-14-

Potworek: Nie chcę podpowiedzi :)

Fletcher: Nie rozumiem..

Potworek: Poczekam do soboty

Fletcher: Naprawdę ?

Potworek: Tak

Fletcher: Skoro tak

Fletcher: Przepraszam jak się zawiedziesz..

Potworek: Nie może być tak źle.. :)

Potworek: Chyba że kłamałeś 

Fletcher: Mówiłem ci że, jestem kimś kogo znasz

Fletcher: Więc cię NIE okłamałem

Potworek: To dobrze

Potworek: Chcesz ?

Potworek: 

Fletcher: Nie dziękuję też zajadam :P

Fletcher: Patrz coś dla Mikeya XD

Fletcher:

Zaczęłam się śmiać.

-Jesteście z przyjaciółmi a ciągle w telefonach!- krzyknęła Char

-A teraz nas olewają ! -podniosłam wzrok z ekranu -Tak chodzi o ciebie, Ashtona, Oscara i Jacka 

-Mike nie dąsaj się tak

Potworek: Musze kończyć Clifford się czepia

Fletcher: Do popisania Cliffordówno xd 

Potworek: Cliffordówno ? :D

Fletcher: Ta cicho xx

Potworek: x

-Brooklyn!

-No już już 

-Irwin! Co wy ze sobą piszecie, że w tym samym czasie i odciągnąć się od ekranu nie da?!?

-Chciałbyś - prychnęłam-Calumekk?

-Nie

-Mattheww?

-Nie

-Oscarekk?

-Nie

-Scott?

-No dobra choć tu

Wstałam z podłogi na której wcześniej siedziałam i usiadłam na kolanach Scotta. Jak to ja zaczęłam się rozkładać, więc po niecałych 5 minutach chłopak wziął mnie na ręce i posadził na kolanach Asha. Temu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie zaczął bawić się moimi włosami. Na nikim nie zrobiło to większego wrażenia, całe życie z dziewczynami siadałyśmy im na kolanach. Tyle że ja się wiercę, no a wiadomo jak się to kończy. Patricia siedzi teraz u Hemmo, a Charlie u mojego brata na kanapie. Nie zaprzeczę że obie "pary" wyglądają uroczo. Mam nadzieję że przynajmniej jednej się uda coś stworzyć. I chodzi mi tu o Puke (Patricia+Luke=Puke), bo jednak wolałabym nie wybierać między bratem a najlepszą przyjaciółką.  Obserwowałam przez jakiś czas parę, nie zwracając uwagi na to co robi Irwin.

-Moja droga nie masz się gdzie patrzeć ?

-Nie przesadzaj po to ma oczy

-Ja tu jestem i nie nie mam

-Dlaczego?

-Wyglądacie uroczo, a zachowujecie się tak jakbyście byli parą-gdy powiedziałam ostatnie słowo spięli się i popatrzyli po sobie- zgaduje że strzał w dziesiątkę, gratulacje -puściłam im buziaka w powietrzu wszyscy zaczęli bić brawa

-Skąd wiedziałaś ?

-Powiem tak, mam nadzieję że posprzątaliście porządnie sypialnie ich rodziców

-OOOooo, no nieźle stary! -krzyknął Calum- Sekunda, sekunda Brook a kogo ty tam ciągnęłaś ?

-Ja chciałam pogadać z Samem

-No i momentalnie wyszliśmy jak to zobaczyliśmy, potem siedzieliśmy na polu

-I zaczęliśmy grać w butelkę, no a potem ten twój filmik

-O czym ty mówisz ?

-Nagrali cię jak no podbijałeś na golasa do Oscara - zaśmiał się Jack

-Brooklyn!!!- Cal zaczął iść w moją stronę

-Ash ratuj!- wskoczyłam za plecy chłopaka, na co się zaśmiał

-Cal nie wygłupiaj się, jeszcze nie wstawiła tego jeszcze.

-Znaczy ..

-Mat cicho!

-Nie mów, mów..

-Coś ty zrobiła -szepnął Ash

-To jest na snapchacie -szepnęłam odrobinę za głośno

-Coś ty powiedziala!?

-Calum uspokój się! To zniknie!

-Ja cię zaraz zakatrupię!

Podchodził coraz bliżej, w końcu był na tyle blisko że mógł mnie uderzyć lub zacząć łaskotać jak to w naszych relacjach się kończyło.

-Co tu się wyrabia ?!

W drzwiach stali rodzice przyjaciół, byli zaskoczeni. Nie dziwię się było nas sporo a wszędzie walały się opakowania pizzy. 

-To my już pójdziemy-  powiedział Ashton, Scott tylko przytaknął abyśmy zrobili to jak najszybciej


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top