Rozdział 37

Reszta pobytu na plaży minęła spokojnie. Ashton dał mi klucze do mojego nowego domu, dostałam zapas czekolady i zdjęcie całej naszej ,,rodzinki‘‘

Najbardziej jednak zdziwiło mnie to że dostałam prezent Luke'a.

Dał mi złoty naszyjnik z dwoma zawieszkami. Jedna to była literka A a druga L

Gdy zapytałam dlaczego takie powiedział; last angel*

Ostatni anioł*

Nie wiem dlaczego tak. Sama bardziej myślałam że L to Luke a A to Amber a nie Ostatni Anioł...

- Kiedy się chcesz wyprowadzić?!?- spytała Sophie

- No bo właśnie....- podrapałam się po karku.- Nie chciałabyś mieszkać ze mną??- spytałam niewyraźnie

- Jasne!!!- krzyknęła uradowana, rzucając mi się na szyje.- Ale czasem niech cię nie zdziwi widok Ashton'a

- Jasne. Jutro powiesz mi wszystko o waszej miłości- zironizowałam- A przeprowadzimy się gdy tylko ogarnę się - uśmiechnęłam się

- Ty nigdy tego nie zrobisz i od razu ci mówie że przeprowadzimy cię jeszcze  jutro- uśmiechnęłam się  do Ashton'a który stał za mną- Wybaczasz?!?

- Nie łamie obietnic.- spojrzałam prosto w jego oczy- Nie wybaczam nikomu nawet wtedy kiedy kupiono mi dom na urodziny. A teraz gdzie jest Hemmings- mruknęłam

- Sam nie wierze że wpakowałaś się w  coś z Hemmo- uśmiechnął się ale było widać lekkie skrzywienie

- Zawsze pakuje się w takie coś- stwierdziłam ze śmiechem

Podeszłam do blindyna który akutalnie stał do mnie tyłem i rozmawiał.

- To moja sprawa-warknął.....- Nie powinnaś się tym interesować.......a żebyś wiedziała że wszystko sprawnie idzie.....muszę kończyć...pa Amando- otworzyłam szeroko oczy i cofnęłam o krok

- Luke- mruknęłam niechętnie- O czym gadałeś z Amandą?

- A mama cie nie nauczyła że się na podsłuchuje??

- Nie i dobrze.wiesz dlaczego. Za to Jake nauczył mnie tego; miej uszy i oczy zawsse szeroko otwarte- odwróciłam się z parfidnym uśmiechem

Usiadłam na brzegu koca a następie wytarłam nogi

Luke zaczął jęczeć że chce lody ciadteczkowe a gdy dowiedział się że nie ma jego ulubionych przytaknął na to.

Wróciliśmy do domu stosunkowo późno bo każdy z nas chciał się wyspać przed wyścigiem.

Rzuciłam się na kanape gdzie spał już Luke. Odwróciłam się plecami do niego i zasnęłam.

No i co z tego że to mój wróg?!?
Chce spać na kanapieb to to zrobię a obecność Hemmingsa mi nie przeszkodzi w tym.

Po kilkunastu minutach zasnęłam na dobre.

****************

Obudził mnie głośny krzyk Hemmingsa

- Ashton!!!!!!#!#!#!- zaczął krzyczeć na mojego brata.

Obróciłam się i zobaczyłam że Luke'a nie ma obok. Wstałam z kanapy po czym poszłam do kuchni gdzie zobaczyłam jak Hemmings bezradnie siedzi na krześle cały w mące i jajkach.

Ashton wyglądał podobnie tylko że on miał na głowie polewe czekoladową i mąke.

Stałam tak chwilę bez ruchu a potem zaczęłam się histerycznie śmiać. Po chwili dołączył do mnie Ash a Hommo dalej siedział obrażony na cały świat

- Księżniczko ty moja!! Nie obrażaj się pięknie wyglądasz- podbiegłam do niego z uśmiechem i złapałam za policzki.

Po chwili zorientowałam się co robie i powoli ale i gwałtownie zabrałam ręce.

Hemmings gapił się na mnie z błyskiem w tych jego ślepiach póki obraz mu się nie zamazał przez wode którą wylał na niego Ashton.

Wściekły blondyn przyrzucił sobie mojego brata przez bark po czym wyszedł przez wielkie szklane drzwi.

Silny jest skoro niesie Ashton'a a on waży jak mały słoń chociaż ma mięśnie. Mój słonik. Heh

- I z czego się śmiejesz?!?- syknął do mnie Ashton który przed chwilą został wrzucony do basenu.- Też chcesz?!?- spytał z tajemniczym uśmiechem

Po chwili ktoś złapał mnie od tyłu i rzucił do zimnej wody. Wściekła spojrzałam na Caluma, który uciekł z piskiem.

Wyszłam powoli i szybko czmychnęłam do mojego pokoju.
Zobaczyłam na zegarku że jest 24:15 czyli za dokładnie 45 minut zaczną się wyścigi.

Ubrałam czarne rurki z dziurami na kolanach oraz niebieską bluzkę z długim rękawem. Na biodrach przewiązałam sobie koszule z czerwoną krate.

Szybko wzięłam torebke do której wpakowałam pierwszą lepszą sukienke. Ma być impreza po wyścigach.

Zbiegłam na dół gdzie czekali na mnie już Ash,Cal, Mike oraz mój ,, Chłopak‘‘.brrr. jak to brzmi.

Wsiedliśmy do trzech aut i pojechaliśmy na wyścigi. Jakoś nie byłam tym podjarana chociaż ciekawiło mnie gdzie te matoły mają ścigacze. Nie pytałam bo nie chciałam wyjść na kogoś kto chce wiedzieć wszystko o wszystkim i o wszystkich

- Dlaczego się nie odzywasz?!?- zapytał Luke

- A dlaczego ty się odzywasz?!?- spytałam z kpiną

- Ja chce miło a ty swoje

- Zamknij się?!!!

- Okres masz?!?- prychnął

- A ty chcesz mieć?!

- Czyli ma-powiedział cichutko do siebie- Chcesz czekoladę??- odwrócił głowe w moim kierunku

- Co?!?

- No słyszałem że jak wy macie okres to jecie dużo słodyczy!?!

- Nie, nie chce czekolady- fuknęłam

- Jesteś nienormalna- skrzywił się

Chwilę potem dojechaliśmy na teren starego lotniska które jak się okazało wcale nie było takie stare. Budynek był nawet w dobrym stanie.

- Gdzie teraz?!?

- Na tor- uśmiechnął się i wysiadł.

Zrobiłam to zaraz po nim. Poszliśmy razem w jakimś kierunku a po chwili byliśmy w jakiejś sali gdzie stały ich ścigacze.

Luke wsiadł na najlepszego z nich po czym poklepał miejsce za sobą.

Chwilę się zastanawiałam ale ostatecznie wsiadłam za nim.

- Gotowa?!

- Na cooo!!!!- krzyknęłam gdy odjechał a ja prawie spadłam z tego diabelstwa. Objełam go szybko rękoma w pasie po czym skierowałam głowe w bok.

Gdy stanął na lini startu chciałam zejść ale Calum wsadził mnie na siedzenie plecami do Hemmingsa.

Już wiem co się dzieje i wcale nie jestem z tegi powodu szczęśliwa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top