-15-
Pod ich domem się rozdzieliliśmy, chłopaki postanowili zrobić próbę zespołu. O 19 siedzieliśmy już w garażu, w kuchni znaleźliśmy karteczkę że mama pojechała odwiedzić dziadków a tata pojechał w delegację. Właśnie skończyli śpiewać cover Ed'a Shermana.
-A jak wasz zespół się nazywa ?
-Nie mamy nazwy
-Jest kilka propozycji
-Jakich ?
-Luke przeczytaj
-Ekem.. PizzaBoys , 4Boys, Summer ..
-Nie czytaj dalej to jest denne
-A bo ty wymyslisz coś lepszego ?
-Miałeś tam wakacje, zespół powstał miesiąc temu gdy było 5 miesięcy do wakacji
-Do rzeczy
-5 Second Of Summer
-Ej to na serio jest dobre
-Nie ma za co misiaczki, ale jak wy będziecie no dalej prosperować
-W sensie ?
-No przecież ty Ash kończysz szkołę
-Nie wyjeżdżam, z tym czekam na Mike
-Dlatego mamy całe 1,5 roku by się wybić
-Ale jak tak rzadko będziemy mieli próby to nici z tego
-Cal ma rację, odziwo
-Ej! Wiesz co czasem myślę!
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem śpiąca i idem spać. Jutro szkoła.
Nie czekając na odpowiedź udałam się do pokoju, szybko wzięłam krótki prysznic i przebrałam się w mój nowy nabytek. Czyli tą samą bluzkę Irwina którą rano miałam na sobie. Położyłam się w łóżku i miałam nadzieję że pójdę już spać. Nadzieja raz dobra, raz zła.. Do pokoju wpadł Ash.
-Puka się!
-Może kiedyś- poruszył brwiami, usiadł na krześle i położył reklamówkę na stoliku
-Po co przyszedłeś ?
-Oddać ci ciuchy
-Dzięki
-Widzę że ty też powinnaś mi oddać
-Może kiedyś, czekaj niech się zastanowię nie- zaśmiał się na moje słowa
-Mogę dać ci więcej do kolekcji
-Nie pogardzę
-Ślicznie ci w nich
-Umm dziękuje
Wstał myślałam że będzie chciał już iść, jednak od podszedł do łóżka. Po chwili wskoczył koło mnie.
-Co ty wyprawiasz?
-Chcę się poprzytulać, przy nich się nie dało bo by było tak jak z Hemmo i Patricią
Po chwili przyciągnął mnie do siebie. Zamiast przytulać pocałował mnie w policzek.
-Przepraszam za wczoraj
-Byłeś pijany, spoko
-Nie byłem, inaczej nie mógłbym prowadzić
-To dlaczego - nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak znów przywarł ustami do moich
Nie narzekam lubię jak mnie całuję. Jak wreszcie się oderwał ode mnie wyszeptał mi w usta:
-Bo lubię cię całować i może kiedyś nie bedę mógł
Potem wstał odgarnął swoje włosy do tyłu, popatrzył się na moją zszokowaną mine i rzekł.
-Lepiej idź spać bo rano będziesz musiała jeszcze się nauczyć
-Nie chce iść do szkoły
-Jeszcze cztery miesiące
-To długo
-Przetrwasz to, jesteś silna
-Obiecaj mi coś
-Co ?
-Że będziesz pilnował mojego brata jakbyście wyjechali
-Przecież to oczywiste
-Nie chodzi mi o takie codzienne pilnowanie
-Co?
-Ja nie chce być ciocią tak szybko
-Aaa jasne-zaczął się śmiać- ja już idę muszę się wyspać
-Dobrze, to papa
-Dobranoc
-A i nie mów mu o tym
Skinął głową, zaśmiał się jeszcze ostatni raz i wyszedł. Chwilę potem zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top