Rozdział 6

Przyszłam do szkoły. Od razu zaczepiło mnie kilka osób pytających czemu nie było mnie w niej ale ja tylko odpowiadałam, że źle się czułam. Przecież nie mogłam powiedzieć im "Hejka! Umiem czytać w myślach i raz przez to zemdlałam i byłam nieprzytomna przez 3 dni!"
Niee.. to by było głupie.
Szłam powoli pod klasę. Zobaczyłam Sophie. Nagle zauważyłam także że gada z Mackenzie. Przyśpieszyłam krok i złapałam Sophie za nadgarstek ciągnąc ją za sobą.

- O hejka Zoey! - powiedziała kiedy już stanęłyśmy.
- Hej - powiedziałam - co ci gadała Mackenzie?
- W sumie to nic. Tylko rozmawiałyśmy. A co? I skąd ją znasz?
- A wiesz.. bo byłam w szpitalu i ona do mnie przyszła i powiedziała że jak ja byłam nieprzytomna to ona flirtowała z Hunterem!
- Co? Ale Huntera nie było w szkole kiedy ty byłaś w szpitalu!
- Naprawdę?
- No tak. A poza tym to jak się czujesz?
- Już wszystko w porządku.
- Na pewno? Widzę, że nie tylko sytuacja z Mack się zdarzyła.
- Dobra słuchaj, bo mi się wydaje, że...
- No że co?
- Że czytam w myślach - zaszeptałam.
- Co? Jaja se robisz - zaśmiała się.
- Nie! Mówie serio.
- Chyba ci dali za mocne leki. Pogadamy potem - powiedziała i odeszła. Nie no świetnie. Własna przyjaciółka uważa mnie za jakąś idiotkę. Super...

---
Siedziałam przed szkołą. Nie chciałam od razu wracać do nudnego domu. Patrzyłam się na wyjście ze szkoły mając nadzieję, że zobaczę Huntera. Jak na złość musiała wychodzić Mackenzie i podejść do mnie.

- Gdzie masz Huntera? - zapytała ze sztucznym uśmieszkiem.
- Na pewno nie ma go przy tobie - odparłam. Dziewczyna tylko popatrzyła na mnie i poszła w stronę bramy znajdującej się przed szkołą.

Po kilku minutach czekania w końcu zauważyłam swojego chłopaka. On pożegnał się ze znajomymi i podszedł do mnie.

- Hejka Zoey! - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Heja.
- Nie idziesz do domu?
- Jakoś tak wolę posiedzieć przed szkołą niż wracać.
- No w sumie. Jak się czujesz? Już wszystko ok?
- Tak. Już ok.
Chłopak usiadł obok mnie. Siedzieliśmy w ciszy. Patrzyłam się na jednego z woźnych. Jakoś tak skupiłam uwagę na nim. I zaczęło się. Odgłosy zlały się w jeden, wielki bełkot, słyszalne bicie serca i czyjś głos. W tej sytuacji pana woźnego.

Nienawidze tych dzieci. Mogłyby chociaż wyrzucać te śmieci do kosza a nie na ten głupi trawnik. Ugh

Nagle zakręciło mi się w głowie. Wszystko wróciło do normy ale prawie znów byłam nieprzytomna. Hunter zauważył to i szybko dał mi wody oraz położył mnie na ziemi opierając moją głowę o swoje nogi.
Leżąc tak przez kilka minut było już dobrze. Powoli uniosłam głowę.

- Zoey, już dobrze? - zapytał przerażony chłopak.
- Ta..tak. - zająkałam się nawet nie wiem z jakiego powodu.
- Co się takiego stało?
- Powiem ci ale obiecaj mi, że nie uznasz mnie za wariatkę.
- Jasnę. Mów.
- Bo ja... czytam w myślach..
- Co? Jak to?
- Nie wiem. Po prostu gdy się na kimś skupię to w końcu usłyszę jego myśli.
- Mówiłaś rodzicom?
- Nie.. a mam im powiedzieć?
- Pewnie zabiorą cię do lekarza no ale to nic złego... lepiej im powiedz.
- Ok. Dzięki. - powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
Cieszę się że nie zareagował tak jak Sophie.

---

Wiedziałam, że powiedzenie rodzicom o 'czytaniu w myślach' będzie trochę złym pomysłem. Oczywiście kiedy im to powiedziałam popatrzyli na mnie jak na chorą psychicznie i powiedzieli żebym poszła się położyć. Jednak ja nie odpuszczałam. Poprosiłam tatę aby pomyślał o czymś nadzwyczajnym o czym nie myśli codziennie. Zrobił to o co prosiłam. Stało się to co zazwyczaj. Bełkot, bicie serca i głos.

W sumie to pojechałbym do Disneylandu.
--
- To o czym pomyślałem? - zapytał tata.
- O tym, że chcesz pojechać do DisneyLandu - powiedziałam spokojnie. Tata zrobił na mnie wielkie oczy.
- Ale to niemożliwe!
- A jednak.

Przez resztę wieczoru rozmawiali ze mną o tym, od kiedy to wiem, jak to wygląda i różne takie. Po prostu byli ciekawi. Rozumiem to.
Kiedy tak siedziałam i słuchałam jak rodzice mówią między sobą że to niemożliwe, mój telefon zawibrował.

Hunter💙:
Przyjdź do swojego pokoju proszę.

Ty:
Oki.

Powiedziałam rodzicą że idę już się położyć i aby nie wchodzili do mojego pokoju. Oby mnie posłuchali.
Wyszłam z salonu i pokierowałam się w stronę swojego pokoju. Weszłam szybko i zamkęłam drzwi. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Huntera. Otworzyłam je.

- Hej. Co chciałeś? - zapytałam.
- No mieliśmy iść kiedyś na spacer pamiętasz?
- Pamiętam bardzo dobrze - zaśmiałam się.
- To.. idziesz?
- Jasne! - powiedziałam siadając na parapet. Chłopak podał mi rękę i zeskoczyłam z framugi okna. Stojąc już na trawniku popatrzyłam na chłopaka, który uśmiechnął się do mnie a potem splutł nasze palce razem. Już mieliśmy iść ale ja szybko wróciłam do okna aby je przymknąć. Potem wróciłam do Huntera i poszliśmy na nocny spacer.

****

Hejka!
Sorka, że nie było rozdziału ale nie miałam czasu. Jednak teraz raczej wracam xd może dziś jeszcze pojawi się rozdział aby wam wynagrodzić to że nie było go przez 2-3 dni.
💙💙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top