Rozdział 29

- A teraz mi odpowiesz!?!?- spytałam gdy weszliśmy do hotelu

- Nie było kurwa tematu!- warknął wsiadając do windy.

Zignorowałam to i poszłam schodami. Weszłam do pokoju po dziesięciu minutach po czym od razu się umyłam i przebrałam

- Hemmings, odpowiedz!!!

- To nie twoja sprawa

- Jasne, bo przecież na każdego chłopaka, na ulicy rzuca się jakaś dziewczyna - powiedziałam sarkastycznie.

To było tak; idziemy przez centrum i nagle na Hemmingsa wskakuje jakaś dziewczyna i mocno przytula. Po czym szczela mu w policzek a Luke stoi zauroczony.

No cyrk na kółkach....

- Zazdrosna?!?

- Nie mam o co! A teraz przepraszam ale muszę zadzwonić!!

Wyszłam na balkon. Zadzwoniłam do Soph i oświadczyłam jej że jestem w Hiszpanii i nie będe mogła poznać się z jej nowym chłopakiem. Przyjaciółka stwierdziła że to nawet dobrze bo nie chciała go zmuszać.

Potem wybrałam numer Dereka i wcisnęłam zieloną słuchawke.
Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos

- Halo?!
- Hej Derek
- Masz nowy numer?!
- Taa, zmieniłam telefon.
- Właśnie, gdzie ty jesteś!?
- W Hiszpanii z Hemmingsem
- ŻE KURWA Z KIM?!!?- wydarł się
- Sama nie wiem dlaczego ale Ash kazał i nie chciałam robić problemów
- I jak ja mam tu nie umrzeć!?!
- Skarbie ty mój!?! Wara ci umierać
- Na ile tam pojechałaś?!?
- Miesiąc- powiedziałam lekko przestraszonym głosem
- Jak wrócisz masz mi to wynagrodzić!!
- Jasne- fuknęłam- Niech Ashton ci to wynagrodzi to jego wina że musze przebywać z tym idiotą i to jeszcze w jednym pokoju!!- krzyknęłam na koniec
- Ja pierdole! W jednym pokoju!?!?
- Recepcja coś pojebała
- Nie przeklinaj tak często
- A ty co?! Wyjątek!?
- Nie ważne, pamietaj! Nie daj się zgwałcić- zaśmiałam się smutno kończąc naszą rozmowe

Wróciłam do pokoju i wzrokiem chciałam odszukać Hemmingsa ale go nie było. Weszłam pod kordłe na mojej połowie łóżka i zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam

W nocy obudziłam się przez dobijanie się kogo do drzwi. Podeszłam bliżej i otworzyłam. Spojrzałam zdenerwowana na osobe która mnie obudziła i ciężko westchnęłam.

Pijany Hemmings leżał pod drzwiami. Śmierdziało od niego piwem i papierosami. Wzięłam go za ręce i wciągnęłam do pokoju.

Ściągnełam jego buty razem ze skarpetkami. Podniosłam go po czym wrzuciłam na łóżko. Pewnie zastanawiacie się jak go uniosłam co?! Położyłam go na krześle a wtedy złapałam pod pachami po czym rzuciłam.

Wnerwiona tym że uchlał się do nieprzytomności kopnęłam go w krocze by obudził się z wielkim bólem.

Przykryłam go kocem a sobie wzięłam poduszke a z walizki wyciągnęłam cienki koc. Tak, spakowałam koc.

Wyszłam na balkon z paczką papierosów. Po chwili odpaliłam jednego i zaciągnęłam się. Wydmuchałam szary dym oglądając miasto.

Z tego balkonu jest naprawdę piękny widok. Zaczęłam trochę rozmyślać aż mi się przypomniało że studia nie powiadomiłam o tym.

Szybko napisałam wiadomość od Miley. Odpowiedź dostałam niemal natychmiast. Napisała że jeszcze nie naprawili awarii i nie muszę się martwić bo jeszcze im zejdzie.

Odłożyłam telefon po sprawdzeniu godziny. 4:45, nie opłacało mi się już isć spać więc ubrałam dużą bluze i czarne dresy. Wyszłam z hotelu na małe zakupy. Dla mnie! Czyli same słodycze.

Wpakowałam je do mojego plecaczka po czym poszłam do jakiegoś baru gdzie zamówiłam sobie jednego drinka i wypiłam dość szybko.

Wyszłam na zewnątrz gdzie ulice zaczynały powoli tętnić życiem. Coraz więcej ludzi przewijało się przez siebie, samochody zaczęły stanowić korki a w sklepach zapalać światła i kolorowe szyldy. Weszłam do hotelu o 7:43. W zdziwieniu skierowałam się do pokoju.

Skorzystałam z prysznica i zrobiłam wszyskie podstawowe czynności. Z walizki wyjęłam czarny cropp top oraz czerwone dresy. Uzupełnieniem były białe buty na naprawdę wysokiej podeszwie. Przebrałam się w naszykowane ubrania po czym związałam włosy w wysoki koński ogon, makijaż sobie darowałam, maznęłam tylko usta pomadką i rzęsy tuszem.

Postałam na balkonie do 8:30 po czym weszłam spowrotem do pokoju i walnęłam blondyna w policzek z dość dużą siłą, ale osobiście i tak uważałam że to za mało za schlanie się pierwszej nocy.

Zaskoczona tym że nie obudził się kopnęłam go w krocze. Wtedy z prędkością światła złapał się za swoje przyrodzenie i zmierzył mnie wrogim spojrzeniem, co odwzajemniłam w najmniejszym calu.

- Pojebana jesteś!?!?- wrzasnął

Zignorowałam go i po prostu wyciągnęłam z plecaka świeżą bułke cynamonową, którą szybko zjadłam a mu rzuciłam drugą.

- Co?! Teraz nie bedziesz się odzywać?!- prychnął. No brawo Ameryke odkryłeś?!

Wstałam z miejsca i walnęłam go w policzek. No co? Moja ręka sama poleciała. Nie moha wina!!

- Ty serio jesteś wariatką!!- krzyknął

- Ubieraj sie!- syknęłam

- Bo co?!

- Dobra! Ja sobie ide a ty tu siedź i nic nie rób przez cały dzień- fuknęłam a gdy byłam przy drzwiach krzyknął

- To nie bedzie moja wina jak się zgubisz!!

- Super- bąkłam i wyszłam z budynku

- Czekaj!!!!- usłyszałam go ale zignorowałam jak rano! Tylko teraz zamiast bułką rzuciłam jakąś butelką. Słyszałam jak się rozbiła a po chwili pociągnął mnie za ramie do tyłu- O co ci chodzi!?!?

- O nic!! - rzuciłam z niechęcią

Czy ja właśnie zwariowałam??
Zmienili mnie....oni mnie zmienili....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top