Rozdział 8

Płakałam...
Cały czas. To był dla mnie koszmar. Jedyna osoba która mnie rozumiała i przejowała się mną właśnie złamała mi serduszko... na milion części..

Oczywiście dzwonił do mnie kilkanaście razy.
Nieodbierałam.

Pisał smsy
Nieodpisywałam.

Nie miałam już siły więc tylko położyłam się i zasnęłam.

---

Juhu... obudziłam się o 7... w niedzielę... NIE DZIE LĘ. Masakra.
Poszłam po cichu do salonu, a potem do kuchni. Wyjęłam mleko z lodówki i wlałam do miski. Potem wyjęłam płatki i wrzuciłam do mleka. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i podeszłam do nich lekko je uchylając. Zobaczyłam Mack.

- Czego ty tu? - zapytałam - jest 7 rano. w niedzielę..
- Tak wiem ale chciałam spytać jak się czujesz - powiedziała z uśmiechem.
- I teraz tak będzie codziennie?
- Co?
- No że będziesz przyłazić i pytać się o wszystko? Dzięki że mi pokazałaś co robi Hunter ale to wszystko. Nie chcę się z tobą przyjaźnić.
- Ja wiem, że to dla ciebie trudne czy coś ale zawsze masz mn...
- Chyba podziękuję. Narazie - powiedziałam zamykając drzwi.
Tylko jeszcze brakowało tej laski żeby mi przychodziła do domu i zgrywała taką świętą.

Była 12. Od 8 do teraz cały czas spałam. Przez Mack chciałam się uspokoić dlatego też poszłam spać.
Wzięłam telefon do ręki. Oczywiście zobaczyłam wiadomości od Huntera. Weszłam na nie i jednocześnie dostałam chwilowego zaćmienia.

Hunter💙:
Zoey odpisz!

Dlaczego mi to zrobiłaś?

Mack wszystko mi powiedziała..

Myślałem że mnie kochasz...

Zoey! Wytłumacz mi to!

Przyjdź jutro do szkoły... musimy pogadać.

--
Nic z tego nierozumiałam. Co niby ja mu zrobiłam? Te wiadomości powinny być ode mnie do niego a nie od niego do mnie.. Wiedziałam że Mack coś knuje no ale żeby aż tak?

Masakra... nie wiem o co jej chodzi..

---
6:33. Poniedziałek.
Wstałam z łóżka i zrobiłam wszystko co robie rano. Jedząc śniadanie weszłam na social media. Przegladając internet natrafiłam na bardzo ważny artykuł.. a nawet 2.

ZOEY POWELL: CZY NAPRAWDĘ ZDRADZIŁA SWOJEGO CHŁOPAKA?

Weszłam w artykuł.

Wczoraj dotarły do nas wieści o tym, że znana z umiejętności czytania w myślach nijaka Zoey Powell zdradziła swojego chłopaka. Dostaliśmy te informacje od przyjaciółki Zoey jednak nie podamy jej imienia. Jeśli zdobędziemy inne informacje napewno was o tym poinformujemy.

Czytaj więcej:

Hunter Rowland - wypadek znanego musera.

---
Popatrzyłam na nagłówek jeszcze przez chwilę... ze łzami w oczach. Szybko wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Ubrałam pierwsze lepsze ciuchy, wzięłam torbę i ubrałam szybko buty. Wybiegłam z domu i pokierowałam się w stronę przystanku. Na moje szczęście każdy autobus jedzie pod szpital.
Zoey 1:0 Nieszczęście
Po kilku minutach w końcu przyjechał autobus. Wsiadłam do niego i z niecierpliwieniem czekałam aż podjedzie pod właściwy przystanek.
Po 15 minutach byłam na miejscu.
Wbiegłam do środka i podbiegłam do lady gdzie siedziała pielęgniarka.

- Hunter Rowland - powiedziałam zdyszana.
- Ostatnie drzwi na lewo. Uważaj. Teraz jest tam grupa fanek.
- Walić to - powiedziałam stanowczo.
Odeszłam od lady i szybkim krokiem podeszłam pod drzwi. Pielęgniarka miała racje. Było tam z 10 dziewczyn dowalających się do szklanych drzwi. Kiedy byłam już blisko, jedna z nich podbiegła do mnie a za nią cała grupka.

- Zoey mogę twój autograf?
- Mogę z tobą zdjęcie?
- Nagrasz mi się na snapa?

Ja tylko powiedziałam im 'Potem' i poszłam do drzwi. Stał tam jego ochroniarz podajrze.

- Muszę tam wejść - powiedziałam.
- Kim jesteś? Pewnie kolejną fanką.
- Nie. Jestem jego dziewczyną. Zoey Powell.
- Skąd mam wiedzieć, że ty to ty?
Wyjęłam swoje dokumenty i pokazałam mu swoją kartę autobusową, a ten tylko kiwnął głową i wpuścił mnie do środka. Podbiegłam do łóżka. Miał guza na czole, zaschniętą krew pod nosem i ustami. Potem zauważyłam bandarze na prawej ręce i guzy na lewej. Nie wiem co mu się stało ale to chyba coś poważnego...
---
Siedziałam w sali z 5h.. Hunter nadal leżał w bezruchu a ja z każdą chwilą coraz bardziej się o niego martwiłam.. Co jakiś czas przychodziła pielęgniarka, patrzyła na niego, pisała coś na kartce i wychodziła.
Od ponad 3h leżałam przy jego prawej ręce delikatnie bawiąc się bamdarzem. Nie wiedziałam co mam robić.

Kiedy tak leżałam, zobaczyłam delikatne ruchy palcami u dłoni Huntera. Potem poczułam jak jego mięśnie napinają się aż w końcu usłyszałam jego pierwsze słowa, "Zoey". Podniosłam głowę, popatrzyłam na chłopaka ze łzami w oczach i mocno go przytuliłam próbując nic mu nie zrobić. Chłopak objął mnie lewą ręką. W końcu oderwałam się od chłopaka, który cały czas się uśmiechał.

- Jezu nic ci nie jest?? Jak się czujesz? I co ci się stało? - zaczęłam pytać.
- Ciebie też miło widzieć - powiedział już z mniejszym uśmiechem - nic mi nie jest no, czuje się całkiem dobrze i no... to co zrobiłem powiem ci potem.
- Dob...
- Doktorze! Pacjent się obudził! - zaczęła krzyczeć pielęgniarka. Po chwili do pokoju zleciało się z pół szpitala i zaczęli wypytywać chłopaka o różne rzeczy. Ja wyszłam z pokoju aby nie spowalniać niczego. Oczywiście zostałam napadnięta przez grupkę fanek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top