Rozdział 15

Wtorek

Była przerwa lunchowa. Wróciłam myślami do pierwszej lekcji. Ethan ani razu na mnie nie spojrzał.

Czy był zły za wczorajszy wieczór?

Gdy poprosił żebym przyszła zobaczyć jak trenuje, szczerze mówiąc zaskoczył mnie. Oczywiście musiałam powiedzieć, że nie mogę. Mógł się domyśleć, że to powiem. To co było między nami było tajemnicą i nikt nie mógł się dowiedzieć. Nikt nie wiedział o tych złych rzeczach, które robiliśmy i nikt nie mógł się dowiedzieć. Najbardziej w świecie chciałam żeby było coś więcej między nami niż jest do tej pory. Ale co ja mogłam skoro nadal był z Heather. Wiem, że nie wybrałby mnie na jej miejsce.. nie mógł. No wiecie, to jest Heather. Cała szkoła kręci się w jej temacie i temacie jej rodziców. Już mogę sobie wyobrazić te wszystkie wyzwiska kierujące się w moją stronę gdy dowiedzieliby się co łączy mnie z Ethanem..

Dziwka. Szmata. Złodziejka.

Mogłam poczuć ten ból formujący się w łzy gdy myślałam o tych wszystkich słowach. Bolałoby by to gdybym nie mogła być z Ethanem, nawet jeśli byłaby to tylko sekunda. Jednak jak narazie musi mnie zadowolić to co jest między nami.

Może powinnam pójść na jego trening? Rozmyślając nad tym wszystkim znowu poczułam, że za nim tęsknie.

Ale był na mnie zły.. to było jedyne wytłumaczenie na jego poranne zachowanie.

Moje myśli walczyły ze sobą.

Co jeśli ludzie mnie zobaczą? Będą zadawać pytania? Dlaczego tam jestem? Dla kogo tam przyszłam? Jakim prawem się tam pojawiłam?

Nie mogę iść, powiedziałam do siebie w myślach. Nie potrzebuje mnie.

Dzwonek na lekcje zadzwonił. Stwierdziłam, że odpowiedzi zachowam na pózniej. Wyrzuciłam śmieci i ruszyłam w stronę klasy.

Ethan znowu na mnie nie patrzył kiedy nadeszła czwarta lekcja. Nawet ani jedno małe zerknięcie.. nic. Moje serce zaczęło szybciej bić lecz nie w dobry sposób. Dzwonek zadzwonił i wyszedł z sali ze znajomymi.. zostawiając mnie z bolącym uczuciem.

Gdy wróciłam do domu, postanowiłam, że przekąszę coś na szybko i wezmę się za odrabianie lekcji. Chciałam iść dzisiaj wcześnie spać. Czułam się dzisiaj naprawdę zmęczona pomimo, że w szkole prawie nic się nie działo.

Otworzyłam książkę i zeszyt by zacząć robić zadanie, jednak myślami wróciłam do Ethana przez co nie mogłam się skupić.

Zerknęłam na godzinę, 16:30. Trening Ethana trwał do 18.

To dziwne uczucie wciąż nie opuszczało mojego ciała. Jeździłam długopisem po zeszycie pisząc imię Ethana. Może jednak powinnam go zobaczyć?

Odrzuciłam długopis i wsunęłam na nogi Nikei. Zarzuciłam na siebie sweterek i trzy czwarte spodenki, wróciłam do szkoły by zobaczyć jak trenuje.

Dwadzieścia minut pózniej byłam już na terenie boiska. Stanęłam między trybunami przyglądając się w bezpiecznej odległości. Ethan akurat stał z kijem. Czyżby zbieg okoliczności? Uderzył celnie w piłkę i ruszył biegiem do pierwszej bazy.

Ethan's POV

Moje zamachnięcia nie były dzisiaj takie cudowne, ale wciąż trafiałem w piłkę. Gdy biegłem do pierwszej bazy ujrzałem Lucille stojącą z dala. Zaśmiałem się pod nosem. Mimo tego co mówiła to i tak przyszła. Byłem już zmęczony grą, trener cały czas mnie popędzał co zaczęło mnie irytować. Nie zrozumcie mnie źle, jest wspaniałym trenerem ale nie czułem się dzisiaj na siłach. Moja irytacja wciąż rosła, aż do momentu w którym zobaczyłem Lucille. Wyglądała uroczo w spodenkach i swetrze. Uśmiechnąłem się gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. W pewnym momencie po prostu odwróciła się i odeszła. Mój uśmiech zniknął. Potrzebowałem jej.

Znalazłem wymówkę by zrobić sobie przerwę.

- Trenerze, nie czuje się zbyt dobrze. Idę usiąść - wykrzyczałem do niego. To było bardziej jak zakomunikowanie niż pytanie. Posłał mi sceptyczne spojrzenie, ale wiedział, że nie czuje się dzisiaj zbytnio na siłach. Przytaknął głową. Zbiegłem z boiska by znaleźć Lucille.

- James, wchodzisz! - usłyszałem trenera.

Lucille's POV

Gdy nasze spojrzenia się zetknęły, mogłam zobaczyć uśmiech Ethana. Wiem, że będzie mi pózniej przez to dokuczał ale jego uśmiech powodował, że miękłam. Uwielbiałam jego uśmiech. Postanowiłam, że sobie już pójdę zanim ktoś mnie zauważy.

Przeszłam tajemnym przejściem do wyjścia z terenu szkoły. Byłam w połowie drogi kiedy poczułam parę ciepłych rąk oplatających mnie w talii od tyłu i unoszących w górę. Dobrze wiedziałam czy to cudowne ręce. Moje usta wygięły się w uśmiechu.

Swoje usta przywarł do mojej szyi. W środku piszczałam aż z radości.

- Myślałem, że nie chcesz przyjść - wymamrotał w moją szyję.

- Myślałam, że jesteś tu by trenować - odparłam. Odwrócił mnie do siebie i patrzyliśmy się sobie w oczy, po chwili na nasze usta wpłynął uśmiech. Jego usta spotkały się z moimi i to wypełniło tą pustkę gdy nie było go ze mną przez te kilka godzin. Podniósł mnie za pośladki i owinęłam nogami go w pasie a rękoma jego szyję. Jedną dłoń wsunęłam w jego włosy ciągnąc lekko za końcówki. Jego jedna ręka wylądowała na mym policzku i głaskał go lekko składając słodkie pocałunki na moich ustach.

Odsunęliśmy się od siebie po kilku minutach. Patrzyliśmy się sobie głęboko w oczy.

Jego kciuk masował moją skórę gdy nasze czoła zetknęły się ze sobą.

- Nie musisz przypadkiem wracać? - spytałam szeptem. Przekrzywił lekko głowę i przymknął na chwilę oczy.

- Nie.

Nie mogłam mu pozwolić by nie dokończył treningu.

- Musisz tam wrócić.

Prychnął cicho i owinął ręce ciaśniej. Puściłam nogami jego biodra i stanęłam prosto na ziemi. Jego dłonie cały czas trzymały mnie w talii.

- Idź.

- Nie.. - wiem, że nie chciał wrócić. Pocałowałam go soczyście.

- Będę czekać na ciebie dzisiaj wieczorem - te słowa dziwnie brzmiały z moich ust, ale z drugiej strony podobało mi się to jak brzmiały. Słowa które normalna dziewczyna powiedziałaby do swojego chłopaka. Normalnie - to jest coś niespotykanego u nas.

- Obiecujesz? - posłał mi uroczy uśmiech.

- tak długo jak nie będziesz na mnie zły - zażartowałam.

- Zły? - spojrzał na mnie zdziwiony przez co ja się zdziwiłam.

- Taaak.. przez to nie spojrzałeś dzisiaj na mnie ani razu - powiedziałam nerwowo, trochę zażenowana. Zaśmiał się.

- Więc zauważyłaś to?

Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się z ulgą.

- Oczywiście, ciężko jest nie zauważyć tych strasznych oczu - zażartowałam.

Zachichotał i ucałował mnie w czoło.

- Nigdy nie przestałbym na ciebie patrzeć. Po prostu robiłem to gdy tego nie widziałaś..

Poczułam jak moje serce topnieje pod jego słowami.

- Idź.. - odepchnęłam go lekko od siebie - czekają na ciebie i ktoś mógłby nas zauważyć.

- Dobra, już idę, ale obiecałaś, że na mnie poczekasz dzisiaj wieczorem. Więc przyjdę czy będziesz tego chciała czy nie - puścił mi oczko.

Zachichotałam z jego słów. Pocałował mnie w policzek i wrócił na trening, a ja wróciłam do domu.

21:00 wybiła. Odkąd wróciłam do domu, byłam zdeterminowana by odrobić pracę domową. Chciałam siedzieć przy nim a nie przy lekcjach kiedy przyjdzie. Minęły trzy godziny odkąd skończył trening ale jeszcze do mnie nie napisał. Pewnie wrócił do domu by się wykąpać i zrobić lekcje. Albo zjeść obiad z rodzicami albo.. próbowałam wymyślić jakieś przyczyny by zabić zabić czas.

Postanowiłam obejrzeć jakiś film gdy będę na niego czekać. Netflix. Skończyłam oglądać film i postanowiłam się wykapać. Była teraz 22:30. Pewnie miał inne rzeczy do roboty.

Po gorącej i przyjemnej kąpieli, ubrałam się w piżamę. Spojrzałam na telefon i nadal nie widziałam żadnej wiadomości od niego. Była prawie północ. Bijąc się z myślami czy powinnam się poddać czy nie, stwierdziłam ze poczekam jeszcze chwilę.

Moje oczy powoli zaczęły się zamykać i zapadłam w sen. Nie wiem jak długo spałam, ale mój telefon zaczął dzwonić w środku nocy.

Odebrałam go.

- Halo? - wymamrotałam sennie.

-Hej.. - powiedział po drugiej stronie słuchawki - przepraszam, obudziłem cię?

- Nie - oczywiście, że mnie obudził - ale miałam już zamiar iść spać.

- czy ta propozycja jest dalej aktualna? - spytał.

- Mhmmm..

- To dobrze bo jestem na zewnątrz.

Po cichu zeszłam na dół by otworzyć drzwi. Starałam się nie obudzić mamy. Przyszła do domu dwie godziny przed tym jak poszłam spać. Spytała mnie czemu wciąż nie śpię więc odpowiedziałam jej, że chciałam dokończyć swoją lekturę. Czyste kłamstwo.

Gdy doszła do drzwi i otworzyłam je, ujrzałam przed nimi Ethana ze zmęczonym uśmiechem w białej koszulce i dżinsach.

- Hej.

- Hej..

Poszliśmy do mojego pokoju. Gdy tam doszliśmy, skierowałam się od razu do łóżka kładąc się pod kołdrą bo byłam zmęczona. Ujrzałam, że Ethan zdejmuje z siebie koszulkę, następnie spodnie. Gdy zamknęłam oczy poczułam jego nagą klatę przy moich plecach, a jego ręce owinęły moją talie. Przyciągnął mnie do siebie bliżej i po chwili odpłynęłam w jego ramionach.

Następnego ranka

Obudziłam się z moją głową na twardej klatce piersiowej, cudownie było na niej spać. Po chwili zorientowałam się, że był to Ethan. Nie zostawił mnie. Wciąż tu spał. Otworzyłam szybko oczy przyglądając się temu przystojnemu chłopakowi obok mnie. Jego oczy wciąż były zamknięte, a jego ramiona wciąż były owinięte wokół mnie. Fakt, że leżałam w jego ramionach z samego rana powodował, że miałam motylki w brzuchu. Zaczęłam przejeżdżać palcem po jego twarzy zaczynając od skroni do żuchwy. Gdy dotarłam nim do jego usta, moja ręka się zatrzymała. Wpatrywałam się w nie chcąc go pocałować. Obudziłoby go to?

Cmoknęłam jego usta... nie obudził się. Uśmiechając się, pozwoliłam mu dalej spać. Wychylając się zza niego sprawdziłam godzinę na budziku który ukazywał 6:07.

Nagle, poczułam ręce Ethana na swoich biodrach i przyciągnął mnie do siebie tak, że na nim usiadłam okrakiem.

Spowodowało to, że na moich ustach pojawił się uśmiech.

- Hej - powiedział z dłońmi wciąż na moich biodrach.

- Hej - odpowiedziałam.

- miałem nadzieję na więcej poprzedniego wieczoru, ale byłem za późno, prawda? - spytał i poruszył moimi biodrami przez co otarłam się o niego przez bokserki. Przytrzymałam się jego klatki piersiowej.

- zdecydowanie za późno - oboje się zaśmialiśmy. Po chwili usiadł nadal trzymając mnie na swoich kolanach i spojrzał mi w oczy.

- Dzień dobry - powiedział i pocałował mnie w usta.

- dzień dobry - jego słowa spowodowały, że zrobiło mi się ciepło w środku. Odwzajemniłam pocałunek. Siedzieliśmy chwilę w ciszy patrząc się na siebie.

- wciąż tu jesteś - szepnęłam zerkając w dół na swoje ręce.

- jestem - potwierdził z delikatnym uśmiechem zgarniając kilka kosmyków z mojej twarzy.

- Czemu? - spytałam w sumie zdziwiona. Chciałam znać odpowiedź.

- Nie chcesz mnie tutaj? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- To nie tak. Po prostu..

Uniósł kącik ust i pocałował mnie delikatnie. Złapał za moje biodra i przekręcił się tak, że leżałam na łóżku na plecach a on wisiał nade mną.

- Obiecuje, że od teraz będę ci cześciej towarzyszył, okej?

Jego słowa brzmiały dobrze i prawdziwie.

- Okej, ale musisz iść zanim mama tu przyjdzie - zachichotałam.

- twoja mama mnie lubi, jestem pewien, że nie miałaby nic przeciwko żebym leżał z tobą cały dzień - pochylił głowę do mojej szyi składając na niej mokre pocałunki. Brzmiało dobrze, ale nie mogłam na to pozwolić. Moja mama nie wiedziała nic o tym co robiliśmy, a jeśli by się dowiedziała, byłaby bardzo zawiedziona.

- Rusz się - powiedziałam próbując go zepchnąć z siebie ale nie dałam rady - Ethan - zamarudziłam.

- Dobra, dobra - w końcu wstał. Założył na siebie ciuchy i pocałował mnie ostatni raz przed tym jak wyślizgnął sie z domu.

Wszystko zaczęło zmierzać w dobrym kierunku, wiadomo, że nie będzie jak w bajce i na razie nie będzie związku. Ale zmierzamy ku temu, prawda?

Wykorzystuje mnie.. ale też mnie potrzebuje, tak jak ja potrzebuje jego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top