🎂

Leżałam na kanapie z głową na kolanach Kirah, który zupełnie nic sobie z tego nie robił i rozmawiał z NoName o skutecznych sposobach popełniania samobójstwa. Zastanawiałam się jak to jest, że ona leci na jego smutną minę, okulary i samobójcze zapędy. Chociaż chłopak był przystojny, a ta okularnica - NoName wyglądała na ekscentryczkę. Z resztą jak wszyscy w tym pokoju. Mieszkanie wypełniał hałas, jakiego już dawno nie można było w nim doświadczyć. Widziałam dookoła obce twarze i starałam się przypomnieć, jak do tego doszło, że oni tu są.

Dwie godziny wcześniej.

Idąc klatką schodową czułam niepokój. Miałam wrażenie, iż coś jest nie tak. Gdy stanęłam przed drzwiami, zrozumiałam co. Z mojego cichego i spokojnego azylu dochodziły głośne rozmowy i śmiechy. Nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte, a klucze mam tylko ja i Kirah.
- Czy ten samobójca urządza imprezę w moim mieszkaniu? - zapytałam sama siebie.
Weszłam do salonu i to co zobaczyłam przechodziło ludzkie pojęcie. Kilka nieznajomych osób zachowywało się, jakby byli u siebie.
- Kirah. Możesz mi, z łaski swojej, wytłumaczyć co tu się dzieje? To, że cię stworzyłam i daję ci wolną rękę, nie znaczy, że możesz zapraszać swoich znajomych do mojego mieszkania, bez mojej zgody - kiedy przebrzmiały moje słowa, oczy wszystkich obecnych skupione były na mnie.
- Pani - w zaległej ciszy słychać było głos mojego przyjaciela - jak wiesz, Eruminyen obchodziła niedawno urodziny, więc jej twory poprosiły nas o pomoc w przygotowaniu niespodzianki. Jako, że się przyjaźnicie założyłem, iż także chciałabyś się w to zaangarzować, a twoje mieszkanie nadawało się idealnie. - Westchnęłam. Jak zwykle miał rację. Do rozmowy wtrącił się jakiś krasnal ogrodowy.
- Dokładnie! - wykrzyknął - Chcielibyśmy podziękować naszej Pani za stworzenie nas i ...
- Dobra, dobra - przerwałam mu, wzruszając ramionami - tylko nic nie zepsujcie - stwierdziłam i zaraz znów panował rozgardiasz. Skierowałam się do sypialni, by się przebrać. Tam spotkało mnie kolejne zaskoczenie. W moim łóżku leżał niebieskowłosy chłopak palący papierosa.
- Nie za wygodnie ci? - spytałam, a on skierował na mnie swoje śliczne oczy. Gdyby nie to, że byłam na niego zła, prawdopodobnie zakochałabym się w tym spojrzeniu.
- Jestem Edward. A ty? - Chyba nie przejął się moimi słowami.
- Nazywam się...

-Margot. Margot. Margot, do cholery! - Z półsnu wyrwał mnie głos Edwarda. Zamroczona zauważyłam, że leżę głową na poduszcze, a Kirah i NoName gdzieś znikneli. Popatrzyłam na osobę, która mnie obudziła, nie rozumiejąc o co chodzi. - Od kilku minut próbuję się z tobą skontaktować. Nie śpij, tylko ogarnij tę brygadę - wytłumaczył.
- Fak... tycznie. Przydałoby się ich ogarnąć - podniosłam się ze stęknięciem - wszystko będzie dobrze. - Niebieskowłosy uniósł brwi w zdziwieniu. - Robimy tylko plan niespodzianki, co może się stać? - Dodałam niepewnie, a jak na komendę, z kuchni dobiegł odgłos wybuchu. Edward popatrzył na mnie współczująco.
- Cofam to - zrezygnowana wstałam i przytuliłam się do stojącego przede mną chłopaka. - Pomóż - wyszeptałam w jego koszulkę.

~♡~

Eruminyen

Twoje i moje OC pomagały mi w tym spóźnionym prezencie, więc daj im kawałek tortu, czy coś.

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i niech nie spotka Cię taka sytuacja 😄

Zawsze z Tobą ♡
Margot

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top