Rozdział 34

Lucille's POV

Po skończeniu lekcji w poniedziałek, Ethan był w gabinecie dyrektora, a ja czekałam na niego na zewnątrz. Ktoś nagrał całą bójkę między Ethanem, a Theo i rozniosło się to po całej szkole. Byłam zdenerwowana. A co jeśli wpadnie w tarapaty? To będzie wtedy moja wina, że nie dostanie stypendium? Bawiłam się swoimi palcami, gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Zaskoczył mnie ten widok. Spojrzałam w górę i zauważyłam jak dyrektor poklepuje Ethana po ramieniu. Ethan zerknął na mnie i uśmiechnął się delikatnie.

- Chodźmy - wyciągnął rękę w moją stronę. Drzwi do gabinetu się zamknęły.

- Jak poszło? - spytałam zmartwiona.

- Mam tak sterczeć z tą dłonią? - zażartował.

- Ethan...

Pomachał swoją dłonią. Wciąż byłam zmartwiona, ale złapałam ją. Wzmocnił uścisk i ruszyliśmy. Przez całą drogę wpatrywałam się w podłogę. Nie chciałam spojrzeć mu w twarz. Poczułam jak jego kciuk delikatnie gładzi moją skórkę na co podniosłam wzrok.

- Nie masz żadnych problemów, prawda? Nie wpłynie to na twoje stypendium? - bałam się nawet usłyszeć odpowiedź.

Pokręcił głową.

- Nie. Nie mam żadnych problemów. I nie wpłynie to na moje stypendium - zaśmiał się pod nosem.

Odetchnęłam z ulgą, ale zmrużyłam czoło.

- Jakim cudem możesz tak po prostu z tego się śmiać? Boże, przecież to wszystko moja wina.

- Dlatego, że jesteś taka piękna? Nah, sądzę, że musisz obwiniać o to swoją mamę - powiedział po czym złapał mnie za policzki. Uderzyłam go lekko w tors.

- Ethan, mówię poważnie - podniosłam na niego wzrok.

- Lucille, obroniłbym cię znowu jeśli byłoby trzeba.

- Ale, twoje stypendium... jeśli to było coś poważniejszego, możesz je stracić - było mi tak głupio.

- Moje stypendium trzyma się dobrze. Ja trzymam się dobrze. My trzymamy się dobrze... Wszystko jest dobrze - pocałował mnie w czoło. Pochyliłam się do niego bardziej.

- Mam taką nadzieję... - szepnęłam.

Wróciliśmy do mojego domu. Otworzyłam drzwi kluczem i usłyszałam głos mojej mamy gdy schowałam z powrotem klucze do kieszeni.

- Lucille - O kurna.

- Mamo... - moje oczy otworzyły się szerzej.

- Wytłumacz mi to, proszę - podała mi telefon gdzie był filmik jak Ethan bije się z Theo.

- M... - nie byłam nic w stanie z siebie wydusić.

- Jesteś tutaj? A Ethan?

Spojrzałam szybko w stronę Ethana, który trzymał dłonie na moich biodrach.

- Mamo...

- Tak, jestem twoją mamą. Nie sądzisz, że miałam prawo dowiedzieć się o tym wszystkim?

- Pani James...

- Ethan, przepraszam Cię, ale to sprawa między matką a córką. Doceniłabym to, jeśli byś zostawił nas teraz same.

- Lucille nie była zamieszana w ten filmik... - kontynuował swoją mowę.

- Oh naprawdę? Ponieważ wyraźnie ją widzę stojącą przed wami i krzyczaczą żebyście przestali! - wyciągnęła do nas telefon - Więc, panie Collins, powtórzę, doceniłabym to, jeśli byś zostawił nas same - powiedziała surowo.

- A... - Ethan znowu próbował coś powiedzieć.

- Ethan, jest okej - przerwałam mu - Po prostu idź, spotkamy się pózniej.

Zawahał się ale posłałam mu uspokajający uśmiech. Pokiwał głową i wyszedł z domu. Odwróciłam się z powrotem do mojej mamy.

- Mogę to wyjaśnić.

- Więc proszę zrób to! - powiedziała zdenerwowana.

- Theo chciał mnie zranić, więc Ethan próbował mi pomóc.

- Oh, ten Ethan? - wskazała palcem na drzwi - Bardziej bym uwierzyła, jeśli to Theo by cię bronił! Czy to nie jest ten sam Ethan, który spowodował, że płakałaś kilka tygodni temu? To nie on był powodem dla którego zamknęłaś się w pokoju i tonęłaś we własnych łzach?

- Jest teraz inny. Tym razem...

- Co? Tym razem był inny? Nie miał zamiaru cię zranić? Oh Lucille, skarbie, nie wychowałam cię na tak naiwną. Zranił cię raz i oczywiście, że zrobi to ponownie.

- Mamo, on nie jest taki.

- Oh poważnie? Nie jest?

- Oczywiście, ale przecież nie zrozumiesz - mruknęłam.

- Słucham?

- Nic...

- To nie było nic!

- Powiedziałam, że i tak tego nie zrozumiesz! -krzyknęłam.

- Czy ty na mnie krzyczysz?

- Przepraszam. Nie chciałam...

- Ale to zrobiłaś! Co jest z tobą Lucille? On zmienia cię w zupełnie inną osobę! Nie zachowujesz się nawet jak ty!

- Nie mamo, nie robi tego. Ale za to mnie zna! Nie to co ty!

- Słucham?!

- Nigdy nie ma cię w domu, mamo! Mówiłaś, że będziesz w domu cześciej, ale tego nie robisz! Zawsze jesteś w pracy. A co ze mną? Jestem zamknięta w tym pustym jak cholera domu!

- Dlatego właśnie zaprosiłam do nas April!

- Cóż, dziękuje! Potrzebowałam April, ale ciebie bardziej! Na miłość boską, nawet nie odkładasz telefonu gdy jemy razem przy stole!

- Lucille, wszystko co robię, to robię dla ciebie. Nie wiesz o tym?

- Wiem! Nawet za bardzo! - wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę drzwi.

- Gdzie ty się teraz do cholery wybierasz?

- Nie wiem, ale może teraz ty poczujesz jak pusty jest ten dom, tak samo jak ja to czułam! - powiedziałam pociągając za klamkę i wybiegłam z domu. Moje oczy zrobiły się czerwone, a obraz powoli mi się zamazywał. Nie mogłam nic dobrze zobaczyć przez łzy.

Zobaczyłam jednak Ethana stojącego przy swoim samochodzie. Podbiegłam do niego wtulając się w niego mocno.

- Luce.

- Zabierz mnie stąd. Proszę...

Pokiwał głową.

- Lucille! - usłyszałam jak moja mama zaczęła mnie wołać, ale szybko wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy.

_______________________________
Chyba nikt nie spodziewał się tego, że Lucille pokłóci się ze swoją mamą 😱
Sądzicie, że słusznie jej powiedziała?

Może niedługo zrobię maraton, ale musicie uzbroić się w cierpliwość bo troszkę zajmie mi przetłumaczenie kilku rozdziałów.

To be continued...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top