-45-
Przygotowana do wyjścia zeszłam na dół. W kuchni zastałam chłopaków w tym Ashtona. Podeszłam od tyłu i go przytuliłam.
-Gotowa?
-Tak
-To idziemy - odwrócił się w moją stronę i pocałował w czoło - pięknie wyglądasz
Po 15 minutach jazdy wysiedzliśmy pod las. Znając mojego chłopaka mogłam się tego spodziewać. Dobrze że ubrałam trampki. Wziął mnie za rękę.
-Długo jeszcze?
-Nie to tutaj
Powiedział wprowadzając mnie na polanę. Była położona zapewne w środku lasu. Wszędzie kwiaty, a na samym centrum koc piknikowy i koszyk.
Gdy mieliśmy się zbierać, Irwin schylił się po kosz. Przynajmniej tak myślałam puki nie uklęknął przedemną. Wyciągnął pudełeczko z kieszeni i otworzył je. Moim oczom ukazał się pierścionek.
-Brooklyn Clifford zostaniesz panią Irwin ?
-Z miłą chęcią, ale wolę zostać twoją żoną -zaśmiałam się
Chłopak wstał.
-Uznam to za tak - wsunął mi pierścionek na palec -teraz już się nie uwolnisz
-Nie zamierzam
-To dobrze - powiedział i pocałował mnie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top