Rozdział 10

Ethan's POV

Wtorek wieczór

Opuściłem dom Lucille i wróciłem do siebie. Czułem się z nią dzisiaj inaczej. Nie robiliśmy tego co zazwyczaj robimy, czyli nie pieprzyliśmy się, a pózniej nie zostawiłem jej samej w łóżku. Inaczej mówiąc, nie zachowywałem się jak złamany kutas. Zamiast tego powstrzymała mnie i zjedliśmy razem kanapki, powinienem wyjść kiedy dziewczyna proponowałam mi coś innego niż seks, ale coś mówiło mi, że mam zostać. Czyżby powodem było w jaki sposób na mnie patrzyła?

Poza Heather z którą w jakiś sposób byłem zmuszony się spotykać dla reputacji, nigdy nie spotykałem się z dziewczyną po tym jak się z nią spotkałem.

Wróciłem do domu gdzie Heather i jej rodzice już byli.

- E, gdzie się podziewałeś? - powiedziała Heather sztucznym głosem podchodząc do mnie i złożyła pocałunek na moim poliku. Uśmiechnąłem się do niej równie sztucznie jak ona.

- Wybacz, spotkałem się z kilkoma kumplami - oczywiście to kłamstwo. Zauważyłem jej rodziców którzy się mi przypatrywali.

- Panie Morris, miło pana znów widzieć - uścisnąłem jego rękę.

- Wciąż trenujesz by zdobyć stypendium, młody człowieku?

- Tak proszę pana - czy już wspomniałem, że jest on w komisji do stypendium z baseballa? To dlatego nie mogłem tak po prostu zostawić Heather..

- I piękna jak zawsze Pani Morris - powiedziałem przytulając połowę jej ciała i pocałowałem lekko jej polik.

- Dżentelmen jak zwykle, Ethan - uśmiechnęła się do mnie, na co zaśmiałem się nieco sztucznie.

Postanowiłem, że pójdę do kuchni zobaczyć się z mamą kiedy tata konwersował z Morrisami.

- Cześć mamo, wybacz za spóźnienie - powiedziałem składając pocałunek na jej poliku. Ta uśmiechnęła się do mnie patrząc nieco podejrzanie w moją stronę.

- Mhm, na pewno - znała mnie zbyt dobrze. Zaśmiałem się cicho pod nosem - kocham cię mamo, idę się przebrać - pobiegłem na górę. Zdjąłem poprzednie ciuchy i zarzuciłem na siebie białą koszulę, spodnie z całkiem spoko buta i wypsikałem się ulubionymi perfumami. Usiadłem na łóżku próbując zawiązać krawat na szyi kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.

- Hej przystojniaku - powiedziała Heather.

- Hej - podniosłem na chwilę na nią wzrok po czym wróciłem do wiązania krawata. Zanim się spostrzegłem Heather stała między moimi nogami.

- Naprawdę wiesz jak zaimponować moim rodzicom, nie prawda? - powiedziała starając się brzmieć seksownie i złapała za krawat próbując go zawiązać. Podniosłem głowę by na nią spojrzeć przez co ona również spojrzała na mnie. Miała na sobie czarną, obcisłą sukienkę która zatrzymywała się w połowie jej ud i sześcio centymetrowe szpilki.

- Niby kto inny jak nie ja skarbie - powiedziałem kpiąco ze sztucznym uśmieszkiem. Uniosła kąciki ust pochylając się nade mną i przywarła ustami do moich, trwaliśmy tak przez chwilę w pocałunku po czym się odsunęła - widzimy się na dole seksowna bestio - powiedziała muskając ostatni raz moje usta i zeszła na dół. Jej pocałunki są takie same jak pewnej osoby. Nie były słodkie, lekkie i z pasją..takie jak Lucille.. O czym ja myślałem do cholery? Spojrzałem na swój krawat i zauważyłem, że w końcu go nie skończyła wiązać.. jak zwykle. 

Zszedłem na dół gdzie wszyscy siedzieli juz przy stole. Zająłem swoje miejsce.

- Więc Ethan, powiedz panu Morrisowi o swoim niedawnym meczu - zaczął podekscytowanie mój ojciec nakłaniając mnie do mówienia kiedy właśnie miałem zamiar wziąć gryza jedzenia. W sumie nie byłem głodny po tych kanapkach które zrobiła dla mnie Lucille. 

- Cóż, myślę, że było w miarę dobrze.. - i tak zaczęła się rozmowa o baseballu przez prawie cały wieczór. Oczywiście, kochałem baseball ale za każdym razem kiedy przyjeżdżali Morrisowie nasze rozmowy tak wyglądały, wiecznie baseball i baseball. Heather przez cały czas posyłała mi zalotne spojrzenia przez co musiałem je odwzajemniać tylko, że sztuczne. Mój ojciec przez cały czas chwalił mnie panu Morrisowi bym dostał to stypendium. Przechodzili do innego tematu ale co jakiś czas musieli wspomnieć w swoich rozmowach o moich osiągnięciach. Szczerze, brzmiało to trochę zarozumiale ale lubiłem gdy mnie chwalono, jednak to już stało się rutynowe. W końcu skończyliśmy jeść i przenieśliśmy się do salonu by zjeść deser. Wiem, wygląda to jak typowa nadziana rodzinka. Heather usiadła obok mnie umieszczając swoją dłoń na moim udzie, ściskając je co jakiś czas i posyłając mi napalone spojrzenia. W końcu nadeszła 22 i w końcu sobie poszli. Kiedy już mieli wyjść Heather pochyliła się do mojego ucha.

- Moi rodzice wyjeżdżają jutro rano z miasta - wyszeptała kokieteryjnie, złożyła pocałunek na moim poliku i puściła mi oczko i wyszli. W końcu. Potrzebuje trochę powietrza. 

- Jak podobał się wieczór - spytała mama wchodząc do kuchni. Tata poszedł do swojego biura na piętrze. 

- Um, super - skłamałem. Posłała mi sceptyczne spojrzenie. Jak już mówiłem, zbyt dobrze mnie zna. Zaśmiała się cicho na co posłałem jej ciepły uśmiech i przytuliłem ją - idę się przebrać i wyjdę zaczerpnąć trochę świeżego powietrza - znowu się zaśmiała. 


Lucille's POV

Zbliżała się 22. Czytałam powieść którą mieliśmy przeczytać na lekcję. Przypadkowo moje powędrowały ku Ethanowi, dobrze wiedząc, że nie powinny. Zastanawiałam się nad jego dzisiejszym wyjątkowym obiedzie i z kim go miał. W sumie nie była to moja sprawa ale ciekawiło mnie to..moje myśli przerwał sms. Od Ethana. Moje serce zabiło milion razy szybciej. Nigdy do mnie nie pisał, a szczególnie nie o takiej porze. Czyżby nie był na obiedzie.

Hej..

Jedynie tylko to było napisane. Co powinnam mu na to odpisać. Wtedy przyszedł kolejny sms. 

Nie śpisz jeszcze?

Czemu o to pytał? O cholercia.. Co jeśli po prostu mu nie odpisze? Może pomyśli, że śpię i nie będę musiała mu odpisywać. Chciałam z nim porozmawiać ale..ale..

Wiem, że jeszcze nie śpisz

Kolejna wiadomość. Co jest? Skąd to wie? W pewnym momencie usłyszałam jak coś uderza w moje okno. Co to było? Wstałam by sprawdzić co to i wtedy ujrzałam jego cudowną twarz z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach. 

- Co do cholery.. - szepnęłam do siebie, zszokowana. Moja mama spała więc nie mogłam jej obudzić. Wskazał on jedynie w moją stronę gestykulując bym otworzyła mu drzwi. Nieważnie jak bosko wyglądał w białym tshircie i spodniach do kosza, nie mogłam go wpuścić. Pokręciłam głową na znak, że nie. Posłał mi spojrzenie mówiące 'jeśli nie otworzysz tych drzwi, ja to zrobię'. Nie wiedziałam co ma zamiar zrobić ale wolałam nie ryzykować, westchnęłam ciężko i zeszłam by otworzyć drzwi. Wydaje mi się, że jeszcze zdążyłam zauważyć jego podły uśmieszek przed tym jak odeszłam od okna. Przeszłam powoli przez korytarz i otworzyłam drzwi. 

- Jesteś szalony - powiedziałam widząc go przed drzwiami głupkowatym uśmiechem. Szybko podniósł mnie w górę za pośladki przez co wziął mnie z zaskoczenia i pisnęłam cicho ale w miarę w porę zasłoniłam usta dłonią. Uderzyłam go w ramię - co ty robisz? - spytałam szeptem nieco zmieszana. Jeśli moja mama się obudzi i to zobaczy.. nie chcę o tym nawet myśleć. Nie odpowiedział na moje pytanie. Trzymał mnie tylko za pośladki, a moje nogi oplatały go w biodrach kiedy szedł na górę do mojego pokoju. Był cichy, jak ninja. Albo robił już to tak wiele razy, że było to dla niego normalne? Dotarliśmy do mojej sypialni i otworzył drzwi, nawet to zrobił cicho.. i po cichu je zamknął. Ułożył mnie na łóżku, a sam się wyprostował stojąc naprzeciwko mnie i zdjął swoją koszulkę przez głowę i rzucił ją pozwalając by opadła na podłogę. Ułożył ręce po obu stronach mojej głowy, przywarł ustami do moich i zaczął je całować. Jego język wtargnął do środka drażniąc mój. Po chwili jego usta zjechały na szyje na której zostawiał mokre pocałunki i delikatnie przygryzał skórę. Jego dłonie złapały krańce mej koszulki której szybko i z chęcią się pozbył, kontynuował całowanie mojej szyi po czym zszedł do piersi. Zatraciłam się w jego pocałunkach, lecz przypomniałam sobie, że moja mama  śpi na dole. Odsunęłam go od siebie. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. 

- Co? - wyglądał tak cudownie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

- Moja mama śpi na dole - szepnęłam. Spojrzał mi w oczy po czym wrócił do całowania szyi - nie martw się, będziemy super cicho - wymamrotał w moją skórę.

- Ethan - zaskomlałam - nie możemy - spojrzałam w dół. Spojrzał na mnie i zobaczył, że mówiłam poważnie. 

- Ugh - Westchnął opierając głowę na mym ramieniu. - nikt mi jeszcze nie odmówił dwa razy w ciągu jednego dnia - zaśmiałam się. - brak zabawy dwa razy w ciągu dnia - nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie przypomniałam sobie tego co było dzisiaj wcześniej. Znowu się zaśmiałam - lubisz mi dokuczać, huh? - pokręciłam głową ale nie mogłam powstrzymać się od śmiania, ale wtedy się usmiechnął - dlaczego musisz być taka słodka? kurna! - szepnął i pchnął mnie znowu na łóżko i pocałował mnie - nie mogę no - powiedział - przysięgam nie odpuszczę ci następnym razem - zjechał ustami na moją szyje całując ją, aż doszedł do linii moich szortów. Wsunęłam palce w jego włosy przez co na mnie spojrzał.

- Ethan - wiedział, że była naprawdę poważna. 

- Dobraaa - wymamrotał marudnie, co spowodowało, że na moich ustach zagościł uśmiech ponieważ był taki cudowny nawet pomijając fakt, iż było ciemno. Zszedł ze mnie po chwili. Miałam nadzieję, że zostanie, trochę mnie to zasmuciło, ale zamiast wstać z łóżka, przekręcił się i położył się obok mnie. Podekscytowało mnie to i uspokoiło. Odwróciłam się do niego nie będąc świadoma, że cały czas się usmiecham. 

- Wiesz, że łamiesz sporo zasad w naszej umowie - wpatrywał się we mnie intensywnie. Posłałam mu lekki uśmiech. 

- Były jakieś zasady? - zachowywałam się jak głupek który dopiero co się obudził ze snu, który trwał 20 lat. Pokiwał głową z lekkim uśmiechem. Z zaskoczenia złapał mnie za biodra i przyciągnął tak, że na nim siedziałam. 

- Tak, były zasady! Powinnaś mnie ujeżdżać kiedy tylko mam na to ochotę! - powiedział udając, że jest zły, ale się uśmiechał. Zaśmiałam się cicho przez co na jego polikach pojawiły się dołeczki. Przyciągnął mnie do swojej piersi składając pocałunek na ustach. Zeszłam po chwili z niego kładąc się obok. Przez chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy. Zgarnął kilka kosmyków z mojej twarzy przez co moje poliki oblał rumieniec. Chciałam coś powiedzieć ale nic nie przychodziło mi do głowy. W pewnym momencie po prostu wypaliłam.

- Jak było na wyjątkowym obiedzie? - wyglądał na zaskoczonego. Nie wiem czy miałam prawo o to zapytać ale po prostu chciałam powiedzieć cokolwiek. Zachichotał cicho i przekręcił się patrząc w ścianę. 

- Eh.. - tym razem byłam zaskoczona jego odpowiedzią. Spojrzał na mnie na moment by po chwili wrócić wzrokiem znowu na ścianę - był to po prostu kolejny wyjątkowy obiad. Jedliśmy i rozmawialiśmy - wiedziałam, że było coś więcej jednak widziałam , że nie chce powiedzieć nic więcej. Biorąc mnie z zaskoczenia spytał - a jak twój obiad? 

Grając jego grą odpowiedziałam - po prostu jadłyśmy i rozmawiałyśmy - spojrzał na mnie sceptycznie i po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 

Podsunęłam się do niego w pełni świadoma swojego czynu i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej. Przysunął mnie do siebie bliżej co roztopiło mi serduszko. Leżeliśmy tak przez jakiś czas, moje ręce wokół jego talii, a jego ręce oplatały mnie. Było miło leżeć chwilę razem kiedy oboje nie śpimy. Nigdy jeszcze tak naprawdę nie rozmawialiśmy, taka normalna luźna rozmowa. Wiedziałam, że nie chcę rozmawiać na temat obiadu. Próbowałam wymyślić o czym możemy porozmawiać tak by mi odpowiedział. Myśląc ciężko w końcu na coś wpadłam.. 

- Skąd wiedziałeś, że nie śpię? - wypaliłam. Chyba to go trochę rozbawiło bo zachichotał.

- Wiem wszystko - zażartował z jego powalającym uśmieszkiem. Spojrzałam na niego zmieszana. Naprawdę chciałam wiedzieć.

- Pytam poważnie, skąd wiedziałeś? - spytałam zerkając na niego.

- Dobra dobra, twoje światła były włączone - wskazał na lampkę która była włączona. 

- Oh.. - brawo, idiotko, każdy by się domyślił.

- I IPhone nie kłamie - byłam nieco zdziwiona ale wyciągnął swój telefon i pokazał wiadomości ze mną gdzie było pokazane, że wyświetliłam smsa. Znowu, brawo dla mnie. Upewniłam się, że nie widzi mojej zażenowanej miny i schowałam twarz bardziej w jego piersi. 

- A skąd wiedziałeś, że dzisiaj nie pracuje? 

- Zadzwoniłem by sprawdzić. Zakładam, że kobieta mnie znała i zaufała mi by powiedzieć, że dzisiaj nie pracujesz.

Nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Czułam jakby naprawdę chciał wiedzieć co robię i zależy mu na tym. Brzmiało to dziwnie ale spowodowało, że się uśmiechnęłam pod nosem.

- Nie czuje się przy tobie bezpieczna - zażartowałam

- A to dlaczego? - spytał zdziwiony.

- Ponieważ mnie prześladujesz.

Wpatrywaliśmy się w siebie intensywnie by po chwili wybuchnąć śmiechem. Wyciągnął dłoń by zgarnąć włosy z mojej twarzy. Ułożył ją później na moim poliku głaszcząc go kciukiem. Po prostu patrzyliśmy się na siebie, a ja czułam jak serce bije mi szybciej. Czemu czułam się zdenerwowana? Zrobiliśmy już co najgorsze, ale dlaczego czułam się zdenerwowana kiedy patrzył na mnie w taki sposób? Nadal głaszcząc mój polik, nachylił się opierając czoło o moje i pocałował mnie. To było jak wystrzał fajerwerek. Pocałunek był cudowny i nie chciałam by się kończył. Mrok zapadał a my usnęliśmy w swoim ramionach..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top