Upojna noc cz.2

Levi

Gdy wyszedłem z gabinety Hanji było po trochę po 20, więc od razu skierowałem się w stronę wyjścia z zamku. Eren już tam na pewno czeka, chociaż wciąż mam dziwne wrażenie że on coś kombinuje, no ba ja jestem tego pewny. Bo przecież iść dwa razy w to samo miejsc, w dodatku tego samego dnia, żeby gwiazdy pooglądać. No ale czego się nie zrobi, dla szczęścia tego bahora.

Wychodziłem właśnie przez główne drzwi i zauważyłem Erena, stał koło jednego z drzew, z koszykiem w ręku. Ale oczywiście jak to na Erena przystało, nie pomyślał, że ktoś może go zauważyć i zacząć nabierać podejrzeń.

-Nie boisz się ze ktoś cię zobaczy i zacznie nabierać podejrzeń?-spytałem stojąc już koło niego.

-Nie, nie boję, bo jeszcze nikt mnie nie widział, a jeśli jakimś cudem ktoś by się tym zainteresował co tu robię, powiedziałbym że czekam na koleżankę, wtedy nikt by o nic więcej nie pytał.-jak skończył swój wywód, uśmiechnął się złośliwie.

-Ah tak, jak czekasz na koleżankę to czekaj, nie potrzebnie zawracałeś mi dupe tym wieczornym spacerem.-odparłem jak zwykle obojętnym tonem. Chciałem się z nim trochę podroczyć za tą "koleżankę".

-Leeevi no, ja tylko żartowałem, nie fochaj się.-zaśmiał się dzwięcznie, co automatycznie mnie zatrzymało. LUDZIE, czemu ja mam taką słabość do tego dzieciaka?

-Co tak sterczysz, idziesz czy nie?-zadałem pytanie jakby tamtej uwagi nie było.

-Idę, oczywiście że idę.-odparł żywiołowo, z tym samym uśmiechem na ustach, co przedtem.

****

Byliśmy już koło tego jeziorka i muszę przyznać że dzieciak miał rację, w nocy są tu piękne widoki, że aż...

-Może tu rozłożymy koc, jak myślisz Levi? Tu są chyba najlepsze widoki, co nie?-z rozmyślań wyrwał mnie głos Erena.

-Tak, tu będzie dobrze.

Pomogłem Erenowi rozłożyć koc, co przy okazji zdążyłem zauważyć że w koszyku jest jeszcze jakieś ciasto, alkohol...właśnie ALKOHOL skąd on go miał?

-Eren skąd wziąłeś alkohol?-zapytałem z widocznym zdziwieniem, co było do mnie nie podobne.

-Zabrałem z gabinetu Erwina.-odpowiedział tak jakby normalnie poszedł do sklepu kupić cukierki.

-Ale jak to zabrałeś?-nadal nie mogłem w to uwierzyć, mój grzeczny Eren bawi się w takie rzeczy, jak zabieranie alkoholu, nawet takiemu gnojowi jak Erwin.

-No po prostu, widziałem jak wyszedł z jakimiś papierami, więc skorzystałem z okazji, żeby urozmaicić nam wieczór.-i znowu ten niewinny uśmiech, on już wie jak mnie udobruchać.

-Muszę przyznać udało ci się, ponieważ zabrałeś jedno z droższych win jakie tam ma, chyba nawet najdroższe.-muszę przyznać szczyl wiedział co brać.

-Wziąłem pierwsze z brzegu, nie wiedziałem czy biorę tanie czy drogie.-zakłopotał się widocznie, z czego teraz to ja się uśmiechnąłem.-Pięknie wyglądasz jak się uśmiechasz.-znowu się odezwał tylko ze teraz zaczął się jeszcze rumienić.

-Dziękuję, to dzięki tobie.-inaczej na ten komplement nie wiedziałem jak odpowiedzieć, bo szczerze to była prawda, to dzięki niemu się uśmiecham.

-To co jemy ciacho i pijemy to jakże drogie wino?-zapytał wyciągając kieliszki i ciasto czekoladowe jak się teraz okazało.

-Po to, to wzięliśmy, żeby to zjeść i wypić, więc tak.-po tych słowach otworzyłem wino, wlewając je do kieliszków.

Już bez zbędnych słów, usiedliśmy na kocu zajadając się i pijąc.

****

Po wypiciu połowy butelki winna i zjedzeniu ciasta, leżeliśmy na kocu patrząc w gwiazdy, piękny widok, który przysłonił mi Eren siedzący na moich biodrach.

-Levi...kochaj się ze mną, teraz.-po tych słowach cały się zarumienił.

-Więc dlatego chciałeś tu tak pilnie przyjść, po prostu wziąłeś moje słowa na poważnie?-zapytałem, a bardziej stwierdziłem.

-Bo...bo jak wtedy powiedziałeś zacytuję "myślałem sobie jakby to było kochać się z tobą w tym lesie, koło tego jeziorka, wieczorem,. To pomyślałem sobie czemu nie, fajnie by było spróbować czegoś nowego, co nie?- mówił wciąż zawstydzony, ale pewny swoich snów.

-Rozumiem.-odpowiedziałem i nie czekając dłużej, obróciłem nas tak że teraz to ja byłem górą.

Złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.

Złapałem za koszulkę Erena i zdjąłem ją z niego, co i on zrobił z moją. Nie tracąc czasu dobrałem się do jego spodni, od razu je z niego zdejmując, co i ja po chwili zrobiłem. Leżeliśmy już tylko w samych bokserskich, na samym kocu, patrząc sobie w oczy z tym porządaniem. Złapałem za bokserki dzieciaka i zdjąłem je z niego, przyglądając się stającemu jak na baczność penisowi Erena. Po chwili znowu wróciłem do całowania tych pięknych malinowych ust, zjeżdżając pocałunkami coraz niżej, aż dotarłem do podbrzusz, wtedy Eren gwałtownie nabrał powietrza w płuca, chciałem zacząć pieścić jego członka, ale mi to uniemożliwił.

-Levi, ja już...chce...wejdź.-w jego oczach było widać dzikie pożądanie, które mnie samego mocno nakręciło, ale nie dałem tego po sobie poznać.

-Ty demonie, nie dasz się pobawić, ale chociaż daj się trochę roz...-nie dane mi było dokończyć.

-Nie! Chce cię poczuć, bardzo dokładnie.

-Ale będzie bolało.-uświadomiłem go żeby wiedział co to oznacza.

-Gdy ty to robisz, to sama przyjemność.-po tym złapał mnie za kark i pocałował mocno i namiętnie. Korzystając z okazji że Eren myśli teraz tylko o pocałunku, rozszerzyłem mu nogi trochę mocniej i wszedłem w niego jednym szybkim ruchem, na co Eren krzyknął w moje usta, po chwili odsunąłem się od jego warg.

-Jak mam przestać to powiedz.-mówiłem bardzo łagodnie, żeby go uspokoić.

-Nie!...nie przestawaj jest dobrze, już możesz...naprawdę.

-Poczekaj jeszcze chwilkę, nigdzie się nam nie spieszy, mamy całą noc dla siebie.-po tych słowach Eren na znak że na serio mogę, poruszył biodrami.-Jaki nie cierpliwy.

Nie czekając dłużej zacząłem się w nim poruszać, co wywołało z początku ciche jęki z jego strony. Z każdą chwilą przyspieszałem, co było skutkiem pojedynczych jęków nawet z mojej strony.

-Ahh!...L...Levi, mocniej...tam...-wyjęczał błagalnym tonem, kiedy trafiłem w jego prostate.

Więc założyłem nogi Erena na swoje ramiona i wszedłem w niego mocniej, celując w to samo miejsce. Czułem że jestem już bliski spełnienia, więc starałem się jeszcze przyspieszyć, jak to było w ogóle możliwe.

-Levi...ja zaraz..

-Ja też...

Doszliśmy w tym samym czasie z głośnymi jękami rozkoszy.

Część kochani!
Jest i o to rozdział
Życzę miłego czytania
I przepraszam bo rozdział nie sprawdzony i mogą być błędy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top