-5-
Od przykrego snu minęło już parę godzin, aktualnie "ćwiczę" na wychowaniu fizycznym. Lekcja moich koszmarów, gorsza od bio. Dlaczego ? Zawsze są trzy klasy 1,2 i 3. W tym roku jest z nami klasa Michela i Ashtona, po prostu genialnie. Mamy dziś wszyscy razem bo naszą panią zabrała karetka, skręciła kostkę czy coś. Nauczyciel kazał zrobić chłopakom 10 pompek, gdy skończyli zaczęli klaskać.
-Jeszcze raz, tym razem 20
-A dlaczego aż tyle ? - wyrwał się Scott ale o nim później ..
-Klaskaliście, więc raczej wam się podobało. Do roboty!
Gdy chłopaki skończyli, zaczęli grać w kosza. Dziewczęta miały się przebrać i usiąść na trybunach, tak też zrobiłam. Gdy wróciłam gra się już toczyła kapitanami byli Ash i Scotti.
Będzie to zawzięta walka, chłopaki nie przepadają za sobą. Obaj są w jednym wieku i zawsze razem konkurują. Parę lat temu nawet się pobili, o miejsce parkingowe. Od tamtej pory dużo się zmieniło. Każdy ma swoją ekipę. Ash ma chłopaków, Scott ma również grupę 4 osobową. W jej skład wchodzi Jack, Matthew (bliźniaki z mojego rocznika - Jack lewą strona, Mat prawa) i Oscar (w wieku mego brata).
Gdy rozpoczyna się kłótnia chłopaki natychmiast ingerują, dlatego zbyt dużo incydentów nie mieli. Wszystkich znam tyle samo lat, jednak jak mam wybierać kogoś na przyjaciela z tamtej grupy byłby to Scott i to nie ma związku z tym że jego siostrą jest Char przez co chłopak czasem się u nas pojawia. A wtedy krew zalewa Asha. Przez lata nabrałam do niego więcej zaufania niż do przyjaciela mojego brata. Przykre jednak prawdziwe.
Oglądałam ich mecz bo byłam ciekawa jak się potoczy, w ostatnich sekundach przed dzwonkiem kończącym lekcje Scott trafił do kosza. Były to decydujące punkty, ku zaskoczeniu wszystkich chłopak zadedykował go gestem dla mnie. Ucieszyło mnie to trochę, jest dla mnie jak brat.
Siedze właśnie na ostatniej lekcji - polski. Prowadzi ją naszą wychowawczyni panna Morgan, za niedługo koniec więc chłopaki zaczęli się wygłupiać dokładnie to Mat i Cal.
Gdy zadzwonił dzwonek i przerwał im monolog pani jeszcze rzuciła nam na pożegnanie dodające otuchy zdanie.
-Czasami mam wrażenie, że wasz ulubiony zespół to zespół Downa. Do zobaczenia moi drodzy...
I wyszła z klasy, po chwili zrobiliśmy to samo tyle że chłopaki byli obrażeni a ja z Lukiem i Jackiem się śmialiśmy.
-Brook idziesz z nami ?
-Jasne
Pożegnałam się z moimi przyjaciółmi i poszłam z bliźniakami do domu na piechotę. Jesteśmy sąsiadami. W pewnym momencie zapytałam.
-O co chodziło Scottowi?
-No wiesz on tak chyba żartował, nie wiem
-Może chciał z denerwować Fletchera?
-Kto to ?
-Um nie ważne
-Chcesz ? - zapytał się, wyciągając w moją stronę opakowanie fajek
-Zawsze blondynku
-To tylko jedno pasmo
-Jack też masz wrażenie że chyba Cal jest jego bliźniakiem a nie ty ?
-Czasami
-Palenie nie jest kobiece - stwierdził
-Chodzenie w rurkach nie jest męskie - odgryzłam się
Pewnie byśmy jeszcze się kłócili ale staliśmy już na moim pojeździe.
-Jedziesz jutro z nami, Oscar po nas przyjeżdża
-Oki doki, do jutra
Pomachałam im i weszłam do domu. Nikogo tu nie zastałam. Poszłam do pokoju.
Po dwóch godzinach nauki leżałam w najlepsze gadając z Charlotte przez telefon.
-Co ty na to że zamiast do kina, pójdziemy na imprezę?
-Do ?
-Do mnie, uprzedzając cię to Scott robi imprezę.
-No okey, spróbuje się wyrwać rodzice przyjeżdżają.
[...]
-I potem ?
-Twój brat zadedykował mi ten rzut, to dziwne.
-No nie wiem
-Co masz na myśli ?
-Nie ważne
-Znasz jakiegoś Fletchera ?
-Yy nie, raczej nie. Sprawdzałaś na Facebooku ?
-Tak, chyba na wszystkim. Nikt o takim drugim imieniu nie istnieje.
-Jesteś pewna ?
-Tak chyba że nie podał
Nagle do pokoju wleciał Ashton.
-Puka się !
-Ładniejsze się puka - zaśmiał się i skoczył obok mnie na łóżko
-Ugh muszę kończyć Char, ćwok przylazł.
-Jasne do usłyszenia.
Przerwałam połączenie i schowałam Stiles'a pod poduszkę.
-Co chciałeś ?
- Bez powodu nie można było przyjść?
-Nie zdażyło się nigdy byś nie miał powodu.
-Nie możemy raz po leżeć w ciszy jak przyjaciele.
-Nie jesteśmy nimi
-Jesteś tego pewna ?
-Tak
Chłopak usiadł na mnie okrakiem i zaczął łaskotać.
-Prze-estań! - ledwo udało mi się powiedzieć przez śmiech
-Jesteśmy przyjaciółmi, zrozumiano ? - przewróciłam oczyma
-Tak
Chłopak wrócił na swoje miejsce.
-Przepraszam
-To robi się podejrzane - popatrzył się na mnie pytająco - już drugi raz mnie przepraszasz, chyba się do tego nie przyzwyczaję
-Będziesz musiała
Objął mnie ramionami w biodrach, a głowę położył mi na brzuchu.
-Wygodnie mi, za dwadzieścia minut będzie pizza
-Superowo
Leżeliśmy w nie komfortowej jak dla mnie ciszy, po chwili dostałam sms.
-Idziesz w sobotę na imprezę ?
-Jak rodzice mnie puszczą
-Nie sprawdzisz wiadomości ?
Wyciągnęłam telefon, Ash nie drgnął z miejsca.
Scotti: Ty i ja o 18:30 w parku tam gdzie zawsze ?
Ja: Propozycja na ?
Scotti: Randkę ?
Ja: Żartujesz tak ?
Scotti: Mówie poważnie przyjdziesz ?
Ja: Jasne :-*
Scotti: :-*
-Kto to ?
-Nieważne
Zaczęłam bawić się jego loczkami, potem do pokoju wpadł Hemmo.
-Aww jak słodko - wyciągnął telefon i zrobił nam zdjęcie - Mam nową tapetę!
-Myślałem że dziewczyny tylko są takie - pociągnęłam go za włosy - a to za co ?
-Za moją księżniczkę, po co przyszedłeś Lucas?
-Pizza już jest, a i żaden Lucas!
Zaśmialiśmy się i po szliśmy za nim do kuchni. Po zjedzeniu włożyłam talerze do zmywarki.
- Idziesz z nami na siłkę ?
-Nie tym razem, Calum. Umówiłam się, do 22 wrócę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top