Rozdział 8
Lucille's POV
Weekend minął jak zwykle przerażająco szybko, norma. Ethan nie dawał od siebie żadnego znaku przez ten czas. Oczywiście, nie było to częścią umowy więc dlaczego to ja chciałam napisać do niego? Czemu cały czas o nim myślałam i nie dawało mi to spokoju? Nie wiem, ale nie bardzo mi się to wszystko podobało ponieważ był debilem, że wciągnął mnie w to wszystko.. Ale dlaczego czuje się taka niepewna do moich uczuć?
Po prostu zapomnij o wszystkim, powiedziała moja wewnętrzna ja. Mamy nowy tydzień, ignoruj jego przystojną, cudowną twarz. No i świetnie, znowu o nim myślę.
Był poniedziałek rano i jak zwykle podeszłam do szafki zostawiając tam swoje rzeczy. Rzuciłam szybkie spojrzenie by zobaczyć, czy Ethan jest przy swojej szafce z Heather. Heather była, ale nie on. Naprawdę mnie to zdziwiło.
Po chwili dzwonek zadzwonił i poszłam na pierwszą lekcję.
Nie było go na pierwszej lekcji przez 30 minut po czym wszedł do klasy pewny siebie. Jak zwykle taki był nawet pomijając fakt, że się spóźnił. Dał kartkę nauczycieli zapewne z usprawiedliwieniem i zajął swoje miejsce na tyle klasy. Kątem oka widziałam jak Heather z nim flirtuje, jak to zawsze bywa.
Ethan spojrzał w moją stronę na kilka sekund lecz ja szybko odwróciłam wzrok. Chyba musiałam się długo na nich gapić, co nie? Poczułam jak moje poliki płoną..to było takie upokarzające. Czy przyłapał mnie na przyglądaniu się mu? Przez resztę tej lekcji próbowałam już na niego nie spojrzeć. Dzwonek w końcu zadzwonił i opuścił klasę wraz ze znajomymi, a ja poczekałam aż wyjdzie ich cała grupka by bezpiecznie wyjść.
Podczas lunchu
Zamiast pójść na stołówkę, przeszłam się do biblioteki szkolnej. Nie miałam dzisiaj ochoty na nic do jedzenia. Wyjęłam telefon z kieszeni z zamiarem posłuchania muzyki, ale to co zobaczyłam naprawdę mnie zdziwiło. Wiadomość od Ethana.
Wyglądam aż tak dobrze? Nawet nie próbując...
O mój Boże. Zauważył. Zachowuj się jakbyś nie wiedziała o co mu chodzi, powiedziała moja podświadomość.
Nie wiem o czym mówisz.
Odpisałam. Dosłownie chwile pózniej dostałam zwrotnego smsa.
Czy to nie ty wpatrywałaś się we mnie na pierwszej lekcji?
Nie, musiało ci się coś pomylić.
Musiałam coś zrobić żebym nie wyglądała na winna pomimo tego, że byłam.
Jak głupia wpatrywałam się w ekran telefonu czekając aż mi odpisze. Zazwyczaj nie robiłam czegoś takiego. Dlaczego byłam taka niecierpliwa lub może też szczęśliwa na jego następna wiadomość?
Nie odpisał. Przez moje ciało przeszło dziwne uczucie, jakbym się zawiodła. Ale na czym mogłam się niby zawieść?
Westchnęłam. Zaczynam zachowywać się jak te wszystkie dziewczyny z którymi Ethan flirtuje.
Lunch się skończył i nadeszła czwarta lekcja.
Weszłam do klasy i nikogo oprócz mnie tam nie było. Jednak w pewnym momencie wszyscy weszli na raz oczywiście z Ethanem włącznie. Nie patrzył wcale w moją stronę. Czyżbym znowu się na niego gapiła? Odwróciłam szybko wzrok. Czemu za każdym razem czekałam aż jego oczy w końcu na mnie spojrzą? Potrząsnęłam głową pozbywając się tej myśli.
Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec wszystkich lekcji, spakowałam szybko swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły ponieważ moja dzisiejsza zmiana w kawiarni zaczynała się o 16. Z pośpiechu aż wpadłam na Ethana.
- Przepraszam - powiedziałam szybko i podniosłam na niego wzrok.
- Nie przejmuj się tym - z tym swoim cudownym uśmiechem spojrzał na mnie i puścił mi oczko.
Minęłam go szybko a moje poliki zalał szkarłatno czerwony rumieniec, no bo jakby inaczej. Mogłam poczuć jak spojrzenie Heather wywierca mi dziurę z tylu głowy.
~*•*~
To był normalny dzień w pracy. Spojrzałam na zegarek który ukazywał 20:55. Zbliżał się czas na to bym stamtąd wyszła.
Skończyłam wycierać ostatnie stoliki.
- Hej Luce, mogłabyś jeszcze tylko wyrzucić śmieci zanim wyjdziesz?
- Pewnie - wyjęłam pełny worek z pojemnika i wyszłam z nim przez tylne drzwi z zaplecza.
- Zostało ci jeszcze trochę energii? - wystraszyłam się przez co lekko się wzdrygnęłam.
- Jezu - odwróciłam się i ujrzałam Ethana który się ze mnie śmieje. Spojrzałam na niego z politowaniem i podniosłam worek by go wyrzucić. Jednak poczułam, że zrobiło się lżejszy, to Ethan wziął go w jedną ręką i bez najmniejszego trudu wyrzucił go do kontenera. Spojrzałam na niego. Posłał mi delikatny uśmiech. Dopiero kiedy zorientowałam się, że znowu mu się przyglądam, odwróciłam szybko wzrok i odepchnęłam go od siebie mijając go. Czemu cały czas to robię?
- Robiłaś to dzisiaj wiele razy - powiedział idąc za mną - ale jak już wspomniałem, jestem do tego przyzwyczajony.
Odwróciłam się do niego przodem by spojrzeć na jego cudowną twarz która mimo nocy dalej dawała ten piękny blask. Nie mogłam pozwolić by jego uśmiech spowodował, że zmiękną mi nogi.
- Co robisz? - spytałam.
- No wiesz, oddycham, rozmawiam z tobą - próbował mnie chyba wyprowadzić z równowagi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. Co cię tutaj znowu sprowadza? Czemu mnie śledzisz?
- zobaczyłem kilka dzieciaków z innej drużyny i nie chciałem żeby mnie zauważyli. I śledzenie cię? W sumie to się zgadza - powiedział z szerokim uśmiechem - Albo żeby to ładniej określić, to chronię cię w tą ciemną, przerażającą noc - zrobiło mi się cieplej na sercu. Nie Luce, bądź silna.
- Dzięki ale jednak nie dzięki. Nie potrzebuje twojej ochrony. Spójrz co stało się za pierwszym razem - odwróciłam się i odeszłam od niego.
- Piękna eksplozja - usłyszałam jak mruknął pod nosem.
Zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam do niego twarzą.
- Co?!
Był jeszcze bliżej mnie niż przed tym gdzie go zostawiłam. Gdy się do niego odwróciłam uderzyłam ciałem o jego ciało które przyciągnęło mnie do siebie, kładąc jedną dłoń na mym poliku, a drugą na biodrze.
- Cóż, powiedziałem, piękna eksplozja to jest to co zdarzyło się już dwa razy - zachichotał. Byłam zaskoczona tym co powiedział. Próbowałam go od siebie odepchnąć, lecz trzymał mnie ściśle. Pochylił się składając pocałunek na moich ustach. Stałam w szoku, znowu próbowałam go odepchnąć ale ten jedynie przyciągnął mnie bliżej do siebie. Jego pocałunki były takie słodkie. Mój mózg mówił mi bym go odepchnęła ale moje serce chciało by został i dalej mnie całował. Wiec posłuchałam mojego serca i kontynuowaliśmy całowanie. Nie wiem jak długo się całowaliśmy, ale po jakimś czasie odsunęłam go od siebie. Uśmiechnął się do mnie patrząc na mnie z góry głaszcząc przy tym mój polik. Czułam się.. czułam się winna. On nie był nawet mój.
Złapał za moją dłoń splatając nasze palce razem.
- Chodź ze mną.
Nie wiem gdzie chciał mnie zabrać ale dotarliśmy do jego motoru. Usiadłam na nim oplatając ramionami ciasno brzuch Ethana. Oczywiście wcześniej dał mi swoją kurtkę motocyklową. Opuściliśmy kawiarnie. Wiatr rozwiewał moje włosy co było cudownym uczuciem. Jazda była cudowna. Jechaliśmy jakieś 10-15 minut aż dojechaliśmy na pole baseballowe połączone ze wzgórzem. Księżyc idealnie oświetlał miejsce w którym stanęliśmy.
Ethan zszedł z motoru i stanął na wzgórzu patrząc na boisko. Również zeszłam z motoru stając obok niego. Oboje staliśmy chwilę w ciszy.
- Chcesz wiedzieć dlaczego się dzisiaj spóźniłem na lekcje? - zaczął mówić. Podniosłam na niego wzrok, jednak on nie spojrzał na mnie. - Trener powiedział, że muszę pracować ciężej jeśli chce dostać stypendium z baseballa. Z tym, że konkurencja jest niezła, są lepsi ode mnie prawdopodobnie 10 razy. Muszę trenować 24/7 jeśli go chcę. Dlatego zostałem pózniej 30 minut by dać z siebie te 120%. Zostałbym dłużej ale trener przyszedł i kazał mi przestać. Powiedział, że nie może pozwolić bym zawalał szkołę dla treningów. Nawet jeśli moja rodzina jest bogata, to jest cholerne parcie i oczekują ode mnie wielu rzeczy. Muszę wygrywać lub zepsuje reputacje rodziny - przejechał dłońmi po włosach i spojrzał na mnie po chwili. Zaśmiał się cicho - brzmi to żałośnie, hm? - odwrócił się znowu w stronę wzgórza.
Nie wiedziałam jak mam czuć się z tym co mi powiedział. Coś przeszyło moje ciało i poczułam uciskający ból w sercu słysząc to wszystko co mi powiedział. W tym momencie nie było tym debilem za którego go uważałam. Jego słowa były szczere.. jakby chciał żebym to wszystko usłyszała bym powiedziała mu, że wszystko będzie dobrze. Pokazać, że mnie potrzebuje. Otrząsnęłam się dopiero gdy nasze dłonie się zetknęły i spletliśmy nasze palce ze sobą. Spojrzeliśmy na siebie i ujrzałam tego małego, zagubionego i wystraszonego chłopczyka. Pogłaskałam go delikatnie po plecach pokazując, że tu jestem. Posłała mi jeden ze swoich słabych uśmieszków. Odwrócił się do mnie przodem kładąc dłonie na mych polik i głaskał je delikatnie kciukami patrząc mi uważnie w oczy. Pochyliłam się i pocałowałam jego pulchne wargi. Zdziwił się, tak samo jak ja, ale podobało mi się to. Tym razem to ja przejęłam inicjatywę. Nie protestował tylko znowu złączył nasze usta w dłuższym pocałunku.
Była 22 kiedy odwiózł mnie do domu. Zdjęłam kask z głowy oddając mu go. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i odwróciłam się. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Niespodziewanie odwróciłam się do niego i wypaliłam.
- Czy chciałbyś.. - ale wtedy pomyślałam. Dlaczego chciałby u mnie niby zostać? Prawdopodobnie ma milion dziewczyn z którymi mógłby teraz być. Zdałam sobie z tego sprawę co chciałam powiedzieć i rzuciłam ciche 'nieważne' idąc w stronę do domu.
- Mógłbym? - odwróciłam się do niego zszokowana. - Jeśli nie masz nic przeciwko - dodał pospiesznie - pokiwałam głową i weszłam do domu. Mamy jeszcze nie było.
Wszedł za mną i podążał moim śladem do mojego pokoju. Czułam się dziwnie. Nie wiedziałam co robić, a szczególnie co mówić.
- Umm..
- Hmm... to pierwszy raz kiedy tak właściwie widzę twój pokój - puścił mi oczko przez co się zarumieniłam.
- J-ja um.. Ja pójdę wziąć prysznic, a ty możesz iść spać pierwszy jeśli chcesz - powiedziałam zakłopotana całą sytuacją - wyszłam do łazienki która była połączona z moim pokojem. Nie powinnam go wpuszczać ale to zrobiłam.. Boże o czym ja wtedy myślałam? Jest za późno by teraz wracał do siebie.
Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic.
Zaczęłam myć włosy, które spłukałam pózniej dokładnie. Nagle poczułam pare ramion owijających się wokół mojej talii. Wzdrygnęłam się i odwróciłam szybko w jego stronę. Był to Ethan, ulżyło mi ponieważ nie był to żaden psychopata. Dopiero wtedy zorientowałam się, że oboje stoimy nago.
- O mój Boże! Co ty tu robisz? - odwróciłam się szybko od niego przez co jego twarz zetknęła się z moim plecami. Moje poliki znowu oblał rumieniec. Czemu wciąż mi to robił?
- Nie powinnaś zostawiać otwartych drzwi do łazienki. Rownież potrzebowałem się umyć więc czemu nie zaoszczędzić wody? - słyszałam rozbawienie w jego głosie. Sięgnął ręką po szampon stojący przy mnie. Dłońmi próbowałam zakryć piersi i dolną część.
- Mogłeś poczekać! - pisnęłam.
- Po co? - odwrócił mnie do siebie bym na niego spojrzała - dodatkowo już widziałem cię w takim wydanie.. cóż można powiedzieć, że posiadam to ciało - mruknął seksownie. Stałam tam czerwona jak pomidor ale trochę się wkurzyłam. Co miał na myśli mówiąc, że je posiada? Co on gada?
Spłukał szampon ze swoich włosów i nagle złapał mnie za moje pośladki i uniósł mnie w górę. Złapał mnie z zaskoczenia przez co musiałam owinąć ręce wokół jego szyi bym nie upadła.
- Co robisz?
- Zdobywam cię - jego ciepły oddech odbił się od mojej skóry na szyi, a jego usta po chwili wylądowały na moich.
- Mogę dzisiaj wywrócić twój świat? - uniósł kącik ust przerywając pocałunek. Spojrzał mi w oczy swoimi pięknymi niebieskimi tęczówkami. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Pragnęłam go teraz a przez głowę przechodziły mi brudne myśli z nim związane. I to jest to co mi zrobił.
Pokiwałam delikatnie głową na znak, że się zgadzam.
Zakręcił szybko wodę i ze mną na rękach przeszedł do sypialni, mojego nogi wciąż oplatały jego biodra. Położył mnie na łóżku i nachylił się nade mną.
Nałożył na swojego członka prezerwatywę i znowu spowodował, że ta noc była magiczna..
Gdy skończyliśmy, odwróciłam się do niego plecami wtulając w jego tors i pozwalając by jego ramiona mnie objęły, a jego broda oparła się na mym ramieniu. Dlaczego wciąż mi to robił? Raz był totalnym dupkiem, a chwilę pózniej mięknę pod jego urokiem.
- Czemu mieszasz mi tak w głowie?
- Hm?
- Czego tak naprawdę ode mnie chcesz? - przekręciłam się do niego by spojrzeć mu w oczy, ale jego oczy były zamknięte. Westchnęłam i trąciłam go lekko - Czemu mi to robisz? - spytałam szeptem gdyż czułam jak moje powieki opadają.
Zamknęłam je i odpłynęłam w błogą krainę.
_______________________________
I Jak się podoba?
Przypomina, że to opowiadanie tłumaczone, żeby pózniej nie było jakiś problemów😘
Piszcie komentarze i zostawiajcie gwiazdki!
A no i ogromnie się cieszę, że już prawie 1k wyświetleń 😍😍
JESTEŚCIE KOCHANI!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top