Sedes #2

~*~
Jesteś perfekcyjna...

Spokojnym krokiem ruszyła na górę. Weszła do sypialni i usiadła przy toaletce. Spokojnie zaczęła wykonywać swój makijaż, dbając o każdy szczegół. Najchętniej odpuściłaby sobie całą tą tapetę nakładając tylko kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Wie jednak, że teraz powinna szczególnie zadbać o swoją prezencję. Pielęgnuje swą urodę przede wszystkim dla ukochanego. Jak każda kobieta chce zostać na zawsze piękną i młodą. Czas jednak nikogo nie oszczędza. Z czasem pojawią się zmarszczki a jędrna i młoda skóra stanie się obwisła. Po ukończonym makijażu zabrała się za prostowanie włosów. To zajęcie trwało wyjątkowo długo. Włosy Esmeraldy są mocno kręcone i gęste. Wyprostowanie tej burzy loków to nie lada wyzwanie. Gdy wreszcie to zrobiła wybrała wygodny i elegancki outfit. Zadowolona zeszła na dół.

— I jak kochanie? — Zapytała lekko się uśmiechając. Zdanie jej męża jest dla niej najważniejsze.

— Pięknie jak zawsze. — Skomentował. Zauważył, że mimo uśmiechu kobieta jest nieobecna. — Wszystko w porządku skarbie?

— Głupoty mi się śniły tej nocy. Przyśniło mi się, że była wiosna. Czekałam na ciebie i mieliśmy kupić łóżeczko dla naszego synka. I wtedy przyszedłeś z Cherry. Chyba dalej nie chcesz słuchać.

— To słowo tłumaczy wszystko. Ona? Tutaj? To nie ten prestiż skarbie. Jezu, ja gadam o prestiżu... Hmh. Ona jest niczym, a ty jesteś wszystkim piękna.

— Był bardzo realny... Ale to nie zmienia faktu, że powinieneś tak częściej mówić.

— A nie mówię? — Włoszka lekko pokręciła głową na znak, że przeczy. — No to w takim razie muszę to naprawić. — Podszedł blisko niej i położył swoje dłonie na jej tali. Spoglądając w jej oczy szczerze zaczął mówić. — Jesteś piękna i doskonała pod każdym względem. Oficjalnie mogę potwierdzić, że Perfect i Thinking out loud oraz Photograph jest o tobie. Z resztą wszystkie kolejne albumy, jakie powstały po Dive są właśnie o tobie, o mnie i o nas.

— Wiem, że mnie kochasz. Czasem jednak mam wrażenie, że w tym natłoku dnia codziennego zapominasz o tym. — Powiedziała delikatnie się czerwieniąc.

— Nigdy kochanie. — Z uśmiechem pocałował kobietę.

— Powiedzmy, że ci wierzę. Teraz wybacz, ale lecę na zakupy przed świąteczne. — Uśmiechnęła się przepraszająco.

— Pojadę z tobą. — Brunetka natychmiast zaprzeczyła. Miała w planach rozejrzeć się za prezentem dla niego i dlatego też wyjątkowo nie chciała jego asysty.

— To miłe kochanie, ale nie musisz. Dam sobie radę, bo jestem dużą dziewczynką.

— Ale ja chcę. Nie mam, co robić. Dzieciaki w szkole. Psa nie ma... — Posmutniał wyraźnie. Ten pies był pierwszym ich pierwszym wspólnym zwierzakiem. Niesamowicie przywiązał się do wilczurka. — Ponadto, po co masz dźwigać ciężkie zakupy skoro masz mnie?

— Nie pamiętasz, kim jest twoja żonka? — Zaśmiała się cicho, ale uroczo.

— Wiem, ale to nic nie zmienia.

— Misiek... Będę na zakupach z teściową. Nie chcę, aby znowu coś marudziła na ciebie. — Argument teściowej w tym przypadku był najlepszy. Wiedziała, że tylko w ten sposób spławi męża.

— Dla ciebie zniosę wszystko. Nawet ją. No, ale skoro nie chcesz to trudno. Poćwiczę na gitarze czy coś... — Zrobił minę poszkodowanego pieska.

Esmeralda uśmiechnęła się do niego i oderwała z jego objęć. Ubrała ciepłe, modne i drogie futerko. Edward kupił jej pod czas pobytu w Rosji. Do tego ma czapkę i rękawiczki pasujące do futerka. Na stopy włożyła wygodne botki na koturnie, który nie był wysoki. Ogólnie w jej szafie próżno szukać wysokich butów na wysokim podwyższeniu. Maksymalnie wynoszą one siedem centymetrów. Poza oczywistą wygodą robi tak, ponieważ jej mąż jest dość niski i biorąc buty powyżej dziesięciu centymetrów byłaby wyższa od niego.

~*~
Świąteczne zakupy

Spokojnie wyszła z domu i poszła do auta. Wsiadła do środka, włożyła kluczyk do stacyjki i zapięła pas. Ustawiła lusterko, włączyła pierwszy bieg. Zluzowała sprzęgło przekręcając kluczykami. Silnik odpalił, a Włoszka ruszyła. Kiedy spokojnie wyjechała włączyła radio gdzie ciągle puszczali świąteczne piosenki. Mimowolnie nuciła tekst All I Want For Christmas Is You

Mikołaju, przyniósłbyś mi to, czego tak bardzo potrzebuję?
Proszę, przyprowadź mojego ukochanego do mnie.
Nie chcę wiele na święta,
To jest wszystko, o co proszę: Chcę tylko zobaczyć jak mój ukochany
Stoi pod moimi drzwiami. Chcę tylko cię mieć dla siebie
Bardziej niż mógłbyś sobie wyobrazić. Spełnij moje życzenie.
Kochanie, wszystko, co chcę na święta to ty.

W przyjemnym nastroju dojechała do centrum handlowego. Cały obiekt był przystrojony w choinki i różne inne akcenty świąteczne. W każdym sklepie można było usłyszeć same świąteczne hity. Kobieta rzuciła się w wir zakupów. W punkcie odebrała galanterię skórzaną. Wiedziała, że taki praktyczny prezent spodoba się ukochanemu. Oczywiście najbardziej preferuje prezenty własnoręcznie robione. Niestety dziewczyna w sferze artystycznej wypada dość słabo. Nigdy nie lubiła plastyki czy muzyki. Stroniła od nich i wspomina, jako koszmar.

W czasie robienia zakupów spotkała swoją dobrą przyjaciółkę. Przyjaźnią się od czasu liceum i znają się jak mało, kto. Amber, bo tak ma na imię kobieta mało, kiedy widuje się z żoną gwiazdora. Praca, dzieci i obowiązki dnia codziennego sprawiają, że kobiety nie mają czasu na wspólne rozmowy. Właściwie po liceum i drogi mocno się rozjechały. Osobne studia, miłości... Mimo wszystko pozostały sobie bliskie i wiedzą, że mogą na siebie liczyć, gdy mają jakiś problem.

— Amber? — Zawołała zdziwiona Esmeralda widząc blondynkę w innej części sklepu. Kobieta obróciła się słysząc znajomy głos i uśmiechnęła się szeroko.

— Esme!? Co za spotkanie! —Krzyknęła radośnie i podeszła do brunetki.

— No nie? Właśnie robię zakupy na święta. Zostawiłam wszystko na ostatnią chwilę i teraz mam urwanie głowy. — Zaśmiała się wskazując na wózek z zakupami.

— Zupełnie jak ja. - Zaśmiała się cicho.— Muszę kupić trochę ozdób świątecznych... Pomożesz mi?

— Z chęcią. — Skinęła głową i podeszły do stoiska z ozdóbkami.

— Opowiadaj, co u ciebie kochana. — Zapytała zaciekawiona.

— Wiesz muszę przyznać, że trochę się denerwuję przed wigilią. Nie wiem czy prezent, jaki wybrałam spodoba się Edowi. Dodatkowo na święta będą teściowe... Oj będzie ciekawie.

— Facet, który ma wszystko... Ja na twoim miejscu wycięłabym serduszko z białej kartki i napisała "nic". Tego na pewno nie ma. — Zaśmiały się obie. — A co do teściowych... Szykuje się Armagedon. Pamiętasz, co było po ostatnich świętach.

— Oj tak... Atmosfera była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. Wkurza mnie to jak Francesca traktuje Eda. Proszę, rozmawiam, ale to na nic... Ona taka jest. Od początku była na niego cięta i tak jej zostało.

—  Nie martw się na zapas. Zawsze mogło być jeszcze gorzej. Skoro zaprosiłaś tyle ludzi to pewnie trzeba zrobić masę jedzenia. Jak ty to ogarniasz?

— Każdy zna swoje miejsce w szeregu. Ja siedzę w kuchni, a dzieciaki przystroją dom.

— A Ed? — Zapytała zaciekawiona.

— Powiedziałam, że dzieciaki przystrajają dom.— Zaśmiały się obie. —A tak poważniej to nie wiem, co on zamierza robić. Mi w kuchni będzie pomagać mama Francesca, więc on będzie zachowywał bezpieczną odległość i się trzymał od tego z daleka.

W dalszej części rozmowy Amber zapytała się Esmeraldy, co dokładnie kupiła mężowi. Zażartowała, że to może kolejne dziecko. W końcu o ostatniej ciąży swojej żony dowiedział się na świętach. Brunetka zaprzeczyła i pokazała swój prawdziwy prezent. Jednocześnie wyraziła chęć posiadania kolejnego członka rodziny. Obawia się jednak, że muzyk może nie do końca chcieć mieć kolejne dziecko. Wie o tym, że Ed od początku nie planował wielkiej rodziny. Właściwie to myślał o dwójce. To raczej ze względu na nią zgodził się na jeszcze jedno. Es nie zamierza na niego naciskać, chociaż sama przyznaje, że nie ma nic przeciwko kolejnej pociesze.

Po udanych zakupach trzydziestoośmiolatka wróciła do domu. Zakupy, jakie zrobiła były na tyle wielkie, że ledwo zmieściła się w drzwiach. Tak jak przypuszczała jej ukochany nastrajał rozstrojone gitary. Kiedy jednak przyjechała natychmiast porzucił to zajęcie i pomógł jej we wniesieniu i rozpakowaniu zakupów. Robiąc to razem poszło im to sprawnie i szybko. Korzystając z kilku wolnych chwil postanowili je wykorzystać dla siebie. Ona zrobiła gorącą czekoladę, a on zapalił w kominku, co dodało wyjątkowego uroku. Usiedli na sofie i popijali gorący napój. Es sięgnęła po album ze zdjęciami. Są w nim wszystkie zdjęcia, jakie zrobili przez dwadzieścia lat. Kobieta oparła się o rudowłosego, a on ją objął swoim ramieniem. Na pierwszej stronie był wpis:

Zachowujemy tę miłość na fotografii,
Stworzyliśmy te wspomnienia dla siebie
Tam, gdzie nasze oczy nigdy się nie zamykają,
Nasze serca nigdy się nie łamią,
A czas jest na zawsze zatrzymany.

Spokojnie przewróciła na kolejną stronę gdzie ukazało się pierwsze zdjęcie. Kiedy na nie spogląda w jej głowie odtwarzają się te wspomnienia. Pomimo upływu lat wciąż doskonale pamiętają jak do tego doszło, że dziś są ze sobą, tworzą szczęśliwą rodzinę. Mógłby się założyć z każdym, że Romeo i Julia nie czuli tego do siebie, co oni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top