cóż, Malfoy miał rację, że Minister go lubi, ale jeszcze nigdy nie czuł się tak przemaglowany, jak dzisiaj. Ciężka praca jednak się opłaciła. Po tym, jak skrupulatnie wszystko opowiedział Kingsleyowi i naniósł kilka jego uwag, został pochwalony za wszystkie propozycje dotyczące pracy w jego Urzędzie.
Na koniec spotkania Kingsley poprosił, aby Harry, zgodnie ze złożoną jakiś czas temu obietnicą, wpadł w końcu do niego na obiad – jego żona bardzo się za nim stęskniła, a i dzieciom brakuje ulubionego wujka. Harry obiecał, że w następny weekend wpadnie, ale przypomniał także, że zobaczą się również w sobotę na ślubie Ginny.
Zadowolony ze spotkania wrócił do biura i przekazał wieści Aileen. Chwilę z nią porozmawiał, wypił małą kawę, a potem złapał się za głowę, przypominając sobie, że był umówiony z Malfoyem. Szybko napisał do niego wiadomość na kartce papieru i poprosił Aileen, aby wysłała ją przesyłką wewnętrzną. Sam poszedł do swojego gabinetu, ściągnął służbowe szaty, założył marynarkę na koszulę i udał się w stronę wind.
Nie czekał długo na Malfoya. Po kilku minutach chłopak był na miejscu i razem wyszli z Ministerstwa. Ku jego zdziwieniu, Draco wybrał mugolską restaurację, a Harry nie był w stanie dłużej powstrzymywać ciekawości.
— Malfoy, od kiedy lubisz mugolskie miejsca?
— Hm? — Draco popatrzył na niego. — Och, wiesz, są świetne, jeśli nie chcesz co chwila wpadać na kogoś znajomego i tworzyć plotki. Poza tym mugole naprawdę dobrze gotują — wyjaśnił blondyn.
W sumie miał rację, pomyślał Harry. Rzadko zdarzało się, aby po mugolskiej stronie Londynu kręcili się czarodzieje, a nawet jeśli, to miasto było tak zaludnione przez samych mugoli, że spotkanie się dwóch znających się czarodziejów, którzy wyszli na miasto osobno, było bardzo trudne.
Weszli do restauracji i usiedli przy najbardziej oddalonym stoliku na sali. Miejsce zapewniało nieco prywatności – wysokie rośliny ustawione w donicach tworzyły coś w rodzaju parawanu. Niedługo po zajęciu miejsca kelner podał im karty. Harry nie zastanawiał się długo, gdy tylko jego wzrok padł na tagliatelle z kurczakiem, wiedział już, co chce zjeść. Draco natomiast dosyć długo przeglądał całą kartę, tak jakby zastanawiał się nad każdą pozycją.
— Weźmiemy Carpaccio z łososia na pół? — zapytał Draco wskazując przystawkę.
Harry zgodził się na tę propozycję. Malfoy na główne danie wybrał dla siebie Risotto z grzybami i kiedy w końcu kelner przyjął ich zamówienie, mogli chwilę porozmawiać.
— Jak spotkanie? — zapytał Draco.
— W porządku. Jutro mamy nadzwyczajne posiedzenie, Kingsley chciał sprawdzić, jak się przygotowałem.
Porozmawiali chwilę o pracy. Draco pochwalił się realizacją nowego projektu dla Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Celem przedsięwzięcia było ujednolicenie prawa międzynarodowego w zakresie działalności dochodowej i handlu. Społeczności magiczne się rozwijały, rosło więc zapotrzebowanie na konkretne produkty czy usługi, np. wytwarzanie i sprzedaż różdżek czy dostęp do eliksirów leczniczych, które miały patent, więc bez zgody twórcy eliksiru nie można było ich produkować na sprzedaż w innych krajach, a jedynie importować.
Po wojnie wiele gałęzi magicznej gospodarki ucierpiało. Bułgaria straciła swojego wytwórcę różdżek, Francja nie miała dostępu do niektórych eliksirów (oczywiście, eliksir każdy może sobie sam uwarzyć, ale nie każdy ma konieczne do tego umiejętności), no i sama Wielka Brytania potrzebuje dostępu do np. surowców, z których produkuje miotły. Oczywiście, handel międzynarodowy cały czas prężnie działa, ale niesie za sobą ogromne koszty niepowiązane bezpośrednio z samym produktem. Nowe prawo ma ukrócić między innymi zawyżanie cen transportu, ale także umożliwić na podstawie licencji wytwarzanie na miejscu np. eliksirów.
Harry musiał przyznać, że był pod wrażeniem pracy Malfoya. Kiedy Percy zaczynał karierę w tym Departamencie wydawało się, że nie jest to ambitne zajęcie, a praca samego Departamentu niewiele znaczy dla całego społeczeństwa. Niemniej Draco musiał odwalać tam kawał dobrej roboty. To już nie była zabawa w ustalanie grubości denek od kociołków, ale prawdziwa polityka zagraniczna.
Czas szybko upłynął im na rozmowie i nim się obejrzeli, przyszedł czas na deser. Obaj zamówili Panna Cottę, a Harry w końcu zapytał o to, co ciekawiło go od początku.
— Malfoy, dlaczego wyciągnąłeś mnie na obiad?
— Wydawało mi się, że, hm... może to będzie na wyrost, ale przyjaźnimy się, a przyjaciele wychodzą czasem razem na miasto.
Harry popatrzył na niego pobłażliwie.
— Pytam o prawdziwy powód.
Draco westchnął.
— No dobra, mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia — powiedział w końcu Draco.
— Nie do odrzucenia? — zakwestionował Harry.
— No dobrze, jest do odrzucenia. Ale jej nie odrzucaj — zażartował Draco.
— O co chodzi? — zapytał Harry nachylając się nieco nad stolikiem.
Draco patrzył przez chwilę, oceniając, na ile Harry jest w stanie zgodzić się na jego pomysł. W końcu, jakby podjął jakąś decyzję, zaczął mówić.
— Dobrze nam było razem. W łóżku. I nawet nie zaprzeczaj, jęczałeś nad wyraz głośno z przyjemności. — Harry prychnął. — Więc pomyślałem, że moglibyśmy zawrzeć układ. Co powiesz na seks bez zobowiązań? Zawsze, kiedy będziemy mieć ochotę, bez robienia sobie zbędnych nadziei i udawania, że to coś dla nas znaczy.
Harry milczał przez chwilę niepewien, czy dobrze usłyszał. Jednak Malfoy oczekiwał jego odpowiedzi, a Harry... Cóż, był w lekkim szoku.
— Żartujesz, prawda?
— Nigdy nie żartuję na temat uprawiania seksu, Potter. — Draco pokręcił głową.
Harry popatrzył na Draco, jakby zobaczył Snapeʼa w różowej sukience tańczącego sambę. To zdecydowanie nie było coś, czego się spodziewał po tym spotkaniu.
— No dobrze, a co jeśli kogoś poznam, w kimś się zakocham? Albo ty?
— Wtedy zakończymy układ.
— A jeśli jeden z nas poczuje coś do tego drugiego?
— Wtedy też zakończymy układ. Każda komplikacja będzie tym skutkować.
Harry nadal nie mógł w to uwierzyć, a jeszcze bardziej nie mógł uwierzyć w to, że się zgodził. Malfoy naprawdę potrafił być przekonujący, jeśli chciał. A Harry? Był jak mucha złapana na lep. Desperacko lecący za swoją potrzebą ze świadomością, że prawdopodobnie będzie to miało dla niego nieciekawe konsekwencje.
Bo prawda była taka, że Harry potrzebował fizycznej bliskości. Chciał dotykać i być dotykany, pragnął pieszczot, chciał kochać się do ekstazy tak często, jak to możliwe. I chociaż wiedział, że z Draco nic go nie łączy, że będzie to czysto techniczny akt nastawiony na rozładowanie napięcia seksualnego, wpakował się w to. Nie miał teraz szans na żaden związek i prawdziwą bliskość, ale ostatecznie przez jakiś czas zadowoli się tym układem. Musiał też przyznać, że Malfoy potrafił go zaspokoić.
Harry postawił tylko dwa warunki – będą spotykać się na Grimmauld Place (Harry raczej nie chciałby wpaść na matkę Draco podczas wizyty na szybki numerek) i nikt się nie dowie, co ich łączy. Malfoy przystał na to, nie robiąc żadnych problemów.
Jednak tydzień mijał, a blondyn ani razu nie zawitał w domu Harryʼego. Gryfon był nieco rozczarowany, spodziewał się, że Draco jest nieźle sfrustrowany, skoro wyszedł do niego z tą propozycją i liczył, że pojawi się u niego w ciągu kilku najbliższych dni. Cóż, prawdopodobnie był zajęty pracą i przygotowaniami do ślubu przyjaciela. A w obliczu nadchodzącego wydarzenia seks zdecydowanie nie był najważniejszy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top