4.Czy się odbędzie, czy nie, on ma to w dupie.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam bujającego się na huśtawce Liama. Podeszłam do niego.

-Hej, mała!

-Miałeś mnie tak nie nazywać - tupnęłam nogą jak mała dziewczynka.

-Dla mnie zawsze będziesz mała, zrozum to Sza.-zaśmiał się i zszedł z huśtawki - Wsiadaj, pobujam cię - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc w stronę huśtawki.

-Ty chyba nigdy nie odpuścisz Li...-powiedziałam, siadając na dość zimnym plastiku.

-Sza, proszę cię, nie idź jutro na trening.

-Ale muszę... Wiesz jaki mecz jest dla mnie ważny!

-Wiem, Sza, ale jeden trening cię nie zbawi, a dziewczyny sobie bez ciebie poradzą na treningu.

-I co im powiem? Nie było mnie, bo mam coś z kostką? Wtedy na pewno nie pozwolą mi być na meczu!

-Sza, wiesz, że nie mówię ci tego bez powodu... Tylko dla twojego dobra! Nie chce cię widzieć w szpitalu, rozumiesz?!

-Dobra, już dobra... Pójdę na trening, ale nie będę ćwiczyć... Zadowolony?-to mówiąc zeskoczyłam z huśtawki

-Tak...-przytulił mnie - Sza... Przyjdź dzisiaj do mnie, to dłużej pogadamy! Teraz musisz już iść. Chyba że chcesz się spóźnić na chemię, ale powiem ci od razu, że pani nie będzie zadowolona, więc idź! Zobaczymy się później! Pa, Sza!

-Nie! Li, proszę, nie zostawiaj mnie! Li!

Usłyszałam głośny dźwięk. Zostałam porwana w jakąś otchłań!

Szybko otworzyłam oczy i usłyszałam dzwoniący budzik. Wyłączyłam go i dalej siedziałam roztrzęsiona na łóżku. Znowu śnił mi się brat... Taki przystojny! Jakby nie umarł... Ze łzami na policzkach wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam z niej białą bieliznę, białego crop topa, pudrowo różową kurtkę skórzaną i czarne rurki. Nie chciało mi się już myć, więc od razu ubrałam na siebie rzeczy. Użyłam dezodorantu, perfumy i zrobiłam lekki makijaż. Poszłam lekko kulejąc do łazienki. Umyłam zęby, załatwiłam potrzebę i rozczesałam włosy. Na szybko zrobiłam 2 warkocze bokserskie. Założyłam bandaż na kostkę, która o wiele mniej mnie bolała niż wczoraj. Wyszłam z łazienki. Wzięłam telefon i wsadziłam go do czarnej torby, którą założyłam na ramię. Zeszłam po schodach na dół. Położyłam ją na komodzie przed wyjściem. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie szybko tosty. Jednego zjadłam w kuchni, robiąc drugiego, a tego drugiego wzięłam w rękę. Założyłam na nogi moje białe sneakersy, wzięłam z komody torbę i poszłam do szkoły, o dziwo się nie spóźniając. Weszłam do szkoły, idąc po jednych schodach. Poszłam w stronę sali chemicznej.

-Hej - powiedział dobrze mi znany głos.

-Hej, Wiktor!

-Było coś zadane?

-Z tego co wiem, to nie.

-Gdzie jest Oliwia?

-Nie wiem... Wiem tyle, co ty! Dopiero co przyszłam...

-Haha nie wiem, czy Oliwia odpuści sobie, żeby nie pójść do szkoły! Tym bardziej że dzisiaj mamy lekcje z Wiśniewskim!

-A jak tam na wczorajszej matmie?

-Wiśniewski się trochę spóźnił, nikt nie wie, dlaczego tylko ja z Liw.-poruszył śmiesznie brwiami.

-Dobra siedź cicho!-walnęłam go w ramię. 

Po dzwonku weszliśmy do sali całą klasą. Usiadłam razem z Wiktorem. 

-Natasza, co było zadane?

-Eee, nic?

-Zła odpowiedź! Aleksandro, co było zadane?

-Zadanie 5 ze strony 140, pani profesor!

-Dziękuję za przypomnienie, a więc tak...-po tych słowach się wyłączyłam.

Myślałam o wszystkim tylko nie o lekcji. Po 45 minutach na szczęście lekcja się skończyła i nadszedł czas godziny wychowawczej! Weszliśmy do sali i usiedliśmy na ławkach. Po chwili do sali weszła Oliwia.

-Hej wszystkim!-krzyknęła na całą salę.

-A ciebie gdzie wywiało?

-Zaspałam.-po tych słowach wszedł do sali nauczyciel, spoglądając w stronę ławki, na której siedziałam z przyjaciółmi. Zlustrował wzrokiem Wiktora i zamknął za sobą drzwi.

-Dzień dobry, klaso!

-Dzień dobry!-odpowiedzieliśmy.

-Co my teraz mamy?

-Godzinę wychowawczą, proszę pana - powiedziała Kamila.

-A więc tak... Miałem wam to już wczoraj przekazać na wfie, ale nie dostałem do tego prawa, bo wasza koleżanka potrzebowała pomocy - spojrzałam na niego tylko przepraszającym wzrokiem, a on się uśmiechnął.-A więc tak... Dzisiaj nie macie języka polskiego, ponieważ pani Pomorska musi wyjść ze szkoły na waszej godzinie, a druga sprawa jest taka... Wiem, że jutro gracie mecz - spojrzał się na chwile na chłopaków, po czym znowu skierował go na mnie.-I wiem, że prawie cała klasa będzie brała w nim udział. Wszyscy chłopacy i większość dziewczyn. Z tego co wiem, jesteście drużyną z klasą 2. Przypominam, że za rok już raczej nie będziecie grać w drużynach, bo dyrektor nie zgadza się na to, żeby klasy maturalne ganiały za piłką lub robiły szpagaty, więc korzystajcie, dopóki możecie! Zawalczyłem i dyrektor pozwolił wam jutro zrobić dzień wolny, ale macie przyjść na zajęcia dodatkowe, czyli jutro niektóre osoby na fizykę!-przewróciłam oczami, a on skarcił mnie wzrokiem.-Macie jakieś pytania?

-Czemu musimy wracać na zajęcia dodatkowe?-zapytałam i zaśmiałam się pod nosem.

-Natasza, nie zadawaj głupich pytań.

-Ale mnie też to ciekawi!-krzyknęła Sonia.

-Bo zajęcia dodatkowe nie są zależne od dyrektora i za tak zwane kółka, które robie np. z fizyki dyrektor mi nie płaci więc czy się odbędzie, czy nie on to ma w dupie.

-Proszę pana? A czemu pan się spóźnił na kółko z matematyki?-zapytał Damian

-Damian miałeś nie drążyć tego tematu na godzinie wychowawczej, prosiłem o coś!-skarcił go wzrokiem.-Musiałem pilnie coś załatwić, przepraszam, ale sprawy prywatne.

-Ma pan nową dziewczynę!-Alan śmiesznie poruszał brwiami.

-Nie mam jeszcze dziewczyny.

-JESZCZE! Czyli coś się kręci!-powiedział Szymon.

Mężczyzna odetchnął z ulgą, jak usłyszał dzwonek.

-Natasza, proszę, zostań na chwilę-to mówiąc, zamknął laptopa i schował go do swojej torby. Po chwili zostaliśmy sami w sali.-Natasza, pięknie dziś wyglądasz.

-Dziękuję - czułam jak płoną mi policzki.

-Jak noga?

-Lepiej... Jutro raczej będę mogła być na meczu.

-Proszę cię, Natasza. Jak nie będziesz w stanie, to nie idź na mecz.

-Ja zawsze będę w stanie iść na mecz i cytując pana słowa "korzystajcie, dopóki możecie" więc będę korzystała.

-Nata proszę cię! Uważaj na siebie... Jeden zły ruch, a naprawdę możesz wylądować w szpitalu!-podniósł na mnie głos.

-Pan jest moim ojcem, żeby głosić mi takie przemowy?! Wiem, co mam robić i to jest moje życie więc i tak zrobię, co będzie mi się podobało! I może i każda inna dziewczyna by pana posłuchała, bo jest pan taki przystojny - to mówiąc, zrobiłam cudzysłów w powietrzu- Ale ja taka nie jestem!-krzyknęłam, wzięłam torbę i wyszłam z sali, trzaskając drzwiami.

Co ja właśnie zrobiłam...?

~~~~~~~~~~~~~
Hejo! Przychodzę dzisiaj do was nie z jednym, a z 2 pytaniami!

Domyślaliście się, że słowa w tytule będą wypowiedziane przez Mateusza?

Co sądzicie o zachowaniu, Nataszy?

Next niebawem!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top