Rozdział 11

- Czego??

- Bo...wiesz...tak... jakby... zarysowaliśmy twojego....

- Nie, kurwa tylko nie to....

################################

Zbiegłam z klifu i pobiegłam do auta. Zobaczyłam cały zarysowany bok i się rozryczałam jak małe dziecko. Po chwili mój smutek przemienił się w niewyobrażalną złość. Wsiadłam do Asa i pojechałam do domu. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam do mojego starego przyjaciela

Zapukałam w drzwi od jego warsztatu a gdy otworzył mi ciemny przystojny brunet, przepchnęłam go i szerzej otworzyłam drzwi garażowe. Chłopak patrzył na mnie z zaciekawieniem.

- Jest Greg?- sytałam gdy wjechałam do środka garażu- Zamknij- pokazałam na wielkie wejście garażu

- Nie a ty to??

- Przyjaciółka, macie taki??.....

*******

Po kilku godzinach skończyłam bawić się w lakiernika a mój Aston był nie do poznania. Jego kolor z jaskrawego żółtego zmienił się w ciemny granat. Zdjęłam kombinezon i ubrałam rurki z wysokim stanem oraz krótki top do piersi. Pożegnałam Grega i bruneta który nazywał się Alek. Pojechałam do domu moim odświeżony autem. Nie to że tamten kolor mi się nie podobał tylko... granatowy bardziej przypadł mi do gustu. Co nie zmienia faktu że chce zabić któregoś z chłopaków. Weszłam do domu, rzucając torbe i kluczyki na komode. Weszłam do salony gdzie siedziała cała trojka i kilkunastu innych chłopaków. Wszyscy wlepili we mnie swoje patrzały z nie małym szokiem. Usiadłam pomiędzy dwoma chłopakami i spojrzałam na Ashton'a

- To teraz gadaj, który z was zarysował moje auto- warknęłam i zobaczyłam jak Luke chce wstać- Siadaj!!!- powiedziałam nawet nie zwracając na niego większej uwagi

-  Umm..no..wiesz nie lubie wsypywać kumpli- poderwałam się z miejsca i przydusiłam Ash'a do kanapy trzymając ręke na samej krtani

- Gadaj!!- krzyknęłam ze wściekłości

- Luke- Mike szybko powiedział a ja spojrzałam na blondyna i powoli oddalając się od Ashton'a

- Ty huju- rzuciłam się na niego i z pięści uderzyłam w tą śliczną buźke. Potem biłam go jak wlezie, któryś z facetów chciał mnie odciągnąć ale dostał przypadkowo z łokcia. Zeszłam z blondyn i podeszłam do tego co dostał z łokcia- Przepraszam, choć dam ci chusteczke i lód na kark- pociągnęłam go za sobą

- Co ty masz za łokcie!??!-prychnął rozweselony

- Mogłeś nie próbować- zaśmiałam się i podałam chusteczke- Schyl głowe- zrobił co kazałam a ja położyłam mu lód na karku- Daj ręke- wyciągnął ręke w moją stronę a ja zapisałam na niej swój numer- Zadzwoń jak będziesz chciał gdzieś wyjść- chłopak uśmiechnął się i zdjął lód razem z chusteczką

- Napewno zadzwonie- posłał mi ten firmowy uśmiech i  wyszedł z kuchni.

Wyszłam za nim i posłałam Luke'owi spojrzenie pełne nienawiści a potem do domu wszedł zaczarowany Cal, stanął przed kanapami i założył ręce na biodra

- Którego to auto??-spytał

- Jakie??- każdy z nich się zdziwił a ja już wiedziałam że chodzi mu o Asa

- Ten granatowy- każdy z nich zerwał się z kanapy do przeszklonej ściany i zacząły się pomruki podziwu

- Czyli czyj??- udałam głupią, by potem zrobić wielkie wejścien. heh

- Chodźcie na dwór przyjrzymy się- powiedział przystojny szatyn, wszyscy zgodnie przytaknęli i wyszli

-  To się zdziwiom- wzięłam kluczyki i podeszłam do zbiorowiska, zobaczyłam jak macają mój samochód. Uśmiechnęłam się chociaż zaraz będzie cały w odciskach po łapach tych przystojniaków- A kto wam pozwolił dotykać??

- To nie twoje auto więc się nie rządź- już go nie lubie, odblokowałam auto i wsiadłam do środka, uchyliłam szybe pokazując mu środkowego palca

- To moje auto i bede się rządzić- otworzyłam drzwi z uśmiechem popatrzyłam na ich zdziwione miny

- Przecież twój był jaskrawo żółty- powiedział z podziwem Ash

- A ja lubie się bawić w lakiernika- warknęłam i zobaczyłam Lukeya za nimi- A tam jest koleś przez którego musiałam zmienić kolor. A teraz żegnam- wsiadłam i odjechałam z głośnym rykiem. Zajechałam pod jakiś market i poszłam zrobić zakupy

Wzięłam kilkanaście farb do włosów. Kolorowych. Kupiłam jeszcze dwa słoiki nutelli i masła orzechowego. Zemsta będzie zmakowała nutellą. Uśmiechnęłam się i poszłam zapłacić do kasy. Wróciłam a przed domem zobaczyłam kilka nieznanych mi aut. Weszłam do domu, usłyszałam głośne śmiechy. Zajrzałam do salonu lekko wychylając głowę. Obie kanapy były zajęte i jeden fotel. Ashton mnie zauważył i uśmiechnął się, odzwajemniłam gest ale ja uśmiechnęłam sie chytrze patrząc na blondyna.

Poszłam do kuchni i zrobiłam naleśniki. Wyszło więcej niż chciałam, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Bede miała co jeść przez najbliższe godziny. Posmarowałam naleśnika nutellą i zgięłam na coś w kształt trójkąta. Umyłam patelnie i gdy chciałam ją schować ktoś dotknąl mojej ręki. Odskoczyłam i z całej siły walnęłam chłopaka w głowę. Usiadłam spowrotem do stołu i skończyłam naleśnika

- Nick co tak długo nie wracasz??- ktoś krzyknął z salonu

- I nie wróci!!! Aktualnie leży na podłodze i nie wiem czy żyje- krzyknęłam do nich. Po chwili w kuchni roiło się od przystoinych chłopaków

- Coś ty mu zrobiła??- spytał Calum zabierając mi naleśniki

- Walnęłam patelnią- spojrzałam na niego i wstałam. Każdy z nich siedział obok niego i próbowali go obudzić- Sunąć dupy- pchnęłam kilku i z całej siły uderzyłam go z otwartej ręki, gdy się nie obudził wstałam i wylałam na niego lodowatą wode

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top