Rozdział 27
- Amber!! Napewno nie chcesz pogadać?!!?- zza drewnianej powłoki usłyszałam głos Ashton'a.
Od kiedy przyszłam cały czas chce wiedzieć co się stało, ale ja nie chce się tym chwalić jak wyganą w lotka.
Nawet nie wiem jakbym mu to powiedziała ,, wiesz, dzisiaj ktoś chciał mnie zgwałcić''??.
Prędzej zalała bym poduszke swoimi łzami niż mu powiedziała.
Wstałam z łóżka i zmieniłam poszewke mojej poduszki. Wstąpiłam do łazienki i umyłam twarz. Spojrzałam w lustro i miałam ochote je rozwalić własną pięścią. Wyglądałam jak zombie. Westchnęłam przeciągle i przebrałam w bluze która była o dwa rozmiary za duża, oraz czarne legginsy. Włosy związałam z luźnegi koka i zeszłam na dół unikając każdego kto stanął mi na drodze.
Dlaczego ja mam takie porypane życie?!? Każdy żyje szczęśliwy albo dobrze udaje. A ja?...
- Zostaw moje lody!!- grzecznie dołożyłam lody Lukeya i usiadłam na krześle barowym- Oh, powiesz o co ci chodzi?!!?
- O co ci chodzi?!?- dałam nacisk na słowo ,,ci''
- Ja!? Chce uspokoić Ashton'a który aktualnie trzęsie się z nerwów. Nie obchodzi mnie to co to było! Masz mi to powiedzieć!!- krzyknął
- Wal się. Nikt się o tym nie dowie
- Albo mi to powiesz albo powiem Ashton'owi że się tniesz
- Nienawidzę ciebie!!- krzyknęłam po czym wybiegłam z domu.
Słyszałam za sobą krzyki i odgłosy ciężkich kroków Hemmingsa, który biegł za mną.
- Amber!!!- wydarł się ale nie słuchałam go i biegłam dalej- Stój!!!! Amber!!!!
- Odwal sie!!!- chciałam biec ale zachaczyłam o coś butem i jak długa runęłam na zimną kostkę brukową.
- Boli cie coś?!?
- Uszy jak ciebie słucham!!-mruknęłam, próbując rozmasować kostke która cholernie bolała- No dobra, kostka- westchnęłam widząc poirytowanego blondyna
- Dasz rade wstać???
- nie wiem! Nawet nie chce- bąknęłam
- Zawioze cie do szpitala, poczekaj tu chwile- chłopak ruszył biegiem do domu a po chwili wrócił autem do którego mnie wsadził.
Czułam się zażenowana tym że jade z nim autem do tego tak ubrana, bez grama makijażu i wogóle niczego co poprawiłoby mój wygląd.
- Boli??
- Tak- miałam na dzisiaj dość sarkazmów. Dziwiło mnie jedynie to że mi pomógł.
Do końca pobytu nie odzywaliśmy się do siebie ani jednym słowem. Byłam zmęczona tym dniem.
Na szczęście nie zrobiłam sobie nic poważnego ale lekarz pytał mnie o ślady na moim ciele. Widziałam wtedy jak blondyn uważnie przyglądał się mojej reakcji jak i tłumaczeniu że się przewróciłam jak wracałam ze szkoły. No cóż, wiem że nie uwierzył. Ani on ani lekarz ale dał mi spokój i puścił do domu
***********
- Hej!!Zaczekaj!!!- usłyszałam za sobą krzyk Sophie
- Śpiesze się Spoh. Mam angielski
- Ja też- dogoniła mnie i razem weszłyśmy do klasy spóźnione piętnaście minut
- Irwin i Black, kolejne spóźnienie- westchnęła nauczycielka- Jakie macie wytłumaczenie???
- No bo wie pani......by my wczoraj goniłyśmy Spiderman'a ale on na tych pajęczynach zasówał jak szalony- Soph uśmiechnęła się niewinnie a ja stałam z obojętnym wyrazem twarzy
- A prawdziwy powód?!?- stara wiedźma
- No b....
- Niech się pani odwali!! Nie ma pani do roboty czegoś ciekawszego niż zatruwanie komuś dupy swoją osobą!?!?- uniosłam się. Zobaczyłam zdziwiony wyraz twarzy nauczycielki i innych uczniów.
- Siadać!! Irwin uwaga i jedynka
- Cieszę się
- Dość!!! Siadaj na miejsce!!!- usiadłam obok jakiegoś chłopaka, który uważnie mi się przyglądał
- Hej- szepnął
- Hej,.a ty to?!
- Austin Green- uśmiechnął się co niestety nie odwzajemniłam
- Amber ale mów mi Am- wyciągnęłam podręczniki i czekałam na koniec lekcji
Na przerwie poszłam do szafki by wymienić ksiażki. Jednak przed moją szafką stała jedna znienawidzona przeze mnie osoba.
- Odsuń się- warknęłam
- Jak tam kochaniutka po wczoraj!?!?
- Nie wiem o czym gadasz Amanda, więc się odwal.- zrobiła zdziwioną mine ale nie dawała za wygraną
- Masz mnie przeprosić za to co zrobiłaś na stołówce!!- pisnęła tym swoim głosikiem. Głośno trzasnęłam szafką zwracając przy tym uwage uczniów- Teraz każdy na nas patrzy. Przeproś- myślałam że zaraz wyrwe jej te kłaki
- A jak nie to co???
- To będziesz miała powtórkę z moim przyjacielem. Wiem, że nie skończył.- uśmiechnęła się chamsko
Pchnęłam ją na ściane i z całej siły uderzyłam w policzek
- Jesteś nienormalna!!!!- krzyknęłam na cały głos- Nasłałaś na mnie gwałciciela!!!!- kolejny raz ją uderzyłam- Wiesz co by było gdybym go nie kopnęła i uderzyła- walnęłam pięścią w ścianę obok niej- Wiesz!?!?- krzyknęłam łapiąc ją za jej ciuszki i dociskając do ściany- Pożałujesz tego suko!- szepnęłam jej do ucha- Słyszałaś!?!?- spytałam krzykiem
- T..ttak- wyjąkała. Ostatni raz walnęłam ją w twarz i poszłam do klasy od historii.
- Amber!!- jeszcze on mi tu był potrzebny
- Pa- pobiegłam do klasy i usiadłam w ławce. Na moje nieszczęście chłopak ma ze mną
- Co ty robisz?!?!- spytał wkurzony
- Rezerwuje lot do LA- mruknęłam cicho po czym naprawdę zarezerwowałam sobie bilet na lot za tydzień.
- Co!??!- krzyknął- Nie możesz tego zrobić Ashton'owi
- Moge, zrobię to i nikt ani nic mnie nie powstrzyma- warknęłam
- Spójrz na mnie!! Nigdzie nie lecisz, rozumiesz!?!?
- Lece a ty masz gówno do gadania Hemmings.
- Daj telefon
- Nie!!- chłopak nie słuchając moich protestów poprostu wyrwał mi telefon i uciekł z klasy
Wybiegłam za nim ale zniknął. A zamiast niego pojawił się Ashton z Calumem
- Amber jedziemy do domu!- pociągnął mnie za ramie do swojego auta.
Cal i Mike wsiedli do tyłu i ruszyliśmy do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top