To tylko burza, Hinata.... Tylko burza....
Kolejny dzień.... Dzisiaj razem z Krewetką mieliśmy ćwiczyć szybkie, jak zawsze. Dlatego właśnie kieruje się na hale. Lekcje na szczęście się skończyły, szczerze to chyba nikt za nimi nie przepada. Dla mnie i tak liczy się tylko siatkówka. Muszę więcej ćwiczyć, niedługo mamy mecz towarzyski. Razem z resztą rozgromimy ich. Mam raczej taką nadzieję.
Udałem się szybkim truchtem do szatni, gdzie się przebrałem. Gdy już udałem się na hale, nikogo nie było. Zdziwiło mnie to, bo rudzielec, prawie, zawsze był przede mną. Czyli jestem na prowadzeniu...
Wypuściłem powietrze, po czym poszedłem do kantorka po piłki itp. Gdy wszystko było rozłożone, zacząłem ćwiczyć serwy, a potem po prostu odbijałem piłkę nad głową. Niestety się zamyśliłem i piłka uderzyła mnie w twarz. Cofnąłem się krok do tyłu i masowałem obolałe miejsca. Lecz nie trwało to długo, bo po chwili usłyszałem krzyk i jak ktoś wskakuje na moje plecy. Ledwo co utrzymałem równowagę, ale się udało. Odwróciłem głowę, widząc rudą czuprynę, uśmiechnąłem się na chwilę.
- Hinata!!!! - i czar prysł... ale jak to ja musiałem się na niego wydrzeć-.
- Kageyama!! Wystaw mi!!!
- Złaź ze mnie!! - udało mi się go zrzucić-.
- Ała!! -krzyknął, masując tyłek- Jesteś okrutny!!
- Pff - prychnąłem, wziąłem piłkę do rąk- Wstawaj!! Chyba że nie chcesz, abym ci wystawiał.
- Chce!! - I jak na zawołanie wstał z uśmiechem na twarzy, czekając na mój ruch-.
Rzuciłem piłkę nad siebie, po czym wystawiłem. Owa rzecz idealnie trafiła pod dłoń krewetki, ten ją posłał na drugą stronę siatki. Popatrzył się na swoją rękę z uśmiechem jak to miał w zwyczaju.
- Jeszcze raz!!
Wiec wystawiłem mu. Potem przyszła reszta drużyny i zaczął się normalny trening. Ćwiczyliśmy mocno, żeby dokopać przeciwnej drużynie.
~*~
Strasznie zmęczony przebrałem się i wyszedłem z szatni. Przy bramie czekałem na rudego idiotę, idziemy zawsze razem do rozwidlenia. Nie minęło 5 minut, a zauważyłem rudego chłopaka biegnącego w moją stronę. Hinata stanął obok mnie.
- Przepraszam, że musiałeś czekać. Idziemy?? - popatrzył na mnie, na co ja przytaknąłem-.
Szliśmy w ciszy do czasu, aż nie zaczęło kropić.
- Zaczyna padać... Przyśpieszmy... - powiedziałem, po czym ruszyłem szybszym krokiem przed siebie, a rudy obok mnie dorównując kroku-.
~*~
Po czasie się rozpadało na dobre, byliśmy wtedy akurat przed moim domem.
- E no.... -zacząłem, patrząc na przemokniętą krewetkę... Uroczy. Pomyślałem, ale szybko odgoniłem te myśli -.
- Może zostaniesz u mnie na Noc?? - dokończyłem, na co ten spojrzał na mnie zaskoczony- Nie będziesz jechać w deszczu.... W dodatku jak tak się rozpadało...
- Czy ty się o mnie martwisz?? - zapytał, wlepiając we mnie ślepia-.
- Nie.... - zarumieniłem się lekko- Po prostu..... Chcę, żebyś grał w meczu... To jak??
- Z chęcią!! - krzyknął, uśmiechając się- Tylko zadzwonię do mamy...
- Jasne...
Zostawił swój rower na poddaszu, po czym wszedł ze mną do środka. Hol był koloru kremowego z białymi panelami. Po lewej była komoda ze zdjęciami, wieszak i przejście do salonu. Trochę dalej drzwi do łazienki a naprzeciwko nich, po prawej schody na górę. Przed schodami było za to przejście do kuchni połączonej z jadalnią.
- Ok... Mama się zgodziła!!
- Spoko... Zaraz przyjdę... Niczego nie ruszaj... - zgromiłem go wzrokiem, idąc na górę-.
Wszedłem do swojego pokoju. Otworzyłem szafę, szukając jakichś rzeczy idealnych na Hinate. Znalazłem takowe spodenki, ale bluzki nie mogłem znaleźć. Najwyżej będzie trochę za duża. Wziąłem rzeczy i poszedłem na dół. Krewetka oglądała zdjęcia na komodzie.
- Mówiłem, żebyś niczego nie dotykał... - powiedziałem hardo-.
- Ale jak byłeś mały, byłeś taki uroczy!! - krzyknął, zarumieniłem się na te słowa-.
- Kageyama... Ty się rumienisz!!! - pokazał na mnie palcem, na co odwróciłem głowę, próbując ukryć rumieniec-.
- Wydaje ci się, trzymaj. - rzuciłem do niego ciuchy, które złapał- Lewe drzwi na prawo... Łazienka. Idź, umyj się pierwszy, a ja zrobię herbatę....
- Oki... - pobiegł do łazienki-.
Westchnąłem cicho, udając się do kuchni zrobić herbaty.
~Hinata~
Wszedłem do łazienki, zamykając na klucz za sobą drzwi. Była ona w morskim kolorze. Po lewej umywalka, a nad nią duże lustro i toaleta. Natomiast po prawej stronie była pralka, nad którą była szafka, i kosz na parnie, na którym położyłem ciuchy. Naprzeciwko były drzwi, które otworzyłem. W środku okazał się mały przedsionek z prysznicem i wanną jednocześnie. Nalałem ciepłej wody do wanny, gdy zacząłem sprawdzać płyny. Spodobał mi się o zapachu pomarańczy. Rozebrałem się, po czym wszedłem do wanny z ciepłą wodą. Do wody nalałem wybrany płyn, siedziałem tak chwile, zanurzając całe ciało w ciepłej wodzie. Nie wiem kiedy ostatnio brałem kąpiel, ale to miłe z jego strony, że zaproponował mi nockę. Kageyama nie jest taki straszny, jak go malują. Wystarczy go dobrze poznać... A może za dobrze. Westchnąłem, zanurzając rumieniące się policzki na pewno nie od wody.
~*~
Wyszedłem z wanny i spuściłem wodę. Zauważyłem, że nie mam ręczników, więc speszony zacząłem ich szukać. Zauważyłem jednak je na pralce... Kageyama tutaj był?? Zarumieniłem się od razu, wziąłem jeden ręcznik i się wysuszyłem. Potem ubrałem w czarne spodenki i za dużą bluzkę, która dosięgała mi do ud. Wyszedłem z łazienki, kierując się natychmiast na górę. Otworzyłem pierwsze lepsze drzwi, w których ujrzałem czarnowłosego odkładającego herbatę. Ten odwrócił się w moją stronę, ilustrując mnie, przez co poczułem ciepło na moich policzkach.
- Ja teraz idę, a ty wypij herbatę. - powiedział, mijając mnie-.
Odprowadziłem go wzrokiem, po czym usiadłem na łóżku. Zacząłem oglądać jego pokój, był taki jak inne, a jednak coś go wyróżniało od reszty. Niebieskie ściany z białymi panelami. Łóżko naprzeciwko drzwi, a nad łóżkiem półki z książkami i magazynami. W prawym kącie pokoju szafa na ubrania i obok plecak. Naprzeciwko szafy biurko z krzesłem, a pomiędzy nimi okno z niebieskimi firankami. Obok drzwi piłka do siatkówki. Na środku stoliczek z poduszkami do siedzenia.
Wziąłem do ręki herbatę, dmuchając w nią delikatnie, aby ją ostudzić. W drugiej ręce miałem ciastko, które jadłem. Po nie całych kilku minutach do pokoju wszedł Kageyama z ręcznikiem przewieszonym przez szyję. Włosy mu się przyklejały do czoła, a oczy miał jakby łagodniejsze. Nie wyglądał teraz jak typowy Kageyama, jakiego znałem z treningów. W głębi siebie cieszyłem się, że tylko ja jedyny znałem jego prawdziwą naturę, jaka jest w tym momencie. Wziął swoją szklankę z napojem i przysiadł się obok mnie.
- Smakuje?? - zapytał-.
- Mhh... - przytaknąłem- Dziękuje...
- Za co?? -popatrzył się na mnie wzrokiem, jakiego nie mogłem rozgryźć-.
- Za to, że zaproponowałeś mi nockę... - uśmiechnąłem się lekko-.
- Nie ma sprawy... - powiedział, mierząc moje włosy, lubiłem kiedy tak robił -.
- Mh...
I nagle usłyszeliśmy grzmot. Cały się zjeżyłem, prawie puszczając szklankę.
- Boisz się burzy??
- Nie... - odpowiedziałem, odstawiając naczynie na stoliku-.
Po chwili usłyszeliśmy kolejny grzmot tylko głośniejszy. Automatycznie przytuliłem się do chłopaka obok. I nagle zgasło światło... Jeszcze bardziej przerażony zacząłem się trząść mocniej, wtulając się w chłopaka.
- No nieźle..... - Zaczął wyższy, odkładając kubek- Burza się rozpętała na dobre...
- Boję się burzy... - szepnąłem cicho-.
- Zauważyłem.... Hinata puść mnie na chwilę....
- Nie chce być sam....
- Nie będziesz. Przecież sobie nie pójdę krewetko - puściłem go niepewnie. Widziałem, jak chłopak wstaje i podchodzi do ona, zasłaniając je. Byłem mu za to wdzięczny-.
Po chwili wrócił na swoje miejsce... Słysząc kolejne grzmoty, bardziej się skuliłem na łóżku.
- Co mama ci robi podczas burzy?? - zapytał-.
- Przytula mnie....
Poczułem po chwili jak coś ciepłego. Obejrzałem się i zobaczyłem przytulającego mnie do siebie Kageyamę. Zrumieniłem się, ale skorzystałem z tego i się wtuliłem w jego klatkę piersiową.
- Nie wyobrażaj sobie byle czego....
- Jasne... - odpowiedziałem mu, chichocząc cicho-.
W Duchu dziękowałem mu z całego serduszka. Zaczął mnie gładzić po włosach. Czułem przyjemne motylki w brzuchu, dzięki czemu na mojej twarzy wkradł się uśmiech. Zamknąłem oczy.
- To tylko burza, Hinata.... Tylko burza..... - to były ostatnie słowa, jakie usłyszałem, po czym odpłynąłem w krainę morfeusza.
___________________
To jest mój pierwszy One-Shot, więc nie oczekuje dobrych ocen, ale ucieszę się jeśli takowe będą ^^ Te opo. Zrobiłam w celu dużej ilości weny oraz w podzięce za 230 obserwatorów. Bo jest to nie mała liczba. W opisie na koncie można znaleźć jakie książki pojawią się w najbliższym czasie, więc radzę tam zajrzeć.
Papatki... ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top