(32)Nieznany numer.
Obudziłam się po koszmarze, który dręczył mnie pare lat temu. Koszmarze o mnie i Luku. Na szczęście Adrian mnie z niego wybudził i powiedział że już czas...
Ubrałam się w granatową obcisłą spódnicę,i dosyć obcisłą białą koszulkę przez którą było widać już niewielki (3 miesięczny) brzuch ciążowy. To dziś miałam złożyć zeznania przeciw mojej matce. Tym razem przed sądem.
Wsiadłam do samochodu Adriana, z jego pomocą, i pojechaliśmy razem na rozprawę. Jechaliśmy niecałe 10 minut, mijając plakaty o rezygnacji przymusowej prezydenta miasta. Kiedy dojechaliśmy moim oczom ukazał się duży budynek z czterema kolumnami po bokach. Nie miałam najmniejszej ochoty tam iść (czytaj:jechać), ale nie miałam wyboru.
W środku nie było wiele ludzi przynajmniej na tym piętrze. Wnętrze tego budynku mnie nie uspokajało raczej pogrążało mój stan skupienia.
-Zapraszam na rozprawe-krzyknął czyjś adwokat i otworzył drzwi sali sądowej.
Zauważyłam na rozprawie dziadka, wujka i mamę...
Jako pierwszego świadka wezwali pielęgniarkę, która niby coś widziała.
Przeglądałam się każdemu z osobna, bardzo dokładnie. Kiedy przyszła moja kolej...
-Proszę nam powiedzieć, co się stało wtedy w szpitalu.-powiedział sędzia rozsiadając się na krześle.
-No więc...-zaczęłam dokładnie opisywać całą sytuację.-(...)To wszystko.
Potem poszło z górki moja mama dostała 5 miesięcy więzienia,a później będzie pod stałą obserwacją kuratora.
Wyjeżdżając z sali zauważyłam, że ktoś do mnie dzwonił. Nie zapamiętałam tego numeru,ale coś mi w dzwoniło tylko nie wiedziałam gdzie.
Powiedziałam Adrianowi, że idę (jadę) do łazienki i poszłam (pojechałam). Oddzwoniłam i czekałam.
-Halo?-zapytał drugi głos po drugiej stronie słuchawki. Głos o którym zapomniałam już dobre parę lat.-To Ty Alina?
-T-Tak. To ja.-odpowiedziałam zdziwiona telefonem od bliskiej a jednak tak odległej mi osoby.
-Wszystko w porządku?
-Tak oczywiście. Po prostu nie spodziewałam się od Ciebie jakiego kolwiek telefonu.-odpowiedziałam uradowana.
-Mam sprawę.
-Jaką?-zapytałam z zaciekawieniem.
-To nie jest sprawa na telefon. Spotkajmy się. Jutro dziedziniec 14:15. Aha i nie mów nic nikomu bliskiemu.
-Dobrze...-odpowiedziałam i usłyszałam dźwięk rozłączenia rozmowy.
🐞🐞🐞🐞🐞
Jak tam? Ciekawi? Mam nadzieję...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top