Rozdział 63

- Zrobili ci coś?-spytał Luke po raz kolejny

- Nic- spojrzałam mu w oczy by wiedział że wszystko jest okej

Jednak ten cymbał odebrał to zupełnie inaczej

- Ashton!! Oni chyba jej coś zrobili. Zadzwoń po kogoś!!- krzyknął do brata

-Co!?- po chwili u mnie w pokoju znalazł się Ashton- Już dzwonie- wziął telefon i zaczął z kimś gadać

- Debile- mruknęłam

- Ashton jednak jest zdrowa. Wyzwała nas więc jest wszystko okej- nagle Hemmings się ożywił

- Serio?-spojrzałam zła na niego- Ty patentowany ośle- warknęłam i wyszłam z pokoju

Czasem to nie mam sił do nich. A do Luke'a w szczególności

Zeszłam sobie do salonu gdzie Mike i Cal grali w jakąś gre

Usiadłam pomiędzy nich i obsunęłam się tak że zatopiłam głowe w poduszkach

- Co ci zrobili?-spytał Calum ze śmiechem

- Nic mi nie zrobili do kurwy nędzy!- krzyknęłam

- Mu chodziło o Luke'a i Irwin'a- wyjaśnił Clifford

- Przepraszam Calum- podniosłam się i przytuliłam azjate

- Spoko- uśmiechnął się- Ty różowa cioto dawaj jej pada- powiedział do Mike'a

- Nie jestem żadną różową ciotą pierdolony indianinie!- krzyknął Mike

Wtedy Hood rzucił się na Clifford'a i zaczęli się bić. Za głowy Hemmings dał mi popcorn a sam usiadł obok mnie i razem oglądaliśmy to jakże przepiękne show

- Dobra stop!!- krzyknął mój brat

Odciągnął Hooda od Cliff'a i posadził ich po obu stronach kanapy

- Idioci- mruknęłam z uśmiechem

Calum patrząc na czerwonego Mike'a zaczął się śmiać a Cliff śmiał się z Azjaty który miał podartą koszulke i ślasy palców tak jakby Mike go podrapał

- Azjata

- Jednorożec- odgryzł sie Cal

- Dobra. Jest godzina 24:15. Piętnaście minut temu zaczęły się wyścigi. Chce zobaczyć czy ktoś zajął moje miejsce- uśmiechnęłam się i wstałam- Jedziecie ze mną czy zostajecie?-spytałam

Chłopcy zgodzili się pojechać i po kilku minutach wiedziałam gdzie dokładnie są dzisiejsze wyścigi

Byliśmy tam w niecałe pięć minut bo było to blisko naszego domu.

Powitałam prowadzącego i stanęłam za barierkami chcąc zobaczyć nowego króla Toru albo i królową

W końcu w głośnikach rezebrzmiał się głos prowadzącego

- Teraz ścigać się bedzię nasz król toru z kilkoma śmiałkami

Spojrzałam na tor i zobaczyłam że śmiałkowie są już na miejscach a król sobie powolutku podjechał z wielkim jakże rykiem swoim Porshe

Zaśmiałam się na te auto ale reszte przesiedziałam cicho

Ten cały król słabo jeździł, co więcej nawet w zakręty wchodził jak ciota.

Widać że to brak talentu a dostatek hajsu starych

No oczywiście Porshe wygrało ale ja nie mogłam takiego gówna zostawić bez niczego.

To hańbi Tor

Przewiesiłam jedną noge przez barierke i spojrzałam błagalnie na Ash'a i Luke'a

- Jedź- powiedzieli razem

Za wystartowanie płacić nie musiałam bo w końcu to ja rządze tym. Ja jestem najlepsza w tym co robie

- Ee Króliku!- krzyknęłam do tej cioty co sie nazywa Królem  Toru

Odwrócił się w moją stronę z chamskim uśmiechem i oparł się o auto

- Co mała? Chcesz bym cie wypieprzył nie?- uśmiechnął się chamsko

Aż mnie obrzydzenie wzięło

- Nie. Chce się z tobą ścigać- powiedziałam podchodząc bliżej

- A kim ty niby jesteś hmm?

- Kimś ważniejszym o sto razy niż ty

- Nikt nie jest ważniejszy tutaj ode mnie

- Jestem Królową Toru. Tego Toru padalcu. To mój interes bo to wszystko do chuja jest moje!!- krzyknęłam

- Chcesz się ścigać? Proszę bardzo!- uśmiechnął się chamsko

Podeszłam do mojego auta i z rykiem podjechałam ja linie

- Nie zawiedź mnie- pocałowałam kierownice i spojrzałam w bok na ciote

Bezgłośnie mi powiedział że już przegrałam, ale idiota

Każde okrążenie było moje. Każdy zakręt w który wchodziłam jeszcze szybciej niż kiedykolwiek

Poprostu pokazałam mu kto tu rządzi

Gdy pierwsza przekroczyłam linie mety pojechałam dalej i obróciłam auto dwa razy o 360 stopni

Wystarczyło raz ale ja lubię sie chwalić moimi umiejętnościami, chociaż w tym wyścigu nie mogłam się nimi pochwalić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top