Ból vs Rozpacz
Eren
Co się tam właśnie stało? Dlaczego Levi całował się z Erwinem, przecież mówił że mnie kocha?! Co fakt minęły zaledwie 2 może 3 dni od naszego wspólnego "sylwestrowego" wyznania miłości, ale.....Wróć! Ja go jeszcze bronić próbuje?! O nie!...jak tak bardzo lubi zabawiać się z...z...aż imię tego bydlaka przez myśl nie przechodzi.
Teraz to niech Levi sobie idzie do tego, pożal się Boże dowódcy Oddziału Zwiadowców. Nienawidzę go za tą zdradę. Pierw kocha się ze mną, a potem idzie do innego.
-EREN!!!!....Zaczekaj!!...-usłyszałem znajomy głos za sobą, który oczywiście należał do tej świni, o imieniu Levi.
-Zostaw mnie, idź sobie do Erwina!-nie chce na niego patrzeć. Muszę się ulotnić, na szczęście jeszcze jeden zakręt, 20 metrów w linii prostej i będę w pokoju, w którym zamknę się na cztery spusty.
-Eren, proszę...porozmawiaj ze mną!!...Chce ci to wszystko wyjaśnić!!...to nie tak, na co wyglądało!!...-cały czas biegł za mną i krzyczał na cały korytarz. Na szczęście znalazłem się przy drzwiach mojego pokoju, który dzielę z Armin'em. Gdy wszedłem do środka od razu zamknąłem je na klucz.-Eren...proszę otwórz...błagam kochanie...-po tych słowach na amen się rozbeczałem. Nie chce tego już słuchać, niech sobie idzie, i mi da spokój.
-Nie!...i-idź s-stąd...-głos mi się łamał, nie mogę okazać słabości, muszę się ogarnąć.
-Nie pójdę, dopóki z tobą nie porozmawiam, muszę ci wszystko wyjaśnić. Bo to nie było tak, na co wyglądało, to Erwin bez mojej zgody mnie pocałował.-mówił bardzo spokojnie, z resztą jak zawsze, ale i tak, nie mogę dać się na to nabrać.
-I tak ci nie wierzę!!...jeszcze raz powtórzę, idź stąd, nie chce z tobą rozmawiać.-uspokoiłem się trochę, teraz muszę tylko spławić Levi'a.
-Nie odejdę, przecież Cię kocham, a z Erwinem nic mnie nie łączy, wpuść mnie proszę.-co ten człowiek ma w sobie że mu tak ulegam, ale nie i tak go nie wpuszcze.
-Nie!
-Dobrze, w takim razie, wejdę siłą.-z początku nie uwierzyłam w jego słowa, do czasu kiedy wywarzył drzwi, jednym kopniakiem.
-Co ty zrobiłeś idioto!!-no teraz zamiast rozpaczy, czułem złość.
-A teraz, zechcesz że mną porozmawiać?-ten człowiek spokoju mi nie da.
-No dobra, masz 5 minut, zobaczymy co masz do powiedzenia.-na szczęście Armin'a nie było w pokoju to chociaż tej całej szopki nie musiał oglądać.
-Naprawdę myślisz że mógłbym Cię zdradzić, aż tak mi nie ufasz?
-Levi, ja za tobą szaleje, ale ślepy nie jestem, wiem co widziałem.
-Ja też Eren, ja też za tobą szaleje, zrozum to Erwin mnie pocałował siłą, ja wcale tego nie chciałem. Co mam zrobić żebyś mi uwierzył? Bo na tego idiote nie ma co liczyć, że się przyzna.-coraz bardziej się do mnie przybliżyał.
No teraz to ja już naprawdę, nie wiem co mam robić. Stałem pod ścianą dosłownie, opierałem się o ścianę, a Levi stał na przeciwko mnie również opierając się o nią, tylko ze rękoma.
-Skąd mogę mieć pewność że mówisz prawdę?-może mówi prawdę, Sam już nie mam pojęcia co jest prawdą.
-Stąd...-po tym jednym krótkim słowie, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie mogłem mu się oprzeć, dlaczego ten facet ma na mnie taki wpływ?
Polsat
Od autorki:
Część skarby moje kochane 😍😍 życzę wszystkim miłych ostatnich godzin walentynek ❤❤ piszcie w komentarzach jak się rozdział podoba 😉😉 pozdrawiam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top