(3)Randka
Przeszukałyśmy z Korą całą szafę moich ciuchów i nic nie wybrałyśmy. Na szczęście moja mama ostatnio zrobiła zakupy. Nie to żebym się cieszyła z nowych ciuchów ale to jest awaryjna sytuacja.
Kora poszła po trzy torby z ciuchami, a ja szukałam fajnych butów.
- Nie szukaj butów, mamy je w torbie.- mówi Kora unosząc zakupy mojej mamy.
-Ok, ale...
- Nie ma żadnego "ale". Przebieraj się.
Poszłam do łazienki i włożyłam szarą sukienkę z niebieskim kołnierzykiem i buty w kolorze niebieskim. Jednak nie bardzo pasowała na randkę.
Wybierałyśmy ciuchy godzinę i została nam ostatnia godzina. Kornelia wybrała mi miętową, zwiewną sukienkę. Buty czarne na niewysokiej koturnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
- Cześć kochanie, piękna jak zawsze...- powiedział Adrian.
Uwielbiam gdy tak mówi.
Zabrał mnie na plaże. W miejsce gdzie spotkaliśmy się pierwszy raz. To było takie słodkie.
Słońce zachodziło, niebo było różowe, fale były łagodniejsze. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w obijające o brzeg fale, kiedy nagle Adrian mnie podniósł. Zakręcił mnie i obiecał, że nigdy mnie nie zostawi.
- Alina wyjeżdżam na 3 dni do Kanady. Dobrze?- zapytał.
- Szkoda. Myślałam, że jesteś tylko mój.- Powiedziałam ze śmiechem.
I złączyliśmy nasze usta w pocałunku...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top