Rozdział 2

Victor poprawił się na fotelu i spoglądał przed siebie. Zaczynało mu się nudzić. Nie było nikogo w domu prócz niego i psa, który spał w najlepsze. Filmy miał już wybrane od dawna. Tak naprawdę to zajęło mu to nie więcej niż dziesięć minut. Chciał iść z ukochanym, ale ten uparł się, że pójdzie sam i da sobie radę, w co Rosjanin nie wątpił. Żałował teraz, że jednak nie postawił na swoim.

Nagle umyślił sobie, że zjadłby sobie mandarynek. Może uda mu się zdążyć przed wyjściem męża ze sklepu? Wziął telefon i napisał mu wiadomość z prośbą. Odłożył urządzenie i zaczął chodzić po pokoju, dalej nie wiedząc co ze sobą począć. Przez jakiś czas szwendał się po pomieszczeniu.

Wreszcie westchnął i usiadł ponownie na fotelu. Chwycił laptopa, który leżał na komodzie obok niego. Położył go na kolanach, otworzył i włączył. Przecież i tak nie miał nic lepszego do roboty. Wpisał hasło i postanowił popatrzyć czy dzieje się coś ciekawego na portalach społecznościowych. Na pierwszym z nich zobaczył, że Yuuri zapomniał się wylogować. Może by tak zrobić jakiś mały żart? 

- Może zmienię mu hasło i zdjęcie?- zaproponował na głos Victor. Nagle spostrzegł na głównej zdjęcie jego męża i dwójki obcokrajowców- mężczyzny i kobiety. Wszyscy patrzyli w obiektyw uśmiechnięci. Nie był w stanie zrozumieć komentarza, choć kojarzył język. Pewnie polski albo słowacki. Czyżby jego ukochany miał aż tam fanów? Nikiforov bardzo ucieszył się z tej perspektywy. Pewnie jak Japończyk wróci, to opowie mu ze szczegółami to spotkanie.

Z ciekawości spojrzał na zegarek. Minęło już prawie półtorej godziny, a Yuuri do tej pory nie wrócił. Gdzież on jest? Czyżby się rozgadał z tymi obcokrajowcami? Ale nie wydawało się to Rosjaninowi prawdopodobne. Zdjęcie dodano prawie czterdzieści minut temu. Raczej nie dodali tego zdjęcia podczas spotkania, tylko tuż po nim. A może nie jest pewny co ma kupić i włóczy się po sklepie? 

Wstał pospiesznie z fotela i chwycił telefon. Wybrał numer Yuuriego i czekał, lecz ten nie odebrał. Czyżby go znowu wyciszył?

Mężczyzna wyjrzał przez okno. Zdążyło się rozpogodzić. Słońce w jakiś sposób przebiło się przez gęste chmury i świeciło dosyć mocno. Victor westchnął. A co jeśli jego mąż postanowił pójść na spacer? Ale jak to tak bez niego?

Lecz gdzieś z tyłu głowy coś nie dawało spokoju, jakiś cichutki głosik ostrzegał przed czymś. Zaniepokojony usiadł na kanapie. Zaczesał grzywkę do tyłu nerwowym ruchem, by włosy nie wpadały mu do oczu.

Tymczasem Makkachin obudził się i podszedł do swojego pana. Najwidoczniej niepokój również udzielił się i jemu. Usiadł tuż przed Victorem i patrzył na niego smutnym wzrokiem. Nikiforov pogłaskał psa po głowie i uśmiechnął się ponuro.

- Też się martwisz?- zapytał, nie oczekując odpowiedzi.

Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Mężczyzna wstał pospiesznie i chwycił urządzenie. Nie spojrzał nawet kto dzwoni, tylko od razu odebrał. 

- Halo? - zapytał niepewnie.

- V-Victor ...?- rozległ się zrozpaczony głos jego teściowej- Yuuri... On... 

- Co się stało?!

- Został potrącony... I... Będą go operować! - mężczyźna z trudem zrozumiał, co kobieta do niego mówi, gdyż przez cały czas łkała. Teraz rozpłakała się na dobre. Serce srebrnowłosego zamarło na chwilę z przerażenia, kiedy zrozumiał, co powiedziała. Pan Katsuki wziął telefon żonie i drżącym głosem podał Rosjaninowi adres.

Victor podziękował i rozłączył się. Rzucił się biegiem w stronę wyjścia. Pospiesznie założył buty, ciepłą kurtkę i chwycił wiszący na haczyku szalik. Pies ruszył za nim i patrzył na niego zdziwionym wzrokiem. Srebrnowłosemu ledwo udało mu się porządnie zamknąć drzwi. Popędził w stronę samochodu, po drodze owijając szyję szalikiem. Wsiadł do niego i ruszył z piskiem opon. Widział karcące spojrzenia przechodniów, ale go to nie interesowało.

Starał się jechać jak najszybciej, ale inne samochodu spowalniały go. Siedział na fotelu, jak na szpilkach. Ciągle poruszał się niespokojnie. Martwił się i to bardzo. Na dodatek wyobraźnia podsyłała mu różne mroczne scenariusze. Co jeśli go straci? Nie! Nawet tak nie myśl, zganił samego siebie. Nim się obejrzy będzie mógł trenować ze zdrowym już Yuurim. Przecież mają jeszcze filmy do obejrzenia!

O dziwo udało mu się szybko znaleźć miejsce parkingowe i zaparkował pospiesznie. Ledwie zmieścił się w wyznaczonym miejscu. Wysiadł, zabierając kluczyki i pobiegł w stronę budynku. Zdążył się jeszcze po drodze obrócić się, aby zamknąć pilotem auto. 

Po niecałej minucie znalazł się przy recepcji. Serce waliło mu jak szalone. Nawet nie próbował go uspokoić.

- Przepraszam- zaczepił recepcjonistkę. Zirytowała go jej obojętność i spokojne ruchy, kiedy on z nerwów ledwie mógł ustać w miejscu. Poza tym jemu się spieszyło, chciał jak najszybciej dowiedzieć się co z jego mężem.

- W czym mogę pomóc?- zapytała, patrząc ze współczuciem na podenerwowanego mężczyznę.

- Gdzie znajdę Yuuriego Nikiforova? Powiedziano mi, że został potrącony- powiedział jednym tchem. Zaczynał się coraz bardziej niecierpliwić, patrząc jak kobieta coś stuka w klawisze klawiatury.

- Pan jest kimś z rodziny?- zapytała, a on bez wahania kiwnął głową- Dobrze... Teraz jest na OIOM-ie, za niedługo będzie operowany. To korytarzem prosto, a  potem w lewo- poinstruowała. Victor wymamrotał podziękowania i pobiegł we wskazane miejsce.

Tuż przed wielką szybą stali państwo Katsuki. Kobieta popłakiwała w ramionach męża, który starał się ją uspokoić. Kiedy Rosjanin podszedł do nich, popatrzyli na niego zrozpaczonym wzrokiem.

- Co z nim? Co się stało? - zapytał cicho srebrnowłosy. Spojrzał co się dzieje na sali przez szybę. Leżało tam kilkoro ludzi podpiętych do przeróżnych urządzeń, a przede wszystkim do kardiomonitora, lecz tylko wokół jednego krążyli lekarze i pielęgniarki. Victor nie widział dokładnie co robią z tą osobą, zdołał zobaczyć, jak nakładają mu maskę z tlenem. Miał głowę całą w bandażach, z między których wystawały czarne kosmyki, natomiast lewą rękę prowizoryczne usztywniono.

- Policja powiedziała nam, że kiedy przechodził przez ulicę został potrącony przez jakiegoś chłopaka, który jechał za szybko- odpowiedział drżącym głosem pan Katsuki.

- Teraz przygotowują go do operacji. Ma krwiaka w mózgu.- Victor widział, że kobieta, ledwo powstrzymuje się od wybuchnięcia płaczem.

- Yuuri...- wyszeptał załamany Rosjanin, patrząc w stronę leżącego męża. Zacisnął zęby, by powstrzymać łzy napływające mu do oczu, ale nie był w stanie ich zatrzymać.

Yuuri, nie zostawiaj mnie!, błagał w myślach, kiedy dwie pielęgniarki otworzyły oszklone drzwi, tak by przepuścić inne, które pchały łóżko z Japończykiem.

- Gdzie go zabieracie?- zapytał Victor.

- Na salę operacyjną- odpowiedziała zdawkowo jedna z nich, ciągnąc Yuuriego i obserwując go. Cała rodzina nieprzytomnego ruszyła za nimi, ze zmartwionymi minami. Srebrnowłosy mógł przez chwilę zobaczyć bladą i smutną twarz męża. Był pewny, że będzie ją pamiętał do końca życia.

Kilka następnych godzin, było najdłuższych w całym życiu Victora, kiedy czekał pod salą operacyjną. Z nerwów zaczął nawet obgryzać swoje nienaganne paznokcie. Kręcił się po korytarzu i stresował. Widział, że państwo Katsuki również cierpią. W tym wszystkim najgorsza była niewiedza. Nie dowiedzieli się nic na temat zdrowia Yuuriego. Rosjanin zaczął się również martwić o teściową. Nie wyglądała najlepiej. Poszedł szybko do najbliższego automatu i kupił butelkę z wodą. Dał jej, mówiąc, że jego mąż z pewnością ich nie zostawi.

Nagle oszklone drzwi otworzyły się i wyszedł z nich lekarz z lekko uniesionymi kącikami ust.

- I co z naszym synem?- spytała kobieta.

- Już kończymy. Proszę o jeszcze chwilę cierpliwości. Wszystko przebiegło bez komplikacji i myślę, że nie będzie późniejszych powikłań po operacji. Proszę się już nie zamartwiać- zapewnił. Wyglądał na zadowolonego, a po jego słowach wszyscy odetchnęli z ulgą.

- Dziękujemy, doktorze- podziękował Victor i zaczesał ręką grzywkę, by nie wpadała mu do oka. Z jego twarzy zniknęło wcześniejsze napięcie, a jego teściowie widocznie się rozluźnili.

- Ktoś mógłby pojechać od razu po rzeczy dla pacjenta- zaproponował lekarz i posłał uspokajający uśmiech Rosjaninowi- A teraz proszę mi wybaczyć, pacjenci czekają- skinął lekko głową i poszedł w swoją stronę.

Srebrnowłosy zaoferował się, że pojedzie do domu po rzeczy dla Yuuriego. Państwo Katsuki nie mieli nic przeciwko i powiedzieli, że tu jeszcze zostaną. 

Mężczyzna szedł powoli korytarzem, czując niewyobrażalną ulgę. Cieszył się w duchu i nie zwrócił większej uwagi na pielęgniarki, które biegły w przeciwnym kierunku z niepokojem wypisanym na twarzach. Bo pewnie coś się stało komuś na OIOM-ie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top