=23=

Bakugou szedł korytarzem jak burza. Dwanaście razy. Dwanaście! Dwanaście nieodebranych telefonów i jego nerwy zaczynały pękać. Martwił się? Jak cholera.
Chciał natychmiast wyjść ze szkoły i z prędkością światła pobiec do brunetki. Miał jednak świadomość, że Aizawa tym razem nie byłby tak wyrozumiały.

- Kirishima, musisz mi pomóc - chłopak wpadł do pokoju czerwonowłosego jak burza. Eijiro wzdrygnął się i upuścił trzmany w dłoni hantel.

- Kuźwa, stary, pukaj chociaż - chłopak odsunął stopą ciężarek i opadł na łóżko. - Co jest?

- Musisz mnie kryć - powiedział blondyn, ściągając koszulę przez głowę. Kirishima patrzył na niego z konsternację wymalowaną na twarzy.

- Ziom, co ty robisz?

Bakugou z impetem otworzył szufladę w komodzie i wyciągnął pierwszy lepszy ciemny t-shirt.

- Nie mam czasu iść do siebie - wyjaśnił. - Słuchaj! Aizawa ciągle mnie pilnuje, muszę zwiać ze szkoły. Chociaż na chwilę.

- A ja...?

- Musisz odwrócić jego uwagę - powiedział Bakugou, zrzucając z siebie spodnie od mundurka. Kirishima patrzył na niego zszokowany, a gdy uzmysłowił sobie, że jego kumpel jest półnagi, odwrócił wzrok.

- Stary, wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko, ale możesz mi powiedzieć chociaż, gdzie ci, kurwa, tak pilno? - spytał, opierając przedramię na udzie i nachylając się w jego stronę. - Masz przede mną jakieś tajemnice, kompletnie nie wiem o co chodzi, myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi...

- Pamiętasz tę dziewczynę z kawiarni? - Bakugou stanął bez ruchu i popatrzył na niego z powagą.

- Nie gadaj - Eijiro spojrzał na niego ze zrozumieniem.

- Potrzebuje mnie - blondyn zapiął pasek w lekko za szerokich bojówkach kumpla i zaczął zakładać czerwone trampki, stojące w rogu pokoju. Dzięki, All Might, że mieli ten sam rozmiar.

- Chodzicie ze sobą?! - wybuchnął Kirishima, a Bakugou rozejrzał się nerwowo.

- Tak - odparł. - Znaczy nie. Znaczy... Oj kurwa, nie wiem.

- Spytaj ją, ziom - zaśmiał się Kirishima. - Bądź facetem.

- Ona ma aktualnie ważniejsze sprawy na głowie - prychnął blondyn. O czym oni w ogóle rozmawiali?

- Chcę wiedzieć wszystko, bro. Nie odpuszczę ci - Kirishima wskazał go palcem.

- Jak wrócę - mruknął chłopak, prostując się.

- Jak wrócisz - przytaknął Kirishima.

- Dobra. Dasz radę odwrócić jego uwagę na jakiś czas?

Kirishima rozłożył ręce.

- Zrobię co w mojej mocy - powiedział. Bakugou spojrzał na niego.

- Dzięki, stary.

Kirishima przybił z nim żółwika.

- Leć do tej swojej dziewczyny - uśmiechnął się.

- Nie jest moją dziewczyną - powiedział Bakugou, otwierając drzwi. Czerwonowłosy uśmiechnął się.

- Więc to zmień, stary.

***

Podczas gdy Kirishima robił z siebie idiotę przed Aizawą, próbując wcisnąć mu jakąś kompletnie niedorzeczną historyjkę, Bakugou biegł ile sił w nogach, by jak najszybciej dotrzeć do jej mieszkania. W płucach go paliło, mimo dobrej kondycji, jednak kompletnie nie zwracał na to uwagi. W głowie układały mu się straszne scenariusze, których nie był w stanie od siebie odsunąć. Nie wiedział co zrobi jeśli coś jej się stanie. Nie wiedział czy będzie w stanie udźwignąć ciężar wyrzutów sumienia. Mógł z nią zostać. Pierdolić szkołę. Mógł ją zabrać ze sobą. W UA byłaby bezpieczna.

Chłopak niemal wpadł pod samochód, przebiegając przez skrzyżowanie, a gdy znalazł się pod jej blokiem, potrącił jakiegoś mężczyznę ramieniem, wbiegając na schody. Facet zawołał coś za nim, jednak blondyn nie zwrócił na niego uwagi. Dopadł do drzwi jej mieszkania i zatrzymał się z ręką na klamce. A może przesadza? Może zbytnio dramatyzuje? Może poszła do pracy i dlatego nie odbierała?

Blondyn odetchnął głęboko i otworzył drzwi. Mieszkanie wydawało się wręcz puste. Cisza była niemal absolutna.

- Akira? - zawołał, a jego oczom ukazała się brunetka. Bakugou na chwilę przestał oddychać.

Cała była we krwi. Od góry do dołu pokrywała ją ciemnoczerwona ciecz. W głębi duszy miał nadzieję, że to nie jej krew.
Blondynowi wydawało się, że dziewczyna drży, jednak było to tylko złudzenie. Normalnie pomyślałby, że brunetka zaraz się rozpłacze, zacznie się hiperwentylować i wpadnie w panikę, jednak gdy spojrzał jej w oczy, zrozumiał, że jest w błędzie. Zobaczył w nich chłód i spokój, a gdy się odezwała, Bakugou pomyślał, że nigdy w życiu nie słyszał równie beznamiętnego głosu.

- Musisz mi pomóc pozbyć się ciała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top