=35=
Bakugou oparł brodę na dłoni i wlepił spojrzenie w widok za oknem. Nie był on jakiś zniewalający. Ot, niebo i chmury. Ale blondyn aktualnie potrzebował czegoś, w co mógłby się bezkarnie wgapiać podczas lotu.
— Bro, zagrasz z nami w remika? — spytał siedzący obok niego Kirishima, unosząc w górę talię kart. Blondyn zmarszczył brwi.
— Nie?
— No dawaj, Bakugou — wtrącił Kaminari, zajmujący miejsce obok czerwonowłosego. — Od lampienia się w ptaki czas ci szybciej nie minie.
— Jakim cudem chcesz zobaczyć ptaki na tej wysokości? — zapytał Kirishima, marszcząc brwi. Kaminari otworzył usta i zaraz je zamknął.
— Grajcie sami — mruknął Bakugou i ponownie odwrócił się do okna. Minęło już tyle czasu odkąd pokonali Kunisamę, bo tak nazywał się facet w czerwonym garniaku. O dziwo, uniknęli większych kłopotów. To znaczy... Uniknęli wydalenia ze szkoły. Mieli jednak dyżury w sprzątaniu w Akademiku, a dodatkowe godziny wolnego spędzali albo w pustej sali z Aizawą, albo w pokojach, jeśli wychowawca miał lepszy humor. Dostali jednak czerwoną kartkę, a jeszcze jeden wybryk miał podobno skutkować natychmiastowym wydaleniem ze szkoły. Pierdolenie. Wiadomo, że odwalą jeszcze mnóstwo nieodpowiedzialnych akcji, zanim dyrekcja ostatecznie zdecyduje, że chyba czas ich wyrzucić.
Na razie jednak wszyscy zachowywali się grzecznie i nie drażnili wychowawcy, bo mogłoby to być dość tragiczne w skutkach.
Bakugou musiał wyjaśnić jednak jakim cudem i dlaczego doszło właściwie do spotkania z tym wpływowym złoczyńcą. All Might powiedział mu jednak, że nie ma szans, żeby po czymś takim dziewczyna wróciła do normalnego życia. Nie zdradził wszystkich szczegółów. Wspomniał tylko o jej bezwzględnym quirk, współpracy z tamtym facetem i kilku możliwie popełnionych zbrodniach. To jednak wystarczyło.
Bakugou nie wiedział co zrobi, by zatrzymać ją przy sobie, jednak nie czekał aż do wakacji, tylko po to żeby zawrócić zaraz z lotniska. Był pewien tego, że chce ją zobaczyć. Nawet jeśli miałby to być ostatni raz.
Chłopak czuł ekscytację i bolesny ucisk w piersi jednocześnie. Nie mógł doczekać się, kiedy znowu ją zobaczy. Nie wiedział, jak brunetka zareaguje na jego widok, ale on był pewien, że najpierw chwyci ją w ramiona, a potem opieprzy.
Tęsknił za nią. W życiu za nikim tak nie tęsknił.
Kiedy Kirishima oderwał wzrok od kart, a Kaminari klął cicho, zerkając w swoje, uśmiechnął się lekko, widząc że jego przyjaciel zdążył już zasnąć. Cieszył się, że miał w końcu chwilę spokoju, po dosłownie tygodniach planowania tej podróży. Zasłużył na to.
Kirishima wrócił do ogrywania Kaminariego, a Bakugou zaczął śnić o czerwonookiej brunetce.
***
Przesiadka w autobus była w pewnym sensie utrudniona przez to, że niemalże zabrakło wolnych miejsc, ale gdy w końcu się udało i po półtorej godziny podróży w końcu dotarli na miejsce, byli szczęśliwi.
Najbardziej zadowolony był Todoroki, który przez całą drogę był zmuszony do robienia za prywatny klimatyzoaror. Nie narzekał gdy poprosił go o to Midoriya, jednak gdy cała ferajna podłapała pomysł, zaczął się lekko irytować. Dlatego kiedy wyszli już na świeże powietrze byli przeszczęśliwi.
Bakugou rozejrzał się. Znajdowali się dosłownie pośrodku niczego. Jak okiem sięgnąć rozciągały się pola uprawne i tylko w oddali majaczyły pojedyncze zabudowania. Bakugou bez słowa ruszył w tamtą stronę, a cała czwórka podążyła za nim.
W pierwszym lepszym gospodarstwie wzruszyli tylko ramionami na pytanie o czarnowłosą, w drugim im nie otworzyli, zaś w lokalnym spożywczaku dostali darmowe cukierki i zostali wysłani do stadniny kilometr dalej. Ruszyli niemal niezwłocznie, bojąc się, że Katuski wybuchnie ze zniecierpliwienia.
— Właściwie to... Co zamierzamy zrobić, kiedy ja znajdziemy? — spytał w końcu Kaminari, a Todoroki i Midoriya popatrzył po sobie. Kirishima wzruszył ramionami.
— My nic — powiedział, patrząc na idącego kilka kroków przed nimi Bakugou. Chłopak wręcz rwał się do przodu mimo upału i nie było możliwości, żeby zwolnił kroku. Gdyby nie przyjaciel pewnie już zacząłby biec.
Kiedy dotarli do stadniny zatrzymali się chwilę przed ogrodzeniem i popatrzyli na konie, pasące się na padoku. Nawet nie zauważyli, kiedy Bakugou ruszył w stronę budynku, wyglądającego na główny. Pobiegli za nim i zrównali się z chłopakiem. Blondyn w końcu wyjął rękę z kieszeni, żeby zapukać w drzwi.
Otworzyła mu niska blondwłosa kobieta z sianem we włosach i w wysokich zakurzonych butach.
— Oh... — przywitała ich, jednak zaraz się zreflektowała. — W czym mogę wam pomóc?
-— Szukamy dziewczyny o imieniu Akira — powiedział Kirishima zanim Bakugou otworzył usta. Kobieta zmarszczyła brwi.
— Czarne włosy, czerwone oczy — rzucił Bakugou.
— Mówicie o Avaron? — spytała, wyplątując źdźbło z warkocza. — Jest gdzieś z tyłu. Może w stajni. Możecie jej poszukać.
— Dziękujemy bardzo — Kirishima skłonił się lekko, a Bakugou tylko go wyminął i niemal przebiegł przez podwórko, warcząc na ogiera, który śmiał na niego parsknąć.
Todoroki i Midoriya wymienili spojrzenia. Avaron?
— Znacie się z Avą? — spytała kobieta Kaminariego, a ten rozchylił usta.
— Eeeeeee... W pewnym sensie — odparł i skinął kobiecie głową, biegnąc by dogonić przyjaciół.
Bakugou zajrzał przelotnie do otwartych stajni, ale nikt nie rzucił mu się w oczy. Przeszedł za jeden z budynków i dostrzegł postać, jeżdżącą na białym koniu kilka metrów od ogrodzenia. Chłopak zacisnął palce na płocie, jednak już po chwili dostrzegł, że sylwetka zdecydowanie należy do kobiety.
Koń zatrzymał się, a jeździec spojrzał w ich stronę. Bakugou przeskoczył przez ogrodzenie i rzucił się biegiem w jego stronę. Dziewczyna zeskoczyła z konia i przed chwilę stała niepewnie, patrząc na zmierzającego w jej stronę chłopaka. Po chwili jednak rozpięła toczek, który miała na głowie i rzuciła go na ziemię, uwalniając sięgające ramion czarne włosy. Dziewczyna rzuciła się w stronę chłopaka, by już po chwili wpaść mu w ramiona ze łzami w oczach. Bakugou zacisnął palce na jej koszulce i schował twarz w zagłębieniu jej szyi, wdychając ten cudowny zapach, przemieszany teraz z wonią stajni.
Już po chwili opadł na ubitą ziemię, nawet odrobinę nie zmniejszając uścisku. Dziewczyna płakała, głaszcząc go po włosach, a on trzymał ją jakby świat miał się zaraz skończyć.
Midoriya otarł łzę wzruszenia, Todoroki udawał niewzruszonego, a Kaminari i Kirishima patrzyli z dumą na przyjaciela.
Bakugou nie miała zamiaru jej wypuszczać. Tak bardzo za nią tęsknił. Chciał jej powiedzieć, że już jest bezpieczna, że może z nim wrócić, że już zawsze mogą być razem, jednak wstrzymał się. W tym momencie miał jej coś ważniejszego do powiedzenia.
— Kocham cię, Akira.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top