jedenasta strona w linie

Mam ochotę czasem zabić Franka. To już dłużej nie może już trwać. Jego prochy zabierze wiatr, obiecuję. To jedyne, co teraz mogę mieć.

Chciałbym się gdzieś ukryć, ale nie mam dokąd pójść. Korytarze są takie brudne i złe, a na nich tylko Ty.

A każdej nocy, kiedy nie ma Cię, wyję jak ten cholerny pies. I nawet nie mogę zaprzeczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top