12. Bad End
Nie zastanawiając się już dłużej poszłam w ...
... prawo. Jednak szybko się wycofałam, bo usłyszałam głos za sobą.
-Nm: Gdzie się wybierasz?
Odwróciłam się i spojrzałam Nightmare'owi prosto w oczodoły.
-J-Ja się pomyliłam. Przepraszam ...
Czekałam na najgorsze. Spuściłam głowę w dół zasłaniając się rękami i zaczęłam płakać. Nie chciałam spotkać sprawcę cmentarzu zwierzęcego w moim domu. (jak piszę to przezwisko, to nie mogę powstrzymać się od śmiechu xD;dop. Autorka) Nie wiem co mi zrobi. Słyszałam kroki w moją stronę. Wiedziałam, że Nightmare podejdzie i powie, żebym szła za nim do tamtego szkieleta.
-Nm: Masz ostatnią szansę, a teraz chodź.
Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Ale nie mogę tego zmarnować. Otarłam łzy i poszłam za Nightmare'm do Sali badań. Zauważyłam tam biurko, na którym były różne papiery, dziwną maszynę mojej wysokości i dużo zamkniętych szafek i szafeczek. I ... krzesło za biurkiem.
-Nm: Stań tu.
Pokazał kościstym palcem kółko narysowane na ziemi. Stanęłam tam, gdzie mi pokazał. Wziął jakiś papier i długopis i podszedł do mnie. Wyciągnął w ten sam sposób rękę co przedtem i pojawiło się małe serduszko. Nie odciągając ręki napisał coś w jednej z tabelek na kartce. Przyjrzał się mojej duszy i znowu coś napisał. Nie umiałam przeczytać co napisał, bo miał bardzo dziwne pismo. To był chyba jakiś szyfr.
-Nm: Ej, słuchasz ty mnie?
Kurde, zmarnowałam swoją szansę.
-N-Nie ...
-Nm: Ugh, zaraz zobaczysz co ci powiedziałem.
Co? O co mu cho-
-Aaaaa!!! CO TO JEST?!
-Nm: Cza było słuchać.
JaPiesWDole! Co to do jasnej ciasnej jest!? Wyglądało jak czaszka smoka lub jakiegoś innego stwora.
-Nm: Zobaczmy, ile masz HP.
To coś we mnie strzeliło laserem i upadłam na ziemię. To bolało.
-Uh... D-Dlaczego t-to zrobiłeś?
-Nm: Żeby sprawdzić ile masz HP i ile taki pocisk ci zabiera.
I znowu coś zapisał w tabelce. Spojrzałam nad siebie. Zobaczyłam to samo serduszko i ... licznik? Było tam HP 7/20. Bolało mnie wszystko.
-Cz-Czemu nie mogłeś wziąć innego człowieka?
-Nm: Bo nie chciało mi się znajdować innego. Byłaś, że tak powiem, pod ręką. A z resztą ty masz duszę WYTRWAŁOŚCI. Nie udało mi się znaleźć drugiej fioletowej duszy. Normalnie to mój blaster zabiera 17 HP, ale jak widać tobie tylko 13 HP. (Uwaga! To jest teoria wymyślona przeze mnie, więc nie brać tego na poważnie ;dop. Autorka) Dobra masz to jabłko i zjedz.
-S-Skąd mam wiedzieć, że nie jest zatrute?
-Nm: Bo ja to wiem. Jedz. Chcesz nadal leżeć czy stać?
-S-
-Nm: To było pytanie retoryczne. Bierz to jabłko i jedz.
Wzięłam niepewnie jabłko, usiadłam na podłodze i ugryzłam kawałek. Usłyszałam dziwny dźwięk. Moje HP podniosło się o 1? Czyli jak zjem ten owoc to zregeneruje mi się całe HP? Fajnie. Po zjedzeniu jabłka wstałam. Nightmare cały czas, kiedy jadłam wypełniał tabelkę. Teraz na mnie spojrzał.
-Nm: Panienka zjadła?
-Zjadłam, ale nie nazywaj mnie tak.
-Nm: Będę, bo i tak nie masz innego wyjścia. Będę cię nazywał jak mi się podoba. A teraz wróć grzecznie do pokoju. Jeśli zobaczę, że za 2 minuty ciebie tam nie będzie, to spotka cię kara.
Trochę mnie to przeraziło.
-O-Ok.
Poszłam do pokoju tak jak kazał. Po 1,5 minuty byłam kilka metrów przed pokojem.
-?: Uhuhu, co to za człowiek? Zgubiłaś się dziewczynko?
Odwróciłam się i zauważyłam (Lust'a xD; dop. Autorka) ubranego na czarno-biało szkieleta.
-N-Nie, muszę iść.
Chciałam iść dalej, ale ten szkielet złapał mnie za rękę i zatrzymał.
-?: Na pewno? Nie wierzę, żeby Nightmare sprowadził tu człowieka.
-To uwierz. A teraz zostaw mnie!
Wyrwałam się i pobiegłam. Nagle znikąd pojawił się przede mną Nightmare.
-Nm: Spóźniłaś się, a teraz biegniesz? Wygląda jak próba ucieczki.
-A-Ale to on mnie zatrzymał!
Wskazałam na czarno-białego szkieleta, a przynajmniej tak myślałam, że wskazałam, bo już go nie było.
-C-Co? Tu był szkielet! Ja mówię prawdę!
-Nm: Chciałem ci dać spokój, ale najwidoczniej tego nie doceniasz.
Złapał mnie za rękę i przeteleportował do tej samej Sali badań. Wepchnął do tej dziwnej maszyny, zamknął w środku i podszedł do zapewne panelu kontrolnego.
-Proszę! Wysłuchaj mnie! JA NIE CHCIAŁAM UCIEKAĆ!
Na próżno.
-Nm: Ta maszyna do ogłuszania nie była używana od dawna, ale powinna działać.
-NIE! PROSZĘ! WYPUŚĆ MNIE STĄD!
Krzyczałam i płakałam, ale najwyraźniej on mnie nie słuchał. Zrezygnowana zsunęłam się po szklanej szybie i płakałam z przyciągniętymi kolanami do klatki piersiowej.
-Nm: Czemu nie działa?!
W tedy spojrzałam kątem oka i zobaczyłam jak uderza w panel kontrolny tego czegoś. Nagle jakieś iskry wystrzeliły z panelu, a potem usłyszałam już tylko krzyk:
-Nm: NIE!!!
Teraz? Teraz spadam w ciemności. Uderzyłam o płaszczyznę, ale nic nie poczułam. W tedy nastąpił wybuch, a ja umarłam.
-T: Córuś, wstawaj!
-T-Tata? Tata!
Zobaczyłam tatę. Już zawsze będę obok mojego ojca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Koniec (albo nie...) tej książki! Mam nadzieję, że wam się spodobała!
W tym rozdziale było 777 słów, a w całej książce 7 247!
Jestem przeszczęśliwa za te 23 gwiazdki i 148 wyświetleń! Teraz kontynuuje książkę Zawsze obok ciebie, a potem nie wiem co będę pisać. Najpewniej znowu będę miała jakiś sen, który mnie zainspiruje ;)
Bayooo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top