Rozdział 64 Cz.II
6:47 Trzy godziny i dwadzieścia minut a moje rozwarcie wynosi 7. Mam suchość w gardle, dlatego Harry cały czas podaje mi trochę wody, o jedzeniu nawet nie myślę, skurczę co 2-3 min po minucie,czuje jak by mi ktoś krzyż wyrywał. Harry powtarza mi że już za mną najcięższe, że tylko chwila i Harper będzie z nami, wiem to ale ja już nie mam siły.
Chodzę po korytarzu, po sali, siedziałam nawet na piłce, brałam prysznic który trwał chyba z 20 min, dało to ulgę ale zaraz znów przychodził skurcz i ból zaczynał się od nowa jeszcze bardziej mocniejszy. Mam żal do Harrego że mi to zrobił, czy jedno dziecko nam nie wystarczyło do cholery jasne, łatwo mu mówić, bo to nie on rodzi.
Rozwarcie 9. Ból nie do pisanie skurcz co 1-3 min a boli jak cholera. Mam dość, co chwilę to powtarzam Harremu, ale on nie pozwala mi się poddawać i że mam pamiętać dla kogo to robię. Teraz nawet go nie słucham, mam w głowie tylko myśl aby dobrze oddychać i żeby jak najmniej bolało.
10:17 Przychodzi pani doktor i robi to co zawsze, jakie rozwarci. Kiedy słyszę że 10, przyszła pora na parcie. Wiecie skąd wiem, bo znów słyszę to co do mnie mówi Harry, znów mam determinacje aby przeć, nie tylko oddychanie jestem rozbudzona, zdeterminowana i gotowa do działania.
- Dobra Kate teraz słuchaj mnie uważnie- mówi pani doktor, przygotowuje się na poród. Ubiera fartuch, rękawiczki i siada - Kiedy będziesz czuć skurcz, zacznij przeć - tłumaczy spokojnie. Rozumiem to co do mnie mówi tylko nie wiem czy dam sobie radę
- Harry, nie ma rady - mówię cicho do Harrego, który głaszczę mnie po głowie, cały czas trzyma za rękę
- Dasz rade, zobaczysz - uspokaja mnie, uśmiecha się- Pamiętasz jak było z Tomim, dałaś radę. Teraz tym bardziej dasz- jego głos tak mnie uspokaja
- Kocham Cię - nie oczekuje już odpowiedzi bo czuje skurcz, jak by coś mi wierciło w brzuchu, naprężam się i zaczynam przeć
- Kate przyj, ile masz sił tyle w to włóż -motywuje mnie - Okey, już połóż się i oddychaj, oddychaj głęboko, nie zaciskaj zębów - instruuje mnie pani doktor -kiedy poczujesz kolejny skurcz przyj jak najmocniej - nic nie mówię już jestem tak zmęczona że tylko kiwam głową na znak że rozumiem i zastosuje się.
Kolejny skurcz przyszedł po mniej niż minucie. Jak pani doktor kazała parłam ile miała sił, ale wiedziałam że coraz mniej mi ich zostało. Byłam zmęczona, spocona i już miałam dość
- Wystarczy - kładę się z ulgą - Oddychaj spokojnie jeszcze chwila i dzidzia będzie z wami. Jeśli będziesz mocno pchała przy kolejnym skurczu urodzisz - pociesza mnie, jeszcze tylko chwila i będzie ze mną, z nami Harper
- Dasz radę kochanie - całuje mnie w czoło Harry - Tomi przyjedzie z Kevinem za dwie godziny, wtedy będziemy wszyscy już razem nasza czwórka
- Wiem Harry ale już nie mogę- mówię płaczliwym tonem, Harry wyciera mi łzy które pojawiły się na moich policzkach
- Jesteś wielka - uspokaja mnie - Jeden skurcz i Harper będzie z nam. Obiecuje że już później będzie lepiej
- Kate za chwile będzie skurcz - przywraca mnie do tego gdzie jestem, na chwilę się wyłączyłam - jedno mocne pchnięcie - i wtedy czuje ból ale i motywacje aby w końcu te dziecko ze mnie wyszło. Mocno pcham aż w końcu czuje ulgę, Harper jest z nami a ja opadam szczęśliwa i zmęczona na łóżko. Po chwili moje słońce zaczyna płakać, nie przeraża mnie ten płacz, po prostu zaczynam płakać
- Zdrowa dziewczynka 11:07, 10/10 - mówi pani doktor - Czy tata chce przeciąć pępowinę? - uśmiecha się pani doktor do Harrego. Ten nie wie co się dzieje ale zgadza się, jego uśmiech mówi wszytko - Idź do mamy maluszku - wtedy doktor kładzie mi naszą córkę na klatkę piersiową. Dziewczynka płaczę jak by jej się działa krzywda, ale wiem że tak nie jest. Za chwilę się uspokoi
- Dzień Dobry skarbie - z wielkim uśmiechem głaszczę malutką buziunie -Ale jesteś piękna - Harry wyciera mi łzy.
- Jest prześliczna - mówi do mnie i daje mi szybkiego całusa, Harper już przestała płakać
- Teraz weżniemy od ciebie dziecko i zrobimy wszystkie potrzebne badanie. Łożysko ładnie się ułożyło, teraz tylko odpoczywaj, zaraz ci pomogą pielęgniarki przejść na sale pooperacyjną
- Dziękuje Pani doktor, bez pani nie dała bym rady - mówię kiedy pielęgniarka bierze Harper
- Kate, spisałaś się genialnie, gratuluje -uśmiecha się i wychodzi
-Kocham Cię - całuje mnie w czoło HARRY
- Kocham Cię
*********************************************************
* 762 Słowa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top