dwunasta strona w linie

Kiedy położyłaś dzisiaj swoją dłoń na oparciu mojego krzesła, zadrżałem. I dostrzegłem przesadnie chude, blade palce z różowymi paznokciami. A wokół nich czerwone, wyostrzające się swą barwą rany. Czemu się ranisz, droga Dafne?

Popatrzyłem na Ciebie – nawet nie wiem, jaką minę zrobiłem (pewnie bardzo głupią). Spuściłaś wzrok i udawałaś, że mnie tam nie ma. A może nie było?

To miasto nie chce Twoich ran, Dafne.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top