Rozdział 4
Dzisiejszy poranek był najgorszym w moim życiu. Nie dość, że mama wstała wcześniej niż zazwyczaj bo 'musiała' to jeszcze wypytywała mnie o wszystko. A kto to był? A jak ma na imię? Ile go znasz? Jakby nie było ważniejszych spraw na świecie.
Siedziałam przy blacie i jadłam płatki. Przeglądałam social media ale nic ciekawego nie znalazłam. Kiedy tylko na dół zszedł tata, mama znów zaczęła gadać co - jakże zajebistego - widziała wczoraj. Japier... mama.. mama pliz...
Postanowiłam, że nie będę słuchała co gada już 2 raz i znów wzięłam telefon do ręki. Nagle on zawibrował i dostałam wiadomość od jakiegoś numeru.
Nieznany
Hejka. Będę pod twoim domem za jakieś 10 minut. Poczekam przy ulicy, żeby twoja mama mnie nie zobaczyła.
Hunter <3
Po odczytaniu wiadomości prawie wyplułam płatki z buzi. Za 10 minut? Ja se siedzę w piżamie, a on mi oznajmia że będzie za 10 minut pod moim domem. Nie no zajebioza.
Szybko wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Wyjęłam miętową sukienkę i bieliznę bo to najszybciej się wkłada. Ubrałam się i przeczesałam szczotką włosy. Popatrzyłam do lustra. Chyba wszystko było ok. Wzięłam moją torbę i wpakowałam do niej wszystko, co potrzebowałam.
Zbiegłam na dół i ubrałam swoje białe baleriny. Dobra wyglądam super
Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu. Zaczęłam iść w stronę ulicy. Widziałam już Huntera, który szedł w moją stronę. Przywitałam się z nim zwykłym 'hej' ale kiedy mieliśmy już iść w stronę szkoły ten pocałował mnie w policzek. Wiem, że się zarumieniłam.
- Ślicznie dziś wyglądasz - powiedział kiedy zaczęliśmy iść.
- Umm.. dzięki - uśmiechnęłam się.
- Miałaś duży ochrzan za wczoraj?
- Jakoś nie za bardzo.
- To dobrze.
Dalej szliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy już blisko szkoły Hunter "przypadkiem" złapał mnie za rękę. Popatrzyłam się na niego a ten powiedział tylko "no co" i zaczął się śmiać. Jezu.. znamy się TYLKO te 2-3 dni, a już widać że coś z tego będzie!
Kiedy zbliżaliśmy się do wejścia szkoły widziałam kilka dziewczyn - typowych Barbie - jak patrzą się na mnie. Ale oczywiście nie normalnie tylko tak, jakby chciały mnie zabić. Widzę, że to będzie trudny rok szkolny...
--
Dzień w szkole minął mi dość szybko. Dzisiaj więcej czasu spędzałam z Sophie. Nie chciałam aby przez Huntera czuła się odsunięta czy coś. Powiedziałam jej chyba o wszystkim więc nie może być na mnie zła.
Wyszłam powoli ze szkoły. Postanowiłam iść skrótem bo dzięki temu będę szybciej w domu.
Kiedy tak szłam poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nadgarstek.
- Hejka! - powiedziała dziewczyna. Nie kojarzyłam jej totalnie.
- Ymm... Hej? - powiedziałam niepewnie
- Bo moja.. y.. przyjaciółka poprosiła mnie abym z.. tobą porozmawiała..
- Aha?
- I kazała przekazać abyś zostawiła Rowlanda w spokoju...
- Czemu nie mogła mi tego sama powiedzieć? I w ogóle.. kto to jest ta cała twoja przyjaciółka?
- Yy.. dowiesz się w swoim czasie.. pa. - powiedziała i odeszła. Strasznie przypominałam i Fluttershy z "My little pony". No naprawdę. (Podstawcie sobie jej głos do tego dialogu) ..była strasznie nieśmiała..
Dobra. Nevermind.
Tylko o jaką przyjaciółkę jej chodziło? Pewnie jakaś dziewczyna zakochana w Hunterze. A raczej na pewno. Masakra. Znając życie takich sytuacji będzie więcej.
Postanowiłam nie przejmować się tym, co powiedziała mi ta laska.
Doszłam do domu. Powoli weszłam do środka zdejmując buty. Kiedy już je zdjęłam usłyszałam jakieś rozmowy w salonie i śmiechy jakiś nastolatków w ogrodzie. Zdziwiło mnie to bo mama zazwyczaj nie zaprasza nikogo do naszego domu. Zaczęłam iść w stronę salonu. Zobaczyłam blondynkę niewiele starszą od mojej mamy a obok niej siedział mały chłopczyk mający z 10 lat.
- O hej Zoey! - powiedziała z uśmiechem mama - to jest pani Rowland.
- Dzień Dobry - powiedziałam w stronę blondynki.
- Dzień Dobry - odpowiedziała kobieta. Chwila, chwila... Rowland... mama Huntera? O kurde. Czyli on musi tu być!
- Zoey. Idź do ogrodu. Czeka tam na ciebie twój kolega - popatrzyła na mnie jednocześnie przypominając mi co się działo wczoraj w nocy. Ja tylko kiwnęłam głową i poszłam do ogrodu.
Zobaczyłam jakiegoś chłopaka i oczywiście Huntera. Bo kogo by innego.
- Hejka - powiedział chłopak.
- Hej - zaśmiałam się - widzieliśmy się w szkole.
- No i co? - uśmiechnął się - poznaj mojego brata - wskazał na troche niższego od niego chłopaka leżącego na trawie - to jest Brandon. A ten chłopczyk, którego pewnie zauważyłaś przy mojej mamie to Ashton.
No nieźle. Ma 2 braci. Ciekawie.. niepowiem.
- Słuchaj Brandon - kucnął przy leżącym chłopaku - weź Ashtona i idźcie na trampolinę za dom ok?
- No dobra dobra.. - powiedział Brandon wstając i kierując się w stronę drzwi.
Kiedy tak stałam i patrzyłam się w drzwi (nie wiadomo po co) poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii. Oczywiście był to Hunter. Popatrzyłam na jego ręce. Były dość masywne. Widać że ćwiczy.
W końcu wyrwałam się z uścisku chłopaka i zaczęłam uciekać. Chłopak gonił mnie ale nie zbyt długo ponieważ w końcu poleciałam na ziemię. Leżałam na plecach śmiejąć się a Hunter położył się obok mnie. Popatrzyłam na niego i złapałam go za rękę. Leżeliśmy tak chwilę. W końcu chłopak lekko podniósł się. Nachylił się nad moją twarzą oraz patrzył mi się prosto w oczy. Jego spojrzenie było cudowne. Na ten moment czekałam. Miałam już gdzieś to czy ktoś nam przeszkodzi czy nie.
Nasze usta zbliżyły się do siebie i zaczęliśmy się całować.
*****
Hejkaaaaa
Jest prawie 100 wyświetleń pod tym ff. Dziękuję wam bardzo.
Kocham was za komentarze w których pokazujecie że chcecie więcej i że moje ff wam się podoba.
Do zoba jutro lub pojutrze 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top