(40)Tylko cześć?!

- Już jestem!- krzyk Adriana wypełnił dom, a my zakończyłyśmy nasze rozmowy.

- W salonie.- powiedziałam i podjechałam do stolika.

Adrian przyszedł i już miał opowiadać jak było u ciotki, gdy zauważył Emily... Chłopak stał jak wryty w ziemię. W jednej chwili w jego oczach dostrzegłam ulgę, radość, żal, smutek i wściekłość.

- Adrian, to jest Emily...- powiedziałam, a gdy on zaczął zbliżać się do dziewczyny, wyciągnęłam rękę, aby go zatrzymać i poklepałam miejsce na sofie obok.

Nadal się nie odzywał. Patrzył na nią, ale nic nie mówił.

- Cześć.- Powiedziała dziewczyna, stojąca obok fotela, po drugiej stronie.

- Po tym wszystkim co zrobiłaś, mówisz mi tylko cześć?!- krzyknął Adrian, ale kiedy próbował wstać, położyłam mu dłoń na kolanie i postanowiłam zacząć mówić.

- Posłuchaj. - westchnęłam- Emily zadzwoniła do mnie po rozprawie w sądzie. Powiedziała, że musimy się spotkać i miałam nikomu nie mówić...

- Yhm... I?- zapytał mój chłopak wpatrując się w podłogę.

Nagle odebrało mi mowę. Nie mogłam nic powiedzieć. Nie wiem dlaczego. Patrzyłam na niego i nic więcej nie mówiłam. To naprawdę było trudniejsze niż sądziłam.

- Kurwa no, ona jest moją przyrodniczą siostrą!- krzyknęła Emily i oparła się o szybę balkonową.
Adrian podniósł wzrok i patrzył to na mnie, to na moją siostrę. Nie wiem o czym myślał, ale wiem że to jest dla niego szok.

- J-ja-jak?- zapytał, nadal oszołomiony.- Przecież...

- Moja matka miała romans z jakimś dilerem, no i Emily i ja jesteśmy siostrami i mamy jeszcze brata...- powiedziałam na jednym tchu i poczułam dziwną ulgę.

- Próbujemy go znaleźć- wyprzedziła Emily kolejne pytanie Adriana.

Adrian siedział i nadal nie wiedział co powiedzieć. Tymczasem mnie zaczęło się kręcić w głowie, pewnie z nerwów i emocji. Potem zaczął boleć mnie brzuch, przez co wzięłam się w pół i omal nie wypadłam z wózka.

- Emily, pomóż mi!- krzyknął Adrian i podniósł mnie za ręce, a moja siostra za nogi.

Potem wszystko zaczęło się rozmazywać. Słyszałam dźwięk karetki, czyjeś głosy i tyle. Po jakiejś chwili poczułam ukłucie w prawej ręce i moje powieki odmówiły mi posłuszeństwa.






Hej, hej, hej. Wena znów mi nie dopisuje... Nie mam pojęcia gdzie sobie poszła °o°. Ale napisałam coś, bo wcześniej dosyć długo nie pisałam.
Mam nadzieję, że się Wam podoba.
Do następnego *_*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top