(14)Szkoła

Dziś po raz pierwszy od 2 tygodni przyszłam do szkoły. Nadal byłam blada. Ręce mi się trzęsły. Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka.

Wszystko tak jak dawniej, tylko wszyscy się na mnie gapili. Poszłam szybkim krokiem do szatni, a następnie do łazienki. Po chwili zorientowałam się, że mam okres. No do cholery jasnej! Akurat dziś?! Kiedy wyszłam Kora i Nela stały przed lustrami i poprawiały sobie makijaż.

-O, nasz raczek się znalazł-powiedziała Kora i wróciła do poprawiania makijażu.

-Z tego co wiem to ty się nie malujesz-odezwałam się, nie zwracając uwagi na poprzednią odzywkę Kory.

-Może chce się teraz malować co!- krzyknęła Nela zanim Kora zdążyła coś powiedzieć.

-Właśnie, raczku. Zaraz przecież raczki są czerwone. Nela szminkę proszę.

-Co ty chcesz...-zanim dokończyłam miałam na twarzy pomalowane nierówno usta. Łzy napłynęły mi do oczu.

-No i co? Łyso? Z takimi odzywkami to nie do nas!- Wrzasneła Kora.

-Kiedyś przynajmniej mówiłaś szczerze, a teraz masz to wypisane na kartce...-powiedziałam ze strumieniami łez.

Dziewczyny wyszły bez słowa z toalety. Cała szkoła już wie że mam raka. Teraz wyglądałam jak klown. Szybko zmyłam szminkę z twarzy i pobiegłam na lekcję.

Usiadłam w tej samej ławce co zawsze, ale dosiadła się do mnie Dominika. Jej mama zmarła na raka. Domka była na uboczu klasy, tak jak ja będe teraz. Popatrzyła na mnie uważnie i zapytała co mi się stało. Opowiedziałam jej wszystko dokładnie.

-Zmyło ci się od razu?-zapytała szeptem Doma.

-Nie. Musiałam trochę poszorować-obie cicho zachichotałyśmy.

Na przerwie poszłam do sklepiku po drożdżówkę. Kiedy ją kupowałam zobaczyłam dwóch kolesiów zaczepiających Dośkę. Zazwyczaj chodzą ciągle za Nelą i Korą od niedawna. Szybkim krokiem podeszłam do niej.

-Ej, no co jest nie kolegujecie się już z Korą i Nelką? Co z wami? My lepsze ? To się rozumie.-powiedziałam, wzięłam Domkę pod ręke i poszłyśmy dalej.

Podziękowała mi za uratowanie jej przed pobiciem. Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam:

-Weź moją drożdżówkę. Wiem że nie masz co jeść.-dziewczyna wzięła i podziękowała mi.

-Alina, nie martw się wszystko się ułoży.-posłałam jej słaby uśmiech. W duchu powiedziałam sobie: " Chciałabym żeby tak było" Wtedy zrozumiałam, że prawdziwą przyjaciółką jest Dominika.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top