Rozdział 51

Strzał.....strzał który prawie go zabrał
do innego świata

Nagle z sali wyszedł lekarz a za nim kilka pielęgniarek.

Szybko go dogoniłam by spytać co się z nim dzieje

- Co z nim???- szarpnęłam lekarza za ramię i stanęłam przed nim

Spuścił głowe a po chwili spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Łzy stanęły w moich oczach

Tak....dokładnie!! Płaczę!!

- Pan Hemmings jest w śpiączce. Kula trafiła bardzo blisko serca. Może się nie wybudzić przez kilka dni, miesiący albo i lat. Trzeba czekać- uśmiechnął się i wyminął mnie

Wytarłam łzy i mocno wtuliłam się w brata

- Spokojnie malutka!

- A co jak..

- ĆSIII obudzi się! Zobaczysz wszystko będzie okey- pogłaskał mnie po plecach i ruszył do Caluma który go wołał

Nagle cała trójka czyli Mike, Cal i Ash pobiegli do wyjścia. Chciałam boec za nimi ale Soph mnie zatrzymała

- Dlaczego wybiegli??- spytałam

- Muszą coś załatwić- ona wie więcej ode mnie tylko nie chce mi powiedzieć

-Gadaj ci wiesz!!-krzyknęłam

- Uspokój się- powiedziała-Nic.nie.wiem- mruknęła dobitnie

-  Jasne. Wszyscy mnie okłamujecie. Wiesz ale nie chcesz mi powiedzieć. Jaka z ciebie przyjaciółka- krzyknęłam i pobiegłam w stronę pokoju lekarzy.

Weszłam do środka po zapukaniu w drewniane drzwi. Podeszłam do lekarza który prowadzi Hemmings'a i zapytałam się czy moge do niego wejść.

- Tak. Ale tylko pani, nikt więcej nie może- wytłumaczył

Podziękowałam i pobiegłam pod sale.

Pewnie zastanawia was to czemu lekarz mi to wszystko mówi?! Co nie?!?

Fakt że jeszcze należe do największego gangu na świecie i każdy rozpoznaje mój tatuaż i wie że zniszcze go z kilka sekund daje mi możliwość do wszystkiego.

Moge se nawet prezydenta zajebać jak mi się to spodoba.heh....

Mniejsza z tym wszystkim kogo chce zabić

Weszłam do sali gdzie był Luke i usiadłam na krześle obok chłopaka który wyglądał jak trup. Blady, sine usta jego blond włosy straciły blask a gdy ma zamknięte te swoje zawsze irytujące mnie oczy to wariuje.

Poprostu nie moge wytrzymać gdy on tak poprostu leży na tym łóżku w śpiączce

- Wiem że możesz mnie słyszeć, więc powiem ci to co narazie powinno cię pocieszyć- przerwałam- Jak sie obudzisz dostaniesz pożądny wpierdziel- uśmiechnęłam się ale w moich oczach znowu stanęły łzy- Nie zostawię cię tu mimo że mam coś innego do załatwienia- mruknęłam cicho

Sama nie wierze że mnie słysze ale lekarz powiedział że takie osoby często nas słyszą. Więc mam nadzieję że gdy będe do niego mówić to mnie usłyszy i otworzy te swoje dwa lodowate oceany.

Nie wyszłam z sali tylko zostałam siedząc na krześle a w dłoni ściskając jego.

- Chce żebyś się obudził- szepnęłam

Położyłam głowę na jego i mojej ręce po czym zamknęłam oczy

**********

Po kilku godzinach obudziła mnie jedna z pielęgniarek

Zmroziłam ją wrogim spojrzeniem na co dumniej wypięła swoje sztuczne balony, które pewnie zrobił jej jakiś chirurg plastyczny który pewnie pieprzył ją na stole operacyjnym.

- Musisz wyjść- powiedziała ostro

- Tylko że ja tutaj zostaje- ścisnęłam bardziej ręke chłopaka

- Godziny odwiedzin już się skończyły więc jak nie chcesz zostać zabrana stąd przez ochroniarzy to wyjdź dobrowolnie- uśmiechnęła się na koniec

Podeszłam do niej i prychnęłam głośno

- W takim razie nie wyjde z ochroną- zaśmiałam się- Jak się mnie nie przestraszą

- Kto może się bać kogoś takiego jak ty??- chyba nie wie co mówi. Nacisnęła czerwony guziczek na czarnej tarczy którą wyciągnęła z kieszeni.

Po chwili w sali w sali gdzie byłyśmy pojawiła się trójka ochroniarzy. Przystojni byli nawet.

Szkoda że muszę ich postraszyć..heheh

- Jakiś problem- spytał jeden a pielęgniarka wskazała ręką na mnie

- W niej!! Nie chce opuścić sali i mówiła że sama nie wyjdzie- prychnęłam na zdenerwowaną debilke

- Pójdzie pani z nami- ogłosił jeden i chciali już złapać mnie pod pachy gdy odsłoniłam tatuaż gangu.

- To wasza decyzja czy ktoś zabije was dzisiaj przez jeden mój telefon do moich przyjaciół czy też poczekacie spokojnie do końca waszych dni a mnie zostawcie w spokoju w tej sali- uśmiechnęłam się wrednie a ochrona szybko wyprowadziła z sali chcącą się kłócić kobiete.

Idioci. Boją się głupiego telefonu.

Moge się teraz śmiać ale wole patrzyć na bladego Hemmingsa.

Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam widząc numer mojego brat.

- Czego?- warknęłam
- Coś ty mi zrobiła moją Sophie??
- Nic!!- krzyknęłam nie wiedząc czemu wszystko jest moją winą
- Jak kurwa nic. To ty jej coś nagadałaś więc ty to naprawisz!!- też krzyknął
- Widze cie Ash- spojrzałam na niego wściekła. Jego błąd że stał w tych wielkich przeszklonych drzwiach
Po chwili moje oczy się zaszkliły a po tym Ash otworzył drzwi i szybko do mnie podszedł

- Masz wszystko co powiedziałaś odwołać!!- warknął ale gdy zauważył że prawie płacze stanął jak wryty. No tak!/nigdy przy nim nie płakałam- Ty płaczesz??

- Zaraz ją przeprosze chociaż to kurwa nie moja wina że każdy cos przede mną ukrywa i obwinia o śpiączkę Luke'a- krzyknęłam po czym wybiegłam z sali

Dobiegłam do Soph, Cal'a, Mike'a i Harego z czwórką jego kumpli

- Soryy, okey?!!?- warknęłam- A teraz powiesz grzecznie Ashton'owi że kurwa to wszystko to nie moja wina i twój zjwbany humor to tylko twoja wina bo mi kurwa nic nie mówisz!!- krzyknęłam

Wybiegłam do łazienki a w głowie miałam tylko ich zaskoczone miny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top