Rozdział 20
Wiecie co zobaczyłam?
Huntera leżącego na ziemi. Kaszlącego niemiłosiernie. A wokół niego było pełno ratowników.
Z oczu zaczęły mi wypływać łzy. Podbiegłam do niego. Musiałam go zobaczyć.
Ratownicy zaczęli mnie odpychać. Jedyne co zobaczyłam to krew. Krew przy jego ustach.
- Jezu.. on umiera - szepnęłam przez łzy.
- Nie.. nie umiera - powiedział David przytulając mnie do siebie i odciągając od Huntera i ratowników.
Patrzyłam jak zabierają go do karetki i odjeżdzają.. Jedyne co pamiętam to jego kaszel...
Zadzwoniłam po kierowcę i jak najszybciej pojechałam z Davidem do mojego domu. Wcześniej cała gala została powiadomiona co się stało. Przerwano ją.
----
- Co się działo kiedy was zostawiłam? -zapytałam ocierając łzy chusteczką.
- No kaszlał. Zaczął się strasznie pocić. Potem tylko miał trochę katar. Pytałem czy wszystko w porządku. Odpowiedział że tak. To pocenie zauważyłem już wcześniej ale myślałem, że to z nerwów. Potem zostaliśmy na zewnątrz kiedy wszyscy byli w budynku. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i takie inne. Co chwile kaszlał. Aż w końcu wypluł kre..
- Dobra stop - przerwałam Davidowi.
- Okej.. przepraszam - powiedział.
- Nie twoja wina - powiedziałam siąkając nosem.
- Nie wiedziałem że jest z nim aż tak źle..
- Pewnie tylko on o tym wiedział.
Po tych słowach David już się nie odezwał. Ja położyłam się na łóżku. Byłam zmęczona. Ten dzień miał być idealny. Spotkania z fanami, rozdanie statuetek, koncerty i przemowy. To nie miało się tak skończyć..
Położyłam się do łóżka. Moje czoło było rozpalone przez zdenerwowanie i płacz. Obok mnie leżał mój telefon. Myślałam, że umrę. Tyle powiadomień. Oczywiście o stanie Huntera... Byłam oznaczana na milionach twittów. Hunter też..
"Trzymaj się Zoey💓😭😭@hunterrowland @itzzoeypowell"
"Trzymaj się złotko 😭😭 @hunterrowland @itzzoeypowell"
"#prayforHunter Kocham Cię 😭😭💓 @itzzoeypowell @hunterrowland"
I miliony innych takich wpisów.
Dawałam serduszka pod każdym wpisem jaki widziałam. Może złapią jakąś nadzieję.
Po kilku minutach zadzwonił mój telefon. Dzwonił jakiś nieznany numer. Odebrałam.
- Halo?
- Witaj Zoey. Z tej strony mama Huntera...
- Aa.. dzień dobry.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że u Huntera jak narazie jest okej. Robią mu jakieś badania. Jutro już będziesz mogła do niego przyjechać - powiedziała.
- Oh.. dziękuję za informacje. Do widzenia. Niech się pani trzyma - powiedziałam po czym rozłączyłam się.
Byłam już o wiele spokojniejsza. Myślałam, że coś poważnego mu się stało. Bo jak wiadomo. Nie każdy kaszle krwią...
Może to z zdenerwowania? Że tyle ludzi i wszystkiego? Możliwe.
****
Hejka znów!
Obiecałam, że stawie dziś więc wstawiam haha 😂
Krótki ale macie w nim wyjaśnienie.
WIEM ŻE MNIE NIENAWIDZICIE.
JA TO WIEM
Że wstawiam wam idola do szpitala czy coś (nwm jak mam to nazwać)
Niestety. Taki miałam pomysł i realizuje go powoli. Więc do zoba za kilka dni 💓
PS Zapomniałam wam podziekować za ponad 3,5 tys wyświetleń 😍💓
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top