=12=

Bakugou nie powiedział nikomu o swoich planach na piątkową noc. Mógł wciągać w to bohaterów czy policję. Mógł po prostu przekazać im informacje, a resztę mieć w poważaniu.

Jednak, czy to ze względu na dumę, czy na dziewczynę, postanowił osobiście pofatygować się na dach wieżowca o tak bezbożnej godzinie.

Ukryty za fasadą w rogu, obserwował drzwi, prowadzące na klatkę schodową. Mocniej zacisnął palce na betonowym murku, za którym się chował, gdy jego oczom ukazał się mężczyzna w średnim wieku, ubrany w elegancki, zapewne cholernie drogi, garnitur. Postał chwilę na dachu, rozglądając się i co jakiś czas rzucając okiem na zegarek na nadgarstku, a po kilku minutach, gdy kompletnie nic się nie stało, skrzywił się i zniknął w drzwiach.

— Co do kurwy... — Bakugou wyszedł z kryjówki i stanął na środku dachu, rozglądając się, tak jak wcześniej zrobił to tamten facet.

— Szukasz czegoś? — usłyszał za sobą jej głos. Odwrócił się niemal natychmiast, unosząc pięści.

Dziewczyna siedziała na dużym, zabudowanym wentylatorze ze skrzyżowanymi nogami. Miała na sobie kostium, jednak chustkę, którą zawsze zakrywała twarz, przewiesiła przez pasek.

— Jak ty...

— Jesteś słabym szpiegiem — dziewczyna uśmiechnęła się lekko i zeskoczyła na pokrycie dachowe. Założyła ramiona na piersi i kontynuowała, powoli zbliżając się do blondyna.

— Wiesz, nie mogę zrozumieć dlaczego kazałeś mi się do siebie nie zbliżać, a potem sam zacząłeś mnie śledzić — powiedziała. — Dwa razy.

— Nie zabiłaś tego faceta — zauważył, marszcząc wściekle brwi. Brunetka wzruszyła ramionami.

— I co z tego? — spytała. — Zrobię to kiedy indziej.

Bakugou już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak dziewczyna go ubiegła.

— Dlaczego mnie śledzisz? — spytała.

Chłopak zacisnął zęby. Właśnie... Dlaczego?

— Jesteś jebaną kryminalistką — wycedził. — Ilu ludzi do tej pory zabiłaś, ha?!

Brunetka przymknęła oczy, biorąc głębszy oddech.

— Niech ci się nie wydaje, że to takie łatwe...

— Jasne — Bakugou prychnął z irytacją. — Przestań w końcu pieprzyć. Już dawno powinienem był cię aresztować.

— Nie jesteś psem — zauważyła.

— Jestem bohaterem — wrzasnął blondyn. — I moim zasranym obowiązkiem jest pilnowanie, żeby takie ścierwa jak ty nie łaziły bezkarnie po ulicy!

Dziewczyna przełknęła ciężko ślinę.

— Więc dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś? — spytała spokojnie. — Miałeś ku temu okazje. Choćby wczoraj.

Bakugou milczał. Nie miał pojęcia dlaczego tak z tym zwlekał. Może powstrzymywała go ta mała nadzieja? Nadzieja, że ta dziewczyna nie jest morderczynią.

— To nie ma żadnego, kurwa, znaczenia! — krzyknął. — Zakończę to tu i teraz!

Brunetka uśmiechnęła się, a jej białe zęby niemalże zaświeciły w mroku.

— Jesteś pewien?

Chłopak postawił krok w jej stronę.

— Współpracuj, a może wyjdziesz z pierdla przed śmiercią — warknął.

— Naprawdę oddasz mnie w ręce władz? — spytała cicho. — Po tym, co dla ciebie zrobiłam?

— Gówno dla mnie zrobiłaś! — wrzasnął. — Trzymałaś mnie w tej cholernej celi! Ty...

— Właśnie — uśmiechnęła się smutno. — Tylko tym zawiodłam. Ale potem... Pomogłam ci uciec. Uratowałam ci dupę, ryzykując własnym życiem. Gdyby dowiedzieli się, że to ja zaatakowałam Shigarakiego...

Bakugou milczał przez chwilę, po czym wycedził przez zaciśnięte zęby.

— To już nie mój zasrany problem.

Dziewczyna patrzyła na niego z bólem.

— Nie wybrałam sobie takiego życia, Bakugou — powiedziała. — To nie był wybór...

Blondyn zacisnął pięści i odwrócił się, szarpiąc z frustracją za włosy. Bił się z myślami. Po raz pierwszy w życiu nie wiedział co zrobić.

Niepotrzebnie się nad tym zastanawiał. Nie spodziewał się, że kiedy się odwróci, jej już nie będzie. Blondyn zawył z wściekłości, zaciskając pięści. Miał ochotę coś rozwalić, jednak pod ręką nie było nic, co nadawałoby się do całkowitej destrukcji. Bakugou był wściekły. Po raz drugi pozwolił jej nawiać, a to, że tym razem zrobił to nieświadomie, jeszcze bardziej go wkurzało.

Ogarnęła go taka wściekłość, że ledwo pamiętał jak wrócił do Akademika. Kiedy jednak postawił pierwsze kroki na korytarzu, odzyskał jasność myślenia i skierował się w stronę pokoju Izuku, by rozładować emocje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top