Rozdział 2


Perspektywa Amber

Widzę że Luke nie cieszy się z mojego powrotu tutaj. W sumie to ja też, ale muszę coś naprawić i zyskać dawne zaufanie.

Leżałam na łóżku i tępo wpatrywałam się w sufit który zainteresował mnie na tyle, że gapie się na niego od jakiejś godziny może i więcej. Nagle naszła mnie pewna myśl.

Wstałam szybko i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach usłyszałam ciche rozmowy. Zatrzymałam się i podsłuchałam

- Ty nie jesteś normalny!- rzucił wściekły Ashton

- A co mnie obchodzi, zajęła mój pokój!!- wrzasnął Luke

- Zgodziłeś się- powiedział spokojny Calum

- Nie?! Wisisz mi wielką przysługę Ashton- pogroził mu palcem i wyszedł

By nie było dziwnie zeszłam na dół i otworzyłam lodówkę. Wyjęłam kilka produktów na gofry i zajęłam się ich przygotowaniem. W początkowych planach nie było pieczenia gofrów dla chłopców ale zaczęli tak ładnie prosić, no oprócz Luke'a który kazał mi spierdalać bo w ten sposób i tak mnie nie polubi. Chłopaki kazali mi dokończyć co zaczęłam a Luke'a wzięli na krótką rozmowe. Wystawiłam na stół wszystko co nadaje się do gofrów i zawołałam ich do kuchni

- Dlaczego nie jesz??- Mike spojrzał na mnie od góry do dołu

- Nie jestem głodna-szepnęłam, Ashton przyglądał mi się z zaciekawieniem tak jak i Calum z Mike'iem- Przestańcie się gapić na mnie

- Bo co?? Księżniczka się obrazi??- prychnął Luke

- Okej- uniosłam ręce w geście obronnym i wyszłam ze smutną miną

- Chuj- usłyszałam to zanim weszłam po schodach

°°°°°°°°°°°°°°°°

Od czasu kiedy wyszłam z kuchni minął dzień a ja ani razu nie wyszłam z mojego pokoju. Calum był u mnie i na chama próbował wepchnąć mi jedzenie do ust.

Przed chwilą chłopcy wyszli a w domu został Calum z Mike'iem by mnie pilnować. Zeszłam na dół i z prędkością światła i schowałam się w kuchni

- Luke jej nie trawi- szepnął Cal

- Wiem, ale jestem pewien że się do niej przekona

Otworzyłam po cichu lodówke i wyciągnęłam dwie bite śmietany. Zaszłam na palcach do nich i wysmarowałam im całe twarze. Chłopcy odskoczyli z kanapy i zszokowani rozglądnęli się po pokoju. Napotkali mnie wzrokiem i skoczyli na mnie.

- Nie!!! Nie!!! Nie!!!- płakałam przez śmiech- Nienawidzę was!!!

- Przeproś

- Nie!!- obaj nasilili łaskotki, walnęłam Caluma z łokcia w brzuch a Mike sam uciekł- Masz za swoje!!- powiedziałam cicho, patrząc na zwijajacego się Caluma

Usłyszałam czyjeś kroki ale to nie były kroki Mike'a bo on był na górze, podniosłam Caluma i oboje wpatrywaliśmy się w wejście do salonu. Gdy próg przekroczyli Ashton i Luke, odetchnęliśmy z ulgą. Po chwili Ashton zaczął się śmiać a Luke patrzył na nas z grymasem niezadowolenia

- Z czego się śmiejesz??- warknął azjata

- Z twojej twarzy idź do lustra i zobacz się

Calum wyszedł a po chwili krzyknął coś o tym że mnie zabije a Luke mu pomoże. Fakt oprócz tej śmietany dodałam barwniki spożywcze więc wyglądali jak tęczowe groszki

-Amber, dzisiaj jedziemy do klubu jedziesz z nami??- oo!! Nawet nie zauważyłam kiedy Mike stanął obok mnie

- Tak- Nie- powiedziałam równo z Ashton'em i Luke'iem

- Dlaczego nie??-spytałam

- Bo jak się schlejesz to będziesz napalona jak dziwka- po tych słowach uderzyłam go z pięści w policzek po czym udałam się do pokoju

°°°°°°°°°°°°°°°°

- Albo otworzysz albo wyważe te drzwi!!- krzyknął

- Ashton zostaw mnie- szepnęłam nie mając siły powiedzieć nic głośniej

To co powiedział Luke przypomniało mi wszystko co się stało w Los Angeles, wszystko. Jego dotyk, jego słowa, ten brud.

Wspomnienie

- Odejdź- krzyknęłam
- Skarbie, nie bądź taka
- Odejdź- mężczyzna zaczął się zbliżać, był bardzo blisko- Zostaw mnie!!!!!
- Zamknij ryj suko!!- krzyknął i zdarł ze mnie moje ciuchy

Koniec wspomnienia

Nie chce tego pamiętać, ale wiem że nigdy tego nie zapomne. Nigdy.

- Masz ostatnią szanse- krzyknął Calum, wstałam i podeszłam do okna, wdrapałam się na dach i zjechałam na dół łapiąc się starej rynny, poczułam grunt pod stopami.- Tam!!!- Ashton mnie zobaczył

Zaczęłam biec przed siebie, akurat wiem gdzie moge pobiec. Skręciłam w strone parku i wbiegłam na najwyższe wzgórze. Położyłam się na ławce tak by mnie nikt nie zobaczył.
Spojrzałam przez szczebelki, dostrzegłam cztery dobrze mi znane sylwetki

- Ashton, patrz- Mike zaczął iść w stronę ławki, wstałam i zbiegłam z drugiej strony zostawiając ich w tyle

- Amber!!! Amber stój!!!- nie reagowałam. Teraz liczyło się tylko to by być jak najdalej od nich

- Stój ty suko- zatrzymałam się i obróciłam w strone Luke'a, podeszłam do niego. Przyglądał mi się z chytrym uśmieszkiem

- Coś ty powiedział??

- Nic- przewróciłam chłopaka i usiadłam na nim okrakiem- Wiem że chcesz bym cie zerżnął ale ja chce być na górze- walnęłam go z pięści w nos a potem kilka razy spoliczkowałam, wstałam i podeszłam do Ashton'a

- Nie wiesz co się ze mną działo przez te lata więc nie próbuj mnie zatrzymywać gdy ktoś mnie tak nazwie, jak tylko spróbujesz oberwiesz tak jak ta męska prostytutka

- Chamuj słowa dziwko- podeszłam do niego i kopnęłam w krocze- Pojebało cie?!!?!?

- Tak- powiedziałam cicho i odeszłam ciągnąc za sobą Caluma

- Nie chce problemów

- I ich nie będziesz miał

- Uff- odetchnął- Chłopaki chodźcie!!!!!- krzyknął do reszty

- A Luke'a przynieście- krzyknęłam po nim

- Zamknijcie się- warknął Mike

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top