Rozdział 2

Szłam powoli korytarzem. Słyszałam rozmowy, śmiechy. Czułam się jakbym słyszała czyjeś myśli. To naprawdę było dziwne uczucie. Głosy zaczęły zlewać się przez co słyszałam tylko jeden, wielki bełkot. Do tego doszło jeszcze powolne bicie serca, które też słyszałam. Nie umiałam tego kontrolować.

- Hej Zoey - usłyszałam czyjś głos. W jednej chwili wszystko wróciło do normy. Podniosłam głowę i popatrzyłam na postać przede mną.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem do Huntera.
- Więc jak tam? - zapytał.
- W sumie nic ciekawego.
- Amm... tak się zastanawiam.... poszłabyś gdzieś ze mną po południu? - zapytał
- Ymm.. no ja...
- Hunter! - zawołała jedna dziewczyna.
- O bosz... - powiedział pod nosem Hunter.
- Hunter! Mieliśmy razem zjeść lunch! - powiedziała (a raczej krzyknęła) dziewczyna. Taki typowy 'plastik'.
- Z tego co pamiętam... to masz na mnie "focha" i nie chcesz ze mną gadać - powiedział w stronę dziewczyny po czym odwrócił się w moją strone i powiedział ciche "ratuj". Ja aby uratować go z tej sytuacji szybko weszłam między nich.
- Hejka! Zoey jestem! - powiedziałam do dziewczyny. Ta popatrzyła się na mnie jak na debila, powiedziała ciche "pff" i odeszła kręcąc swoim tyłkiem.

- Jezu. Uratowałaś mi życie - zaśmiał się.
- Chciałam ją tylko poznać. Skoro ona tak szybko uciekła to jakim cudem ty tu jeszcze ze mną stoisz? - zapytałam z uśmiechem.
- Wiesz co? Sam nie wiem.
- A tak w ogóle to gdzie chcesz się spotkać? - zapytałam.
- Może w parku? Albo przed szkołą. Żebyśmy się znaleźli a ja - nie zgubił. Mieszkam tu dopiero 2 miesiące więc rozumiesz.
- Tak tak. - powiedziałam
- To o 16 ok?
- Jasne - uśmiechnęłam się.

--- Po lekcjach ---

Powoli kierowałam się w stronę wyjścia. Przez pół dnia Sophie cały czas mówiła o Hunterze. Czułam się jakby to ona miała się z nim spotkać a nie ja. Ale nie ważne. Postanowiłam wrócić sama do domu. Szłam powoli chodnikiem. Po przeciwnej stronie ulicy zauważyłam chłopaka niewiele starszego ode mnie. Jakoś tak skupiłam się na nim. Znów usłyszałam w swoim umyśle jakiś głos oraz moje powolne bicie serca.

- Jezu. Nienawidzę mojego brata. Jest starszy i myśli że wszystko mu wolno. Debil - usłyszałam. Jakim cudem ja to słyszę? Może mam jakieś halucynacje czy co? A może ja czytam w myślach? Nie... na pewno nie. Przecież to niemożliwe. A nawet jeśli to na pewno odkryła bym to wcześniej!
Totalnie olałam sytuację i poszłam szybkim krokiem do domu. Nie chciałam myśleć o tym co się zdarzyło już dziś 2 razy.

---
Zbliżała się 16, a ja już byłam w pełni gotowa na spotkanie z Hunterem. Mega się bałam ale przecież co może się stać? Poszłam szybkim krokiem do przedpokoju po czym ubrałam sprawnie swoje buty. Wyszłam, zamykając drzwi bardzo dokładnie ponieważ moich rodziców nadal nie było. Zaczęłam iść w stronę szkoły. Wyjęłam telefon i zaczęłam sprawdzać różne social media. Zanim się spostrzegłam była już 16, a ja nie byłam nawet w połowie drogi. Zaczęłam biec. Kiedy widziałam już szkołę, a przed nią Huntera - zwolniłam aby złapać oddech i móc normalnie rozmawiać z chłopakiem.
Kiedy Hunter mnie zobaczył odrazu uśmiechnął się i zaczął iść w moją stronę.

- Hejka - powiedział.
- Hej
- To co? Gdzie idziemy?
- W sumie to nie wiem - zaśmiałam się.
- Lepiej ty wybierz bo ja mieszkam tu dość krótko więc nie znam za dobrze tej okolicy - powiedział.
- W sumie to wiem gdzie możemy pójść.
Złapałam chłopaka za nadgarstek i zaczęliśmy iść w stronę parku. Kiedy już tam byliśmy poprosiłam chłopaka aby ten zamknął oczy. Szedł tak chwilę dopóki nie powiedziałam że może je otworzyć. Pokazałam mu dość małe przejście pomiędzy gałęziami krzaków. Ja weszłam pierwsza. Chłopak za mną. Dzięki temu przejściu znaleźliśmy się w miejscu w którym kocham przebywać. Jest tam dużo kwiatów a co najlepsze - nikt nas nie widzi ponieważ znajdujemy się pomiędzy krzakami. Jest tam po prostu duża luka która tworzy koło otoczone krzewami. Usiedliśmy na ziemi i zaczęliśmy rozmawiać.

Po jakiś 3 godzinach rozmowy postanowiliśmy wyjść z tajemniczego miejsca. Przeszliśmy znów przez małe przejście. Kiedy wyszliśmy oboje Hunter złapał mnie za rękę. To było bardzo słodkie. Przez tą rozmowę dość bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
---

Obudziłam się rano. Byłam dość niewyspana, ponieważ nie spałam pół nocy. Myślałam o tym co działo się poprzedniego dnia.
Usiadłam na łóżku, otarłam oczy rękami i wstałam. Poszłam do kuchni aby zrobić sobie śniadanie. Jak zwykle nie chciało mi się robić jakiegoś super śniadania więc po prostu zjadłam płatki z mlekiem. Potem wróciłam się do pokoju i jak zwykle wyjęłam ciuchy z szafy, które potem na siebie założyłam. Kiedy już chciałam ubrać buty, ktoś zapukał do drzwi wejściowych więc szybko podbiegłam do nich i je otworzyłam.

- Hejka Zoey - powiedział Hunter. To on właśnie zapukał do drzwi.
- Hej. Właśnie miałam wychodzić - zaśmiałam się.
- To mam dobre wyczucie czasu - powiedział z uśmiechem Hunter.
Powiedziałam mu aby chwile poczekał. Poszłam ubrać buty i wróciłam do chłopaka. Szliśmy razem za rękę. Znamy się dopiero 1 dzień tak naprawdę więc narazie nie chce z nim być. Wolę go lepiej poznać.
Kiedy byliśmy blisko szkoły usłyszałam piski jakiś dziewczyn.

- HUNTER!! TO HUNTER ROWLAND!!- krzyczały jakieś dziewczyny niewiele młodsze od nas. Kiedy Hunter je zobaczył przyspieszył krok i w mgnieniu oka był już w szkole.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top