Rozdział 9
- Po tym co powiedziała mi Mackenzie... załamałem się w sumie.. mówiła strasznie przekonywująco.. uwierzyłem jej i ... no skoczyłem z tego dachu no...
- Hunter.. - westchnęłam - ja bym cię nigdy, przenigdy nie zdradziła. I Mack też tak jakby zasugerowała mi to że ty mnie zdradzasz..
- Co? Ale.. jak to? - zapytał.
- Przyszła do mnie, powiedziała że musi mi coś pokazać i pokazała mi ciebie z jakomś dziewczyną w McDonald..
- Oh.. to była moja fanka. Dosiadła się do mnie kiedy jadłem w maku.
- Nie wiedziałam..
- Po prostu Mack specjalnie namieszała między nami.. - powiedział wzdychając.
- Tsaaa... ale na szczęście nic ci się nie stało.
- Też się cieszę - uśmiechnął się.
- Dobra ja cię teraz zostawiam. Przyjdę potem - wstałam i nachyliłam się i pocałowałam go w policzek po czym opuściłam pokój.
Pojechałam do domu.
Kiedy już prawie przy nim byłam zobaczyłam Mack. Coś po prostu ugotowało się we mnie, nie wytrzymałam i podbiegłam do niej. Ona widąc mnie zawróciła. Ja jednak złapałam ją za jej farbowane blond włosy i pociągnęłam je do tyłu. Dziewczyna wystraszyła się i cicho synkęła z bólu.
- Co ty sobie myślisz?! - krzyknęłam.
- Jezu o co ci chodzi? - zapytała.
- Nie udawaj że nie wiesz! Hunter mógł prawie zginąć!
- No ale żyje, nie? - zapytała jakby nic się nie stało.
- I skoro żyje to nie masz wyrzutów sumienia?
- Tak, dokładnie tak.
- Japier... jaka ty głupia jesteś. Myślisz tylko o sobie!
- No dobra... fajnie. Możesz puścić już moje włosy?
- Jasne - powiedziałam po czym pociągnęłam jej włosy bardziej i mocniej niż wcześniej. Dziewczyna syknęła z bólu a ja postanowiłam puścić jej włosy i odeszłam.
--
Siedziałam w domu. Nic ciekawego się nie działo. Słyszałam jak mama weszła do domu. Ja jak zwykle leżałam, nie przejmując się tym w ogóle. Nagle mama mnie zawołała. Wstałam niechętnie. Wziełam telefon ze sobą. Wiedziałam, że pewnie będzie chciała ze mną gadać więc jak pokaże jej że jestem "zajęta" to mnie zostawi. Pokierowałam się do salonu. Odblokowałam i zaczęłam przeglądać social media.
- Zoey, odłóż na chwile ten telefon - powiedziała prosząco.
- Mhm.. no już chwile.
- Przyszedł do ciebie list - powiedziała.
- Pewnie od fana - powiedziałam obojętnie nadal patrząc się w telefon.
- Nie, to zaproszenie na RDMA. (Radio Disney Music Awards)
- Mhm no ok ok już chwile - wymamrotałam.
Chwila chwila... zaproszenie na RDMA?
Zablokowałam szybko telefon i popatrzyłam na mamę, która stała z uśmiechem i trzymała w ręce kopertę. Ja szybko wzięłam ją od niej i zaczęłam otwierać.
Nie chcecie wiedzieć jak wyglądała ta koperta kiedy zaczęłam ją otwierać.
Otworzyłam (a raczej rozerwałam) kopertę i zobaczyłam złoto - czarne zaproszenie (a nawet 2) z kolorowym napisem "RADIO MUSIC AWARDS".
Powoli je i spojrzałam co jest na niej napisane.
ZAPROSZENIE
Chcielibyśmy zaprosić Pannę Zoey Powell na tegoroczne RDMA. Odbędzie się ono dnia 23 listopada o godzinie 12.
Wiadomo z jakich przyczyn, chcielibyśmy prosić panią o przekazanie drugiego zaproszenia w ręce Huntera Rowlanda. Proszę go pozdrowić!
Radio Disney
To po to było to drugie zaproszenie. Żeby je dać Hunterowi.. Ale no.. to dziwne trochę. Ja nic takiego nie zrobiłam, a jestem zaproszona na RDMA... Wolę być "popularna" z czegoś, a nie z niczego. Muszę coś zrobić. Czytanie w myślach to raczej nie powód ani do dumy ani do sławy...
---
Był poniedziałek. Cały czas siedziałam u Huntera. Czuł się coraz lepiej i możliwe że dziś go wypiszą. Jeszcze mu nie mówiłam o RDMA ale napewno mu o tym powiem.
Siedziałam przy łóżku w pokoju Huntera. On spał a ja grałam w jakieś gry na telefonie. Nie zwracałam uwagi na to co się dzieje wokół. Nagle ktoś zapukał w szklane drzwi. Popatrzyłam na nie i ... załamałam się. Ta idiotka Mackenzie przyszła. Do Huntera. Japierdziele...
Podeszłam do drzwi. Powoli je otworzyłam.
- Czego chcesz? - powiedziałam ale dość cicho bo Hunter nadal spał.
- Mogę wejść? Go zobaczyć? - zapytała zupełnie normalnie.
- Nie? Przez ciebie on tu leży więc najlepiej jak w ogóle stąd pójdziesz.
- Dobra, dobra. Było minęło. A teraz daj mi wejść - powiedziała po czym zaczęła na mnie napierać.
- On śpi idiotko - prawie krzyknęłam.
- Już nie - powiedział spokojnie Hunter - niech se wejdzie no.
Popatrzyłam na chłopaka ze zdziwieniem. On chce z nią pogadać? Po tym co mu zrobiła? Nie rozumiem..
Dziewczyna wepchała się do pokoju, poprawiła włosy i podeszła do Huntera po czym przytuliła go. Myślałam, że uduszę tą laskę.
Dziewczyna zaczęła z nim normalnie rozmawiać. Ja nie mogąc patrzeć na to, wyszłam z pokoju. Usiadłam na korytarzu czekając aż dziewczyna wyjdzie.
Minęło z 1,5 godziny, a Mack nadal siedzi u Huntera. Wstałam z krzesła i pokierowałam się w stronę pokoju. Otworzyłam powoli drzwi i zobaczyłam jak Mack stoi nad Hunterem i całuje go w policzek. Widząc to podbiegłam do Mack i odsunęłam ją od chłopaka.
- Co ty robisz?! - zapytała Mack.
- Dlaczego kurwa całujesz mojego chłopaka? - wykrzyczałam.
- Tylko się z nim żegnałam jezu - powiedziała poprawiając stanik.. STANIK.
- Dobra fajnie. Widzisz ten prostokąt z klamką? To drzwi. Wyjdź przez nie, odetchnij i wypierdalaj.(tak, to jest zmieniony tekst z "Sali Samobójców")
Dziewczyna popatrzyła na mnie i wyszła z pokoju. Ja popatrzyłam na Huntera który udawał że nic się nie stało.
- Szkoda słów - powiedziałam w stronę chłopaka po czym wyszłam z pokoju. Usłyszałam tylko jak Hunter mówi "nie idź" ale olałam to. Pojechałam spowrotem do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top